ROZDZIAŁ 14

8 0 0
                                    

Lea

Nadal nie wierzyłam, że się na to zgodziłam. Chociaż bardziej zostałam zmuszona i zaciągnięta tu siłą. Ale i tak w to nie wierzyłam.

Siedziałam w kółku na podłodze z ludźmi, których nawet nie znałam. No dobra, znałam cztery osoby na pięćdziesiąt. Normalnie rekord świata. Po mojej prawej siedział Cayden, a po lewej Layne, którzy dopiero do mnie dołączyli ratując mnie od siedzenia samej. Iris i Charles siedzieli naprzeciwko nas. Dzieliła nas jedynie ta przeklęta butelka. Spojrzałam niepewnie na przyjaciółkę, która z szerokim uśmiechem uniosła w kciuki w górę tak, żebym tylko ja mogła to zobaczyć.

Ona zawsze mnie w coś wpakuje.

W końcu pierwsza osoba zakręciła. Miałam wrażenie, jakby działo się to w zwolnionym tempie, ale w końcu się zatrzymała. Wypadło na jedną z przyjaciółek Iris. Widziałam ją kiedyś w bufecie i możliwe, że nawet kiedyś rozmawiałyśmy. Musiała pocałować jakiegoś chłopaka, co zrobiła zaskakująco chętnie.

Ludzie rozmawiali, wykonywali zadania, odpowiadali na pytania.

A butelka się kręciła i kręciła. I kręciła...

Nie zorientowałam się nawet, kiedy szyjka wskazała mnie, dopóki Layne nie trącił mnie łokciem.

– Pytanie– powiedziałam bez zastanowienia, a pomieszczenie wypełniło się szumem rozmów.

– Weź wyzwanie– powiedział mi Layne.– Dam ci jakieś łatwe, obiecuję– zapewnił, a ja jak głupia się zgodziłam.

Przewróciłam oczami i po chwili powiedziałam, że zmieniłam decyzję i biorę wyzwanie.

– Pocałuj osobę po swojej lewej!– krzyknął nagle jakiś chłopak, nawet nie wiedziałam który. Najwidoczniej musiał stwierdzić, że skoro przez blondyna zmieniłam decyzję, musiał być dla mnie kimś więcej. Nawet nie wiedział, w jakim był błędzie. A mówili zawsze, nie oceniaj książki po okładce. I co? I dupa.

Layne spojrzał na mnie przepraszająco, bo w końcu nie udało mu się załatwić mi jakiegoś bezpiecznego wyzwania. No cóż. To i tak nie było takie najgorsze. Zawsze mogli mi kazać pocałować kompletnie obcą osobę lub wybiec w samej bieliźnie, lub nawet nago, na ulicę czy coś w tym stylu.

Odwróciłam się przodem do niego i ledwo zauważalnie dotknęłam jego dłoni dając mu znać, że jest w porządku. Złapałam go za policzki i przysunęłam go do siebie, po czym musnęłam wargami jego usta. Od razu pojawiły się spekulacje, że to się nie liczy i było za krótko. Boże, nie dadzą człowiekowi żyć.

Przewróciłam oczami i pocałowałam go ponownie. W ostatniej chwili zauważyłam, że Layne posyła przepraszające spojrzenie komuś za mną. Moje usta zderzyły się z tymi jego, a on delikatnie oddał pocałunek, żeby nie mieli do czego się przyczepić. Odliczyłam do pięciu z nadzieją, że tyle wystarczy i się od niego odsunęłam.

Moje serce biło szybciej, bo stresowały mnie wszystkie te spojrzenia na nas skierowane. Miałam ochotę zapaść się pod ziemię, bo nie byłam przyzwyczajona do takich sytuacji.

Wróciłam do poprzedniej pozycji i zakręciłam tym dziadostwem. Wypadło na jakąś dziewczynę, ale ja już nie zwracałam na to uwagi. Nie musiałam wybierać jej pytania, bo reszta zrobiła to za mnie.

Przez cały czas czułam na sobie palący wzrok Caydena. Odwróciłam głowę w jego stronę i zobaczyłam, jak przeskakuje wzrokiem między mną a jego przyjacielem.

– Co jest Cayden?– spytałam patrząc mu w oczy.

– Nic. Jestem ciekawy, kiedy stanie na mnie– odparł. Kłamał. Byłam tego pewna. Słyszałam w jego głosie zmianę, która była ledwo słyszalna, ale jednak.

We'll Be AlrightOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz