Rozdział 6

151 31 24
                                    


Elin

Wracałam właśnie z pracy, gdy spostrzegłam wystającą spod wycieraczki kopertę. Podniosłam ją, odwróciłam, aby sprawdzić czy ktokolwiek się na niej podpisał, ale koperta była czysta. Pachniała papierem, nie poczułam na niej żadnych męskich lub nietypowych zapachów. Od razu domyśliłam się, od kogo pochodziła, dlatego chciałam ją otworzyć, dopiero gdy zaparzę herbatę i usiądę przed laptopem, by zająć się projektem dla klienta.

O dziwo nie odczuwałam strachu ani zdenerwowania przed zapoznaniem się z treścią listu. Spokojny i cichy weekend sprawił, że moja czujność pozostawała w spoczynku, a z drugiej strony targała mną niezdrowa ciekawość, co znajdę w kopercie.

Włączyłam muzykę na YouTube, aby towarzyszyła mi podczas pracy. Wybrałam playlistę, która rozpoczęła się od utworu Mr. Kitty - After Dark. Nabrałam powietrza w płuca i wypuściłam je powoli, otwierając korespondencję od tajemniczego adoratora. Wysunęłam białą kartkę i jakże się zdziwiłam, kiedy zamiast wydrukowanych liter z komputera miałam przyjemność czytać tekst napisany ręcznie.

– Kto w dwudziestym pierwszym wieku pisze jeszcze listy ręcznie? W dodatku pięknym i przejrzystym charakterem pisma. To niebywałe...

Wzrokiem omiotłam krótką treść, podziwiając krągłe litery, które ze sobą współgrały.

„Pewnego dnia odkryjesz, kto pisał do Ciebie listy, ale na razie pozwól mi być zagadką... Nie obawiaj się mnie. Będę Twoim aniołem stróżem."

– Obym naprawdę nie musiała się ciebie obawiać... aniele...

Obserwator

Jakiś czas temu otrzymałem wiadomość ze spółdzielni mieszkaniowej przy Ribby Allé, że wpisano mnie na listę, bym mógł obejrzeć mieszkanie. Otrzymałem numer czterdziesty, zatem odczekałem, aż zaproszono mnie na spotkanie. Cały czas modliłem się w duchu, by nikt nie zdecydował się na wynajem. Zależało mi, aby być blisko mojej Elin. Oczywiście obawiałem się, że mnie zdemaskuje znacznie wcześniej, niż ja wdrożę swój plan, ale i na tę okazję byłem przygotowany.

Zjadłem w pośpiechu lunch i jak na skrzydłach pognałem do samochodu, żeby spotkać się z człowiekiem odpowiedzialnym za wynajem mieszkania. Szczerze mówiąc nie interesował mnie metraż, stan czy jakiekolwiek udogodnienia. W obecnym mieszkaniu miałem niewiele sprzętów i mebli, większość i tak planowałem wymienić na nowe. Podejrzewałem tylko, że mieszkanie miało podobny układ do tego, w którym mieszkała Elin, gdyż bloki wybudowano niczym w lustrzanym odbiciu.

– Mieszkanie jest świeżo po remoncie – tłumaczył agent, oprowadzając mnie po pokojach. – Masz zwierzęta? – zapytał, kiedy przystanęliśmy w sypialni, skąd widziałem okna mojej Elin. – Planujesz mieć?

– Nie.

– To się dobrze składa. Spółdzielnia szuka lokatorów spokojnych, cichych, bez zwierząt.

– Lubię zwierzaki, ale zasady to zasady, będę się ich trzymał. Poza tym nie mam czasu, by opiekować się żywą istotą. Jestem sam, nie mam rodziny.

Udawałem, że cokolwiek związanego z mieszkaniem mnie interesowało. W gruncie rzeczy chciałem być tylko blisko mojej Elin.

– Palisz?

– Jestem bez nałogów i liczę, że sąsiedzi również. – Uśmiechnąłem się.

– Nie chcę robić ci nadziei, skoro przed tobą jeszcze trzydziestu dziewięciu petentów, ale... – zawahał się na moment, żeby zakreślić coś w notatniku – dobrze rokujesz. Masz spore szanse na zdobycie tego mieszkania.

W obiektywie [Mroczny Romans +18]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz