Rozdział 7

137 31 31
                                    


Obserwator

Czwartek i piątek spędziłem w pracy. Jeszcze nigdy nie miałem tak wielu zleceń, co mnie cieszyło, ponieważ zarabiałem coraz więcej, ale jednocześnie czułem wewnętrzną frustrację, spowodowaną brakiem czasu dla mojej Elin. Nie widziałem, gdy wychodziła do pracy ani gdy z niej wracała. Nie miałem przyjemności zachwycać się jej eleganckim strojem i chodem pełnym gracji oraz wdzięku, à la doświadczona modelka na wybiegu. Tęskniłem za stukotem obcasów wysokich, zamszowych kozaków sięgających niemal do kolan i za tym w jaki sposób, co jakiś czas poprawiała gruby szalik w kolorze szafranowym. Pasował do beretu o tym samym odcieniu.

Nawet teraz, oczami wyobraźni widziałem jej srebrne włosy falujące na mroźnym wietrze, próbujące uwolnić się spod przyciasnego nakrycia głowy. Kochałem jej naturalny kolor włosów - mysi, jasnobrązowy, ale srebro zdecydowanie jej służyło. Ileż bym dał, aby zatopić pomiędzy nimi palce, całe dłonie i budzić się każdego poranka z twarzą blisko nich, żebym mógł czuć ich zapach.

Rozmarzyłem się.

Widok mojej Elin emanującej jednocześnie niedostępnością i elegancją sprawił, że czułem, jak fala gorąca przetaczała się przez moje ciało. Starłem z czoła parę kropel potu. Dłonie mi drżały, a serce przyspieszyło. W mojej wyobraźni stawała się czymś więcej niż tylko obiektem fascynacji i miłości. Była niczym bogini, której piękno mogło przyćmić wszystko wokół.

Moje ciało zareagowało gwałtownie na wspomnienie Elin. Wypełniał mnie żar, pożądanie, które przeradzały się w głęboką potrzebę bliskości. Cieszyłem się, że byłem już w domu. Mogłem ukryć widoczne podniecenie i zapanować nad nim. W swoich fantazjach byłem ostrożny i starałem się nie przekraczać granic należytego szacunku wobec kobiety, którą kochałem. Nie chciałem być kimś, kto traktował ją przedmiotowo, chociaż momentami wizje same wymykały się spod kontroli. Trudno, żeby było inaczej, skoro jej piękno i seksapil rozpieszczały mój wzrok i umysł.

Kiedy wreszcie udało mi się zapanować nad pożądaniem, powróciła nudna rzeczywistość. Ogarnął mnie subtelny chłód pustego mieszkania. Otulał mnie z każdej strony, przypominając, że Elin była jedynie marzeniem i nieosiągalnym ideałem. Wtedy dopadł mnie potworny smutek i żal.

Miałem żal do życia, a może do samego Boga, że mając ukończone trzydzieści siedem lat, nadal byłem sam. Poturbowany przez życie, zakochany bez pamięci w dziewczynie, która w szkole jako jedyna podarowała mi namiastkę słońca wychylającego się zza burzowych, czarnych chmur. Nawet, kiedy wszedłem w inne relacje, a właściwie jedną, moje myśli zawsze krążyły wokół Elin. Miałem świadomość, że to dzięki wspomnieniom o niej nie miałem odwagi odebrać sobie życia. Była jego esencją.

Teraz bałem się, że moja przeszłość i to, kim byłem mogłoby ją ode mnie odstraszyć, a nie zamierzałem stracić jej po raz kolejny. Musiałem tylko zebrać w sobie wszystkie możliwe pokłady odwagi, zanim zdecyduję się wyjść z cienia, swojej samotni.

– Nie wiem, czy będę w stanie jej wyznać prawdę, ale wiem, że kiedyś będę musiał... Nie dam rady ukrywać przed nią czegoś, co jest widoczne i odstrasza...

Wziąłem głęboki oddech, próbując zapanować nad mętlikiem w sercu oraz głowie. Emocje wciąż kotłowały się we mnie, mieszając pragnienie zdobycia Elin z ogromnym poczuciem winy. Rozumiałem, że nie mogę pozwolić, by fantazje przesłoniły mi to, co było naprawdę ważne, czyli szczęście i bezpieczeństwo mojej ukochanej. Nawet, jeśli miało to oznaczać, że będę tylko cieniem w jej życiu.

Odszedłem od biurka, przy którym obrabiałem cyfrowo fotografie i podszedłem do szafy, chcąc wyjąć z niej najpotrzebniejsze ubrania. Weekend planowałem spędzić w mieście Enköping, w regionie Uppsala, gdzie zatrudniono mnie, żebym wykonał profesjonalne zdjęcia wnętrza hotelu czterogwiazdkowego. Kolejne puste dni bez namiastki mojej Elin. Pocieszał mnie jedynie fakt, że w portfelu trzymałem jej zdjęcia i w momencie tęsknoty mogłem na nią spojrzeć, ukoić ból.

W obiektywie [Mroczny Romans +18]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz