Rozdział 20

87 5 0
                                    

April

Spoglądam w lustro i zastanawiam się, jak spojrzeć w oczy Cassie ukrywając przed nią całą prawdę.

— April, chodź tu na dół! — Krzyczy mama, a ja mam wewnętrzną ochotę by przewrócić oczami.

Odkładam tusz do rzęs do kosmetyczki i wychodzę z łazienki. Na szybko przeglądam się w lustrze i mój wygląd idealnie opisuje mój stan psychiczny.

Wory pod oczami rozciągają się pod oczami, tworząc brudne ślady, zakryte podkładem. Włosy, już nie lśnią tak jak kiedyś, pomimo, że użyłam tonę olejku. Czarne krótkie spodenki, poszarpane na końcach i tego samego bluzka na ramiączkach, kontrastują z moją zbladłą skórą.

Odwracam się za siebie, a czerwone plamy błyszczą na dywanie, jakby namaczały to miejsce koszmarem.

Wzdycham głęboko i zbieram torebkę z biurka, wychodzę z pokoju i kieruje się na dół. Schodząc po schodach słyszę głos cioci Alice, która jak tylko mnie zauważa, wciąga mnie w swoje ramiona czule tuląc.

— Jak się czujesz małpeczko? — Mówi, lustrując mnie wzrokiem.

— Dobrze — wymuszam uśmiech. — Coś się stało?

Ciocia spogląda na moją mamę, a ta kiwa głową porozumiewawczo.

— Zostajesz usunięta z listy podejrzanych, dotyczącej zabójstwa Mike'a.

— Naprawdę? — pytam, marszcząc brwi. — Kto to zrobił?

— Connor Macgava... znaleziono u niego narzędzie zbrodni — mówi, puszczając mnie. — Dostaliśmy anonimowe zgłoszenie, że to on zrobił i się potwierdziło, gdy funkcjonariusze pojechali do jego domu.

Connor zabił tego skurwiela? Nie, to nie możliwe. Oni byli, jak bracia. Zawsze razem, nigdy osobno. Mike ufał Connorowi bardziej niż komukolwiek. Więc jak to możliwe, że to właśnie on go zabił?

Czuję, jak ogarnia mnie zamęt. Nie potrafię zrozumieć, jak doszło do takiej tragedii. Czy coś ich poróżniło, czy może Connor działał w obronie własnej? Chcę zadać mnóstwo pytań, ale widzę powagę na twarzach cioci i mamy. To nie jest pomyłka. To prawda, która wstrząsa całym moim światem.

— Próbował uciekać, kiedy go złapali — dodaje ciocia, jakby wiedziała, o czym myślę. — Nie przyznaję się, ale dowody są niepodważalne.

Całe moje ciało przechodzi lodowaty dreszcz. Wszystko, co myślałam, że wiem o nich i o ich relacji, nagle traci sens. Jeśli Connor zabił Mike'a, to dlaczego? Co tak strasznego musiało się wydarzyć, żeby przyjaźń przerodziła się w zdradę i morderstwo?

— Jedź już do szkoły, bo się spóźnisz — mama spogląda na mnie badawczo i kiwa głową w stronę wyjścia, by mnie pospieszyć.

Żegnam się szybko z nimi i opuszczam dom pełna kolejnych negatywnych emocji.

— Wredna lamusiara, podła lafirynda, dzban, pet — wymienia Cassie, a ja mam ochotę parskać, gdy ją widzę. — Flet...

— Dobra, dobra starczy — mówię, cicho się śmiejąc i podchodzę do niej, by się przytulić.

Zaciągam się jej waniliowym zapachem, odrazu czuję się otulona spokojem i bezpieczeństwem.

— Nie odpisywałaś mi od tej akcji z aresztem, a później dowiaduje się, że ktoś podrzucił ci uciętą głowę — mówi, wzdychając. — Co się dzieje?

— Przeszłość puka do drzwi — mówię, czując obrzydzenie do siebie samej. — Rozmawiałam z mamą i nie ma co drążyć.

— Martwię się o ciebie, nie uciekaj ode mnie — odsuwa się ode mnie i spogląda mi w oczy.

Zapisane w dniach przeszłości 18+ #1Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz