Wyszłam z autobusu i udałam się w stronę szkoły.
Dziś było wyjątkowo ładnie.
Oczywiście mówię o pogodzie bo przełożone 2 wf na dwie pierwsze lekcje nie były już ładne, powinno być to zakazane.
Czułam się przygotowana, rano zjadłam śniadanie, założyłam sportowy strój, napaliłam dobrą energią.
Jest dobrze
***
Stanęłam obok Florence na lini gdy to jakaś pani z którą nigdy nie mieliśmy lekcji, weszła na salę, a zaraz po niej starsza od nas o rok grupa.Ciszyłam się, gdy zauważyłam, że Ivana nie ma.
-Ustawcie się! Powiedziała stanowczo zwracając się do chłopców którzy to skakali na kosze imitując wsady piłką.
Po chwili zaraz wszyscy się ustawiali na żółtej lini, w końcu gdy pani miała już mówić ktoś jej tym przeszkodził.
-Siema. Powiedział Ivan zbijając pione z jakimiś napakowanymi chłopakami stając obok któregoś z nich na lini.
Było tak pięknie, lecz los byłby zbyt łaskawy żeby nie wpierdolić mnie z nim do jednej grupy. A zaraz jak okaże się, że i do drużyny, to wyjdę z siebie i stanę obok.
-Wszyscy?
Kiwnęliśmy głową.
-Ty z brązowym odrostem, zaczynasz liczyć jeden potem ty w różowych spodenkach dwa i blondyna trzy no i tak od nowa, od następnej osoby, zrozumiano?
Zwróciła się do nas, gdy to dziewczyny o których było mowa zdążyły zaczerwienić się.
Ale szmata.
Doszliśmy do końca odliczania, gdzie wyszło, że jestem razem z Amanda, Jackiem, Camilą, Willem i Ivanem w grupie.
Na pierwszej lekcji graliśmy w siatkówkę, gdzie większość czasu siedzieliśmy na ławce, raz wygraliśmy i tak skończyła się lekcja pierwsza.
Na drugiej lekcji było znacznie gorzej. A dowiedziałam się o tym już na początku słów „wspinaczka na ocenę". Chyba ją coś boli.
-Amanda przygotuj się!! - Jack, stajesz przy niej bo jak spadnie i połamie się będzie na ciebie. Powiedziała w pół żarcie ale każdy wiedział, że co do czego tak mogło by być naprawdę.
-Strat!
Dziewczyna wystartowała nie robiąc sobie z tego większych problemów i już po chwili trzymała czerwoną flagę w ręku. Wspięła się do końca i zeszła schodami przyłączonymi do wspinaczki.
-Nadine i Ivan. - Ustawiać się.
Dlaczego kurwa on? Co ja w jakieś książkę siedzę, że zawsz pada na mnie AKURAT z nim?
Niewiarygodne.
Ustawiłam się przed wspinaczką gdy to zaraz miałam wystartować i na czas podnieść czerwoną flagę. Cholernie się stresowałam czując na sobie wzrok Ivana, który przed wrzaśnięciem nauczycielki zdążył mi szeptem powiedzieć.
-Nie spierdol tego, nie będę płacić za ciebie kaucji.
Spojrzałam na niego ignorancko czekając na sygnał pani.
Był tak blisko, że czułam jego zapach perfum,
były one obrzydliwe.-Strat!
Szybko wystartowałam, czując, że idzie mi bardzo dobrze, kamyk za kamyczkiem i już prawie byłam przy czerwonej fladze. Zostało mi kilkanaście centymetrów do sięgnięcia po nią i... mam!
Zdobyłam ją, nie wypierdalając się.
Kątem oka widziałam jak Ivan przewraca oczami i odchodzi.
I pewnie kątem oka on widział jak obsuwa mi się noga przez co spadałam z 5 metrowej ścianki spinaczkowej.
Kurwa.
Mocno uderzyłam plecami o trawę głośno przy tym wydając dźwięk bolesnego jęknięcia.
Sekundę potem widziałam już tylko z 9 twarzy i kucającego przy mnie Ivana.
Czułam mocny ból na plecach i głowie. Musiałam mocno przyjebać, ale przynajmniej w dłoni miałam wciąż czerwoną flagę.
-Nic ci kurwa nie jest? - Możesz wstać? Pytał przejęty jakby sam przed chwilą zajebał z 5 metrowej wspinaczki.
-Strasznie boli. Powiedziałam zgodnie z prawdę, z przymkniętymi oczami.
-Gdzie dokładnie? Zapytał patrząc mi w oczy.
-Na dupie.
-To nie są żarty idiotko, gdzie?
Ale ja nie żartuję.
-Plecy. Powiedziałam wstając do siadu delikatnie dotykając dłonią plecy a zaraz tam poczułam też dłoń Ivana.
-Nic mi nie jest, zabieraj tą łapę. Warknęłam gdy to patrzył na mnie zdenerwowany.
Ledwo wstałam czując na sobie wzrok każdego w tym nauczycielki.
-Pójdę już do szatni. Powiedziałam zmierzając ku bramki wyjścia z wielkiego boiska.
-Sama na pewno nie pójdziesz pierdoło, idź ktoś z nią. Powiedziała irytującym głosem i wróciła do zajęć.
Ruszyłam w stronę wyjścia oczywiście u boku Ivana.
-Kurwa, sory, że tak wyszło. Podrapał się po głowie, spoglądając na mnie.
-Nie mam 12 lat, możesz stąd wypierdalać. Powiedziałam pewnie, patrząc przed siebie.
-Fizycznie może i nie ale mentalnie polemizowałbym nad tym. Robił se ze mnie jaja gdy ja kulawo weszłam do budynku nie czekając na jego miłe gesty.
-Co taka nie w humorku? Parsknął ironicznym śmiechem.
Nie odpowiedziałam mu, powoli dochodząc do drzwi od szatni dziewczyn.
- „Kobiece sprawy". Powiedział podśmiechując i w przenośni gestykulując palcami. - no chyba, że moja teoria o tym, że jesteś najbardziej irytującym człowiekiem się sprawdza.
Ustałam mając dość jego pierdolenia, gwałtownie odwracając się w jego stronę.
-Odpierdol się. Wbiłam w jego klatkę piersiową wskazujący palec - Nie mam ochoty z tobą dzisiaj gadać, tak jak zresztą zawsze, lecz dzisiaj wyjątkowo. - Więc zabierz te dupę w przeciwnym kierunku albo zaraz pozbawię cię praw do posiadania własnych dzieci.
Wysyczałam wściekła, odwracając się i wchodząc do szatni. Zostawiając go samego na korytarzu, po raz kolejny.Miałam go serdecznie dość.
CZYTASZ
Aka Problem
Teenfikce„Od nienawiści gorsza jest tylko obojętność" 18 letnia chorująca na astmę Nadine od zawsze była burzliwą osobą z ciężkim charakterem, nie płakała nad rozlanym mlekiem i nie przejmowała się opinią innych. Poza jedną osobą. Kiedyś podobno się przyjaźn...