Rozdział 25

115 35 38
                                    

W tym rozdziale pojawia się wątek medyczny. Jeżeli ktoś zauważy błąd z tym związany - piszcie śmiało. Dostosuję się do uwag. Niestety (lub stety) nie jestem lekarzem i maksymalnie mogę wyszukać informacje w sieci. Dziękuję za wyrozumiałość. Miłej lektury!


Arvid

Martwiłem się o moją małą myszkę. Nie chciałem jej zostawiać samej z przeprowadzką. Przecież jestem mężczyzną i to ja powinienem zatroszczyć się o takie rzeczy. Chciałem, by na barkach Elin ciążyła jedynie praca, nic więcej, choć wiedziałem, że nawet ona nie była dla niej balastem. Lubiła ją. Najbardziej jednak obawiałem się o jej samopoczucie. Udawała twardą i pewną siebie, ale pod tą fasadą kryła się przerażona, zagubiona i smutna mała myszka.

Musiałem mieć pewność, że pod moją chwilową nieobecność, Adeline albo Fia zatroszczą się o nią lepiej niż sam bym potrafił. Wymieniłem się z nimi numerami telefonów i utworzyliśmy grupę na WhatsApp, oczywiście w tajemnicy przed Elin. Obiecały dzielić się ze mną informacjami o jej nastroju. Wiedziałem, że nigdy się nie przyzna, że płakała za mną i przeżywała moją operację. Elin często zakładała maski, zwłaszcza w niekomfortowych dla niej sytuacjach.

– Proszę, weź mój samochód i korzystaj. – Wręczyłem Elin kluczyki, kiedy zaparkowałem pod szpitalem. – Przyda ci się większy bagażnik podczas zakupów. – Pogłaskałem ją po głowie.

– Boję się prowadzić taki gabarytowy samochód. Mam nadzieję, że go nie uszkodzę...

– Nawet, jeśli go uszkodzisz, najważniejsze, żeby tobie nic się nie stało.

Uśmiechnęła się, a ja pochyliłem się nad jej słodkimi ustami, aby złożyć na nich pocałunek. Oczywiście nie ostatni, gdyż jeszcze czekała nas rozmowa z lekarzem i przygotowania do operacji, przed którą zamierzałem wykraść jej jeszcze jednego całusa albo dwa.

– Jak się czujesz? – spytała, kiedy skierowaliśmy się do wejścia.

– Bardzo dobrze – odparłem.

– Denerwujesz się?

– Nie. Jestem spokojny.

Zacisnęła mocniej palce na mojej dłoni. Uniosłem ją i pocałowałem zewnętrzną jej stronę. Chciałem, żeby się uspokoiła i zrelaksowała. Jej dłoń była przepocona i zimna, zatem wiedziałem, że denerwowała się sytuacją. Niepotrzebnie.

Przystanąłem przed schodami prowadzącymi do kliniki i przyciągnąłem Elin do siebie, aby spojrzała mi prosto w oczy.

– Elin – zacząłem spokojnym tonem – przestań się zamartwiać. Wiem, że frazy: operacja, szpital, guz mózgu brzmią fatalnie, ale musisz zrozumieć jedną rzecz. W szpitalu przeprowadzane są operacje, aby pomóc takim ludziom jak ja. Guz mózgu to nie wyrok. Gdybym ci powiedział, że mam glejaka, okay, zrozumiałbym zaniepokojenie. Jednak w tej chwili dramatyzujesz kompletnie bez powodu – tłumaczyłem. – Zaufaj mi. Zaufaj mojemu lekarzowi, okay?

– Dobrze. Zrobię co w mojej mocy.

– Nie myśl, że po powrocie do domu, zostaniesz z niczym. Przygotowałem dla ciebie mały prezent. Znajdziesz go w moim mieszkaniu. Myślę, że ci się spodoba. To efekt wielotygodniowej pracy.

– Naprawdę? Nie mogę się doczekać, kiedy go zobaczę!

Objąłem ją ramieniem, po czym weszliśmy do szpitala.

Elin

Kiedy wychodziliśmy z domu, okropnie się denerwowałam. Jednak słowa Arvida mnie uspokoiły, moje serce spowolniło, a ja zaczęłam oddychać spokojnie, miarowo. Ponowny niepokój poczułam, gdy przekroczyliśmy próg pokoju, do którego wkrótce wszedł lekarz, aby porozmawiać z Arvidem o przebiegu zabiegu. To był moment, w którym dotarło do mnie, że wkrótce nasze życie całkowicie się zmieni. Może na lepsze, a może wszystko runie niczym domek z kart.

W obiektywie [Mroczny Romans +18]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz