„Urodziny"

332 3 0
                                    

3 lata wcześniej

21.02.2017 Dzisiaj mój humor był na prawdę dobry, nie tylko ze względu na Elizę, która w końcu od dawna zaśmiała się z mojego żartu. Ale i z okazji moich 15 urodzin.

Moja przyjaciółka od ponad pół roku bardzo przeżywała rozstanie rodziców, przez co bardzo często starałam się dotrzymać jej towarzystwa. Była wrażliwa i uczuciowa, ja natomiast całkiem tego przeciwieństwem. Podobno przeciwieństwa się przyciągają, co było prawdą.

Poczułam, jak ktoś mnie pociągnął za brązowe krótkie do ramion włosy.

Był to nikt inny niż Frankie.

-Wszystkiego najlepszego wariatko! Wykrzyczała i zamknęła mnie w objęciach.

Na prawdę tego nienawidziłam.

-Udusisz mnie! Zaśmiałam się i odsunęłam.

-Zrobiłam wyjątkowe śniadanie dla wyjątkowej piętnastki. Powiedziała ruszając po schodach.

Jej umiejętności kulinarne kończyły się na kisielu malinowym, którego jedynie zalewało się wrzątkiem. A nawet to potrafiła spierd*lić.

Oparłam się się o blat patrząc leniwym wzrokiem na podekscytowaną siostrę -No pochwal się, co tym razem? Zapytałam patrząc na talerz pod przykrywką.

-Jak na ulubione danie przystało, pamiętałam o twoich ukochanych brokułach. -Szczególnie przygotowanych przez panią kuchareczke Jenny ... -. Przeciągała każde słowo.

Przerwałam jej, nie mając zamiaru słuchać kontynuacji.

-Dobra skończ. -To się robi wkurzające. Posłałam zirytowane spojrzenie siostrze gdy ta jedynie głośno się zaśmiała. Przewróciłam oczami na tamtejszą wspomnianą sytuację i zaczęłam jeść czipsy, które leżały od wczoraj po maratonie filmowym.

Pewnego dnia w szkole na stołówce podali nam ryż z sosem brokułowym. Jak na moje szczęście przystało, zjadłam a bardziej zatrzymałam w ustach łyżkę sosu z ryżem.
Jak można się domyślić nie posmakowało mi, a dowiedziała się o tym cała stołówka.
Zwymiotowałam wprost na Elizę która siedziała przy mnie.
Przez następny tydzień wyzywali mnie od obrzydliwych. Nie interesowała mnie ich opinia o mnie, miałam gdzieś co na mnie mówią. Z wyjątkiem jednej osoby. Ten człowiek doprowadzał mnie do szału.

Siostra odsłoniła przykrywę a pod nią znajdowały się,

Bilety?

Może jeszcze niech mi powie, że do Kambodży na robotę z małpami, tekstem „za bardzo wyróżniać się nie będziesz".

A niech mnie wywiezie to przynajmniej spokój będę miała.

-Halo, ziemia do Nad? Wybudziła mnie z myśli.

-Co to? Podniosłam brwi i zapytałam wskazując na bilety.

Siostra wzięła kartki i podeszła do mnie zatrzymując się, gwałtownie złapała mnie za ramiona i delikatnie potrząsając. Gdzie prawie zakrztusiłam się czipsem.

"Delikatnie"

-Lecimy na koncert The weeknd!! - Ale się jaram, dziewczyno.

Moj ulubiony zespół muzyczny na który bilet trzeba było kupować sekundę po wypuszczeniu strony bo inaczej ludzi dostawali kociołu w dupie i nic nie było dostępne. Uśmiechnęłam się i wstając przytuliłam siostrę.

Aka Problem Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz