„Klaustrofobia"

173 6 0
                                    

Od rozpoczęcia roku szkolnego minęło zaledwie 3 tygodnie a ja już miałam 3 negatywne oceny z chemii. Jakby nie patrzeć w codziennym życiu również chujowo mi to szło patrząc na to z perspektywy takiej, że mając 18 lat nigdy nie miałam chłopaka co lepsza nigdy nie całowałam się.

Nie wiedziałam jakie to uczucie kochać kogoś innego niż rodzinę.

Tak na prawdę nie wiedziałam co to miłość.

Bo czym właściwie była miłość?

Jadłam śniadanie zastanawiając się nad tym uczuciem i jego cholernie dużej sile, że będąc zakochanym jesteśmy w stanie oddać życie za tą osobę.

Przerastało mnie to. Bo co jeśli nigdy się nie zakocham?

Dojadłam swoje 2 kromki chleba pełno ziarnistego z avocado i ruszyłam do szkoły.

Kalendarzowo, jesień zaczęła się już tydzień temu. Tak więc jak na tą porę roku przystało, wszędzie było pełno liści, kasztanów i kałuży.

W słuchawkach leciała „The 30th" od Billie czyli od jednej z moich ulubionych twórczyni muzyki zaraz po The weeknd. Szłam chodnikiem gdy telefon rozbrzmiał dźwiękiem w tylniej kieszeni od spodni.

Najwyraźniej nikt się nie czepiał nikogo o strój, czy brak mundurka. Ze zmianą dyrektora również zmienił się regulamin w którym nie było nic wspomnianego o obowiązkowego stroju szkolnego.

Cieszyło mnie to.

Wyjęłam telefon, wyświetlając wiadomość od El.

Od: Eli
Jestem chora :((((((( nie będzie mnie dziś więc sorki, że nie będziemy w tej samej grupie projektu pana Smith. Nie dam rady. (Trzymam kciuki za N&I)

N&I no poj*bie mnie z nią kiedyś

Aktualnie moja relacja z Ivanem była dziwna, nie podobna do tej sprzed ostatnich 9 lat. Pierwszy tydzień kompletnie mnie ignorował na przerwach. Bez głupich żartów, komentarzy, przezwisk i gadek. Byłam dla niego nikim

I w sumie to lepiej, miałam w końcu spokój.

Przez następne 2 tygodnie nie było go w szkole. Przez co wywnioskowałam, że prawdopodobnie biedak był chory.

A szmalu miał więcej niż cały majątek moich rodziców.

Biedaczek, faktycznie.

Jak na zawołanie, wchodząc do szkoły zobaczyłam nie mal że łysego, świeżo ściętego na buzz cut bruneta rozmawiającego z Poly. Aż mnie ciarki przeszły na wzmiankę o tej rudej małpie.

On nie wykazywał zbyt dużego zainteresowania konwersacją natomiast ona mało co się tam nie posrała. Sam fakt, że z nią rozmawiał, był dla mnie odrażający.

Doszłam do klasy w której zaraz miały się odbyć pierwsze zajęcia integracyjne klas 3-4 mające na celu wprowadzenie ludzi w dorosłe środowisko,  relacje i wzajemne kontakty, które mogły by się przydać w przyszłości. Moim zdaniem u mnie mogło to tylko skutkować nerwicą.

Dzwonek rozbrzmiał po korytarzu gdy ja tymczasem zajmowałam miejsce w wielkiej sali z szarymi ścianami i drewnianymi ławami.

Przytulnie.

Wszyscy pomału wchodzili do sali, w tym nauczyciel, który zaraz miał ogłosić tegoroczny temat projektu przedstawiany pod koniec roku szkolnego.

Aka Problem Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz