„Nieproszony"

196 6 0
                                    

Kończyłam utwór na instrumencie „hotline bling", który nauczałam się wczoraj. Grałam dosyć długo czasu na pianinie, a nauczałam się sama. Zawsze byłam samodzielna i samowystarczalna, mało rzeczy mnie przerastało i pokonywało.

Nie licząc chemii.

Na prawdę musiał być konkretny powód by coś mnie przygaszało.

Tak się składa, że ostatnio tych powodów był dużo. Dlatego wczoraj nie poszłam do szkoły, ostatni dzień tygodnia lekcji nadzwyczajnie sobie odpuściłam wymówką „jestem przeziębiona" co w sumie i tak nikt nie zweryfikuje. Nawet własna matka i własny ojciec.

Tata na wyjeździe służbowym z wojska.

Mama zajęta pracą.

Siostra na drugim kontynencie wraz z narzeczonym, którzy pojechali tam na długie wakacje, zwiedzając różne kraje.

Z Elizą wciąż nie miałam kontaktu.

Wczoraj
-Masz. Zgięłam kartkę i rzuciłam nią w chłopaka siadając na łóżku. -Sam się domyśl co to jest a teraz wynocha. Wskazałam palcem drzwi od balkonu.
Podszedł do okna i położył drzwi na klamce, nie obracając się powiedział.
-Miło było poznać.
Podniosłam zażenowana brew chcąc już by jego tutejszy pobyt się zakończył.
-Mieliśmy być wrogami idioto a nie zgrywać miłych.
Odwrócił głowę w moim kierunku cicho odpowiadając.
-Od nienawiści gorsza jest tylko obojętność.
I wyszedł.

Obojętność.

Zostałam sama.

Aktualnie stresowałam się najmniejszymi głupotami, nie wiem dlaczego to wszystko zaczęło mieć na mnie taki wpływ.

Jeśli mam być szczera, sytuacja z poparzeniem przez zapalniczkę spodobała mi się na tyle, że miałam ochotę czasami to powtórzyć. Chociaż na chwilę ból psychiczny zniknął, skupiając się na fizycznym.

Przyjemne uczucie.

Wolałam fizyczny ból niż rozpierdalający od środka żar, który robił ze mnie najgorszą wersje jaką może istnieć czyli

Bycie słabym.

Dopalałam papierosa czując ból w klatce piersiowej, nie przeszkadzało mi to.

Ugasiłam peta i wyrzuciłam do specjalnej skrzynki na kluczyk do którego dostęp miałam tylko ja.

Weszłam do pokoju momentalnie czując odruch wymiotny. Położyłam dłoń na ustach, próbując to unormować, co nie doszło do skutku bo już po chwili biegłam do toalety i wymiotowałam nawet nie wiedząc czym, skoro nie jadłam żadnego konkretnego posiłku ponad dobę.

Leżałam opierając się o wannę czując się słaba. Czując, że pogubiłam się. A osoba która mogła mnie odnaleźć, nie była mną.

A wtedy jeszcze nie zdawałam sobie sprawę kto nim będzie.

***

Na siłę dojadałam jogurt naturalny, czując, że jak zaraz nic nie zjem, zemdleje.

Nie dopuszczałam do siebie myśli, że się głodziłam. To nie było w moim stylu, ja po prostu ograniczałam cukier i tłuszcze. Po prostu chciałam mieć mniejsze uda i płaski brzuch.

Oglądałam telewizję gdy to telefon zaczął dzwonić, podniosłam się do siadu spoglądając kim była ta osoba.

Odebrałam połączenie.

-Siema

-Oliver?

-No, kiedy idziemy do tego sklepu?

Aka Problem Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz