Rozdział 10

134 34 52
                                    


Elin

– Cześć Adel, dzwonię, ponieważ muszę się upewnić, czy zostawiłaś u mnie lekarstwa na grypę?

– Na grypę? Nie. Dlaczego pytasz?

– Pytam, bo... chyba zaczynam mieć problemy z pamięcią.

– Zapomniałaś, że kupiłaś leki?

– Tak i to nie pierwszy raz. Najpierw zapomniałam o tabletkach i wodzie na kaca, a teraz, że kupiłam leki na przeziębienie bądź grypę. – Zaciągałam nosem, z którego dosłownie leciała mi woda. Co chwilę kichałam i mówiłam, jakbym stała w jakimś pomieszczeniu tłumiącym dźwięki.

– Jesteś zmęczona i chora, idź się połóż. Pewnie majaczysz z gorączki – upomniała mnie. – Mam przyjechać do ciebie?

– Masz rację, może przez gorączkę zapomniałam o tych lekarstwach... – mruknęłam. – Nie kłopocz się, pójdę się położyć, a później dam ci znać, jak się czuję. Okay?

– W porządku. Odpoczywaj.

Rozłączyłam się. Zanim położyłam się do łóżka, wyjrzałam na korytarz, czy mój wielbiciel nie zostawił dla mnie nowej wiadomości. Niestety, pod wycieraczką świeciła pustka.

Arvid

W ciemni fotograficznej spędziłem więcej czasu niż zazwyczaj. Wywoływałem zdjęcia mojej Elin i nie chciałem, żeby ktokolwiek z moich pracowników przyłapał mnie na wywoływaniu fotografii roznegliżowanej kobiety. Te ujęcia ewidentnie wyglądały na zrobione z ukrycia, chociaż nie były odarte z pewnej dozy wyuczonego artyzmu.

– Szefie, przyszła klientka po odbiór albumu ze zdjęciami noworodka, ale nie mogłem go znaleźć – usłyszałem zza ramienia swojego współpracownika - Adama. Adam pochodził z Polski, zatrudniłem go w studiu całkiem niedawno.

– Już idę, tylko wywołam jedno zdjęcie.

– Ja to zrobię, szefie.

– Nie trzeba. Idź, zaparz jej herbatę i powiedz, żeby chwilę poczekała.

– W porządku...

W jego głosie słyszałem nutę zawodu. Ciemnia także była jego ulubionym miejscem pracy, jednak ja rzadko pozwalałem w niej przebywać komukolwiek. Wiedziałem, że z czasem dam mu większą swobodę, jeśli chodzi o ciemnię, ale musiałem ją urządzić w nowym mieszkaniu, a na to nie miałem ostatnio czasu. Nawet nie zdołałem jeszcze odpisać mojej myszce na ostatnią notatkę, przez co zrobiłem się nerwowy, a wręcz nieznośny.

Za napisanie listu do Elin, zbierałem się parę dni. Muszę przyznać, że było to najtrudniejsze zadanie do wykonania od czasu pierwszej rozmowy z terapeutą. Stare rany niespodziewanie znów zostały rozdrapane, ale nie mogłem mieć o to pretensji do Elin. Byłem jej winny wyjaśnienia, jeśli naprawdę zależało mi, aby zdobyć jej serce. Prędzej czy później prawda i tak wyszłaby na jaw.

Mój strach przed odrzuceniem nie wynikał z powodu powstałej po oparzeniu blizny. Była jedynie dowodem na istnienie problemu bagatelizowanego przez wszystkie społeczeństwa świata. Przeglądając statystyki, łapałem się za głowę, ilu mężczyzn było w podobnej sytuacji co ja, a o ilu przypadkach nikt nie wiedział, nikt nie słyszał.

Elin

Ostatni dzień zwolnienia lekarskiego okazał się niepotrzebny. Mogłam wrócić do pracy, ale nawet mój szef nalegał, żebym wypoczęła, zanim wrócę do biura. Uważał, że schorowany pracownik jest mniej wydajny, a dodatkowo osłabia cały zespół, przekazując im swoje bakterie oraz zarazki. Greg zaliczał się do tych bardziej ekscentrycznych szefów, bojących się własnego cienia, jeśli chodziło o wszelkie choroby. Hipochondryk.

W obiektywie [Mroczny Romans +18]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz