Rozdział 22

81 5 0
                                    

April

Budzę się w pokoju spowitym mrokiem. Moje oczy zachodzą łzami, gdy ciemność pomieszczenia wkrada się do mojego umysłu, wywołując falę wspomnień z dzisiejszego dnia.

Nienawidzę siebie za to, co się stało, za tę niewidzialną nić, która łączy mnie z tragicznym losem Cassie i jej brata. Gdybym tylko mogła cofnąć czas...

Nagle drzwi otwierają się. Cassie wbiega do środka, a jej oczy są pełne niepokoju. W jednej chwili czuję, jak ten ciężar na moich ramionach staje się jeszcze bardziej przytłaczający.

Kiedy się w nią wtulam, czuję, jak jej obecność wypełnia mnie ciepłem, ale to uczucie szybko znika, gdy przypominam sobie, że to przez mnie straciła brata.

Wybucham płaczem, opłakując jej zmarłego brata w momencie, gdy ona jest niczego nieświadoma.

— Co się stało? — pyta cicho, a ja tylko przyciskam się mocniej, nie potrafiąc wykrztusić ani słowa.

Chciałabym, żeby ten moment trwał wiecznie, żeby jej bliskość mogła sprawić, że zapomnę o wszystkim, co się wydarzyło. Ale nie mogę.

Nie mogę jej powiedzieć, że to przez mnie jej brat nie żyje. Nie mogę tego zrobić. Myśl o tym wywołuje u mnie falę strachu, że ją stracę.

Cisza wypełnia pokój, przerywana tylko moim nieregularnym oddechem. W końcu odrywam się od niej, próbując wciągnąć powietrze.

— Co tu robisz? — pytam, czując, jak głos drży mi w gardle.

— Victor zadzwonił po mnie — mówi, a w jej głosie słychać łagodność. — Wiedział, że będziesz potrzebować kogoś.

Słysząc jego imię, przypominam sobie wszystko, co się wydarzyło. Mroczne chmury znów zbierają się w mojej głowie. Victor wiedział, co się dzieje, wiedział, jak to na mnie wpłynie. Cassie jest tu, ale ja czuję, jakbym stała na krawędzi przepaści, z której nie ma powrotu.

Próbuję się uśmiechnąć, ale usta mi drżą. Czuję, jak łzy znów napływają mi do oczu, ale nie chcę ich pokazywać.

— Dziękuję, że jesteś — mówię cicho, a w moim głosie słychać wahanie.

Stałam się egoistką, patrzącą tylko na siebie. Zburzyłam każdy mur miłości w moim życiu, nie zważając na konsekwencje. A to wszystko przez ciebie.

Cassie zbliża się, a jej spojrzenie jest pełne łagodnej troski, gdy oczy zachodzą jej łzami.

— Wiesz, ze zawsze możesz na mnie liczyć, prawda? — Mówi cicho, a jej głos brzmi, jak kołysanka. — Będę przy tobie razem z Nico, nie ważne co by się stało.

Kiwam głowa, starając się wyprzeć obrazy dzisiejszego dnia. Złamie jej serce, ona mnie znienawidzi, gdy pozna prawdę.

— Gdzie on jest?

— Nikki poprosiła go o pomoc — odpowiada łagodnie.

Nie wybaczy mi tego.

Dziewczyna kładzie się i ciągnie mnie ze sobą, bym mogła się w nią wtulić i zasnąć. Zawsze, tak robiła, gdy nawiedzały mnie koszmary, przez które nie mogłam funkcjonować.

Jej zapach sprawił, że zaczęłam się lekko uspokajać, ale drżenie mojego serca wysyła impulsy do żołądka, sprawiając, że czuję obrzydzenie do siebie. Zduszony głos wybudza mnie z otaczającego mnie koszmaru:

— Jak to go nie ma? — Mówi, zamierając i odsuwa się lekko. — Dzwoniłeś po znajomych?

Wstrzymuje oddech, widząc jak na jej twarzy maluje się jeszcze większe zmartwienie, niż to z którym tu przyszła.

Zapisane w dniach przeszłości 18+ #1Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz