Lea
Godzina 23:37. Po pokoju echem rozchodzi się dźwięk monotonnego stukania w klawiaturę i na przemian podnoszonego i odstawianego kubka z kawą. Moim eliksirem życia.
Zza drzwi słychać czyjeś kroki. To zapewne mój brat wracający do swojego pokoju po długiej kąpieli. Co prawda, jestem już na studiach, ale wciąż z nim mieszkam. Wynajmujemy wspólnie mieszkanie niedaleko uniwersytetu oraz jego szpitala, dzięki czemu oboje mamy dobry dojazd. Dylan jest odpowiedzialnym, ale również nadopiekuńczym idiotą, który mnie wychował.
W słuchawkach podłączonych do laptopa leciało Only Angel od Harry'ego Stylesa, czyli jedna z moich ulubionych jego piosenek. Wyświetlacz mojego telefonu co jakiś czas się podświetlał, ukazując powiadomienia ze snapchata od Iris. Zapewne znów załapała się na jakąś imprezę w domu któregoś ze studentów lub w klubie. Chodziła na takie praktycznie codziennie i za grosz nie miałam pojęcia, jakim cudem jeszcze zdaje. Nie mogłam ukryć, jej chłopak był przystojny i cieszyłam się, że z nią jest. Swoje brązowe, już dość długie włosy zaczesywał zazwyczaj do tyłu, a szare oczy dawały wrażenie, jakby mógł cię prześwietlić, a tym samym jednym spojrzeniem dowiedzieć się o tobie wszystkiego. Czasami dostawałam jego zdjęcia w wymyślnych fryzurach.
Byłyśmy jak ogień i woda.
Ja, jak zawsze, siedziałam w swoim pokoju z włosami upiętymi w luźny kok, z którego wypadały pojedyncze, nieokiełznane kosmyki. Z nogami pod brodą przyglądałam się mojej dzisiejszej pracy. Na łóżku leżały rozrzucone książki, z których powinnam się uczyć do jutrzejszego kolokwium z anatomii. Temat ten jednak ogarniałam w miarę dobrze, więc leżały one tam nietknięte od mojego powrotu do domu.
I tak też pozostanie.
Dzięki temu mogłam zatracić się w pisanej przez siebie historii. Kiedy jednak chciałam pisać dalej, moje dłonie zastygły w powietrzu nad klawiaturą. Mój mózg pracował na pełnych obrotach, jednak na dzisiaj chyba już wykorzystałam limit weny twórczej. Pustka. Podnosząc ponownie kubek uświadomiłam sobie, jak dużo kawy już wypiłam, oraz, że powinnam napełnić go ponownie. Nie miało to już jednak sensu, gdyż pomimo tak dużej dawki kofeiny moje oczy samoistnie się zamykały. W momencie, w którym zamykałam wszystkie pliki, do pokoju wszedł Dylan.
– Idź spać dziecko. Jutro rano jedziesz ze mną– powiedział, po czym od razu zniknął za drzwiami.
Spojrzałam na telefon. Dziesięć po północy. Pokiwałam lekko głową, mimo, że już tego nie widział. Pominę już fakt, że sam decyduje, kiedy jadę z nim i nie pyta się mnie nawet o zdanie. Zna mój plan zajęć i sam decyduje o wszystkim. Często mam wrażenie, że w jego głowie wciąż chodzę do liceum.
Położyłam się na łóżku, uprzednio jednym ruchem zrzucając z niego książki. Zanim jednak zasnęłam, zdecydowałam się zobaczyć, co wysłała mi przyjaciółka. Nie zdziwiło mnie, gdy zostałam oślepiona kolorowymi światłami z imprezy i ogłuszona głośną muzyką. Szybko ściszyłam dźwięk i oglądałam dalej.
Sama nigdy z nią nie chodzę na żadne imprezy, mimo, że codziennie mnie o to męczy. Głośne dźwięki i ogromne zbiorowiska ludzi, którzy wpadają na siebie nawzajem mnie przytłaczały. Wolałam siedzieć w domu lub w kawiarni.
Nic ciekawego.
Nie oznaczało to jednak, że się z nią nie spotykałam. Co jakiś czas przychodziła do mnie na noc, lub by obejrzeć jakiś film. Nie chciałam jej ograniczać. Gdy już zobaczyłam wszystkie filmiki i zdjęcia wyłączyłam telefon i położyłam się na plecach. Wpatrywałam się w miejsce, w którym powinien znajdować się sufit. Dziś wyjątkowo szybko odpłynęłam.
CZYTASZ
We'll Be Alright
RomantizmLea Quinn to studentka psychologii, która nie chodzi na imprezy, mieszka ze starszym bratem, a po wykładach chodzi do kawiarni pisać książkę. Ale czy w jej życiu naprawdę wszystko jest takie piękne? Powiadają, że życie potrafi zesłać do ciebie diabł...