Trzęsłam się jak osika, powolnie stawiając kroki po schodach prowadzących do ośrodka. Ponad tygodniowa przerwa pozwoliła mi nieco uporządkować myśli, lecz teraz cały stres powrócił, gdy stałam przed drzwiami wejściowymi. W zeszłym tygodniu wzięłam wolne, tłumacząc to wymyśloną chorobą, lecz nie mogłam ciągnąć tego w nieskończoność. Potrzebowałam czasu na przemyślenie minionych dni i uporządkowanie w głowie planu na następne. Od czasu nieszczęsnego pocałunku nie widziałam się z nikim z placówki. Alicia kilka razy dzwoniła do mnie, pytając o moje samopoczucie, co za każdym razem skutkowało bólami głowy przez wypowiadane przeze mnie kłamstwa. Źle czułam się z tym, jak kobieta z troską życzyła mi zdrowia, chociaż ja z chorobą nie miałam nic wspólnego. Ciągła wewnętrzna walka pomiędzy tym, co powinnam a tym, co bym chciała, kosztowała mnie wiele nieprzespanych nocy. Końcowo musiałam przyznać przed sobą, że nie byłam na tyle silna, aby powiedzieć prawdę i najpewniej stracić możliwość na dalsze kształcenie w tym zawodzie. Wolałam już katować się wyrzutami sumienia i pluć sobie w brodę, ale zachować tę posadę, niż zaprzepaścić wszystko przez jeden błąd. Wiedziałam, że moja decyzja była daleka od moralnych, ale ważniejsza była dla mnie moja przyszłość i kierowałam się samolubnymi pobudkami. Byłam słabym człowiekiem ? Może i tak, ale tym razem to nie było moim największym zmartwieniem. Zapewne większość ludzi, gdy w grę wchodziłoby ich dobro, postawiłoby na siebie i ratowałoby swój tyłek niż wykazywało się szlachetnymi zachowaniami. Taka była rzeczywistość.
Ile zasad przyjdzie mi jeszcze złamać ?
Budynek sporo przed godziną ósmą świecił pustkami. Zazwyczaj podrzędny personel zjawiał się punktualnie, a niektórzy, którzy mogli sobie na to pozwolić, przychodzili nawet lekko spóźnieni. Jak zawsze rozpakowałam się w pokoju socjalnym i postanowiłam przeczekać tam czas do pory śniadaniowej. Nie wychylałam się przed szereg, aby nie kusić losu. Tak sobie wmawiałam. Czułam ściskający mi się żołądek i wewnętrzny niepokój. Nie byłam dobra w oszukiwanie. Ten stres i poczucie winy mnie wyniszczało, powodowało wahania nastroju i ciągłe poczucie, że zaraz prawda wyjdzie na jaw.
Przecież kłamstwo ma krótkie nogi, ale cicho wierzyłam, że moje nigdy nie ujrzy światła dziennego.
Dopiero po usłyszanych dźwiękach rozmów i stukających o siebie naczyniach, skierowałam się do jadalni, gdzie ze spoconymi rękoma starałam się zachowywać spokój. Czym się teraz stresowałam ? Przecież nikt nie miał o niczym pojęcia, ale ja miałam dziwne wrażenie, jakby każdy, kogo mijałam, patrzył na mnie oceniającym wzrokiem, w którym kryło się moje przewinienie. Zwracałam uwagę na najmniejsze szczegóły, jakby zaraz coś miało się wydarzyć.
- Kogo moje oczy widzą ! - pierwszy dostrzegł mnie Caden, który pochylał się nad stołem i najpewniej wybierał najlepszy składnik do swojego śniadania - Co to za długa nieobecność ? - dodał już znacznie ciszej, kiedy zbliżyłam się do reszty.
- Byłam chora - wzruszyłam ramionami, twardo wpatrując się w jego twarz, byleby tylko nie musieć się rozglądać.
Chłopak w odpowiedzi jedynie baczniej mi się przyjrzał, aż nagle jego twarzy nie rozświetlił błysk zrozumienia. Zmarszczył prawie niezauważalnie brwi, prawdopodobnie nad czymś dumając.
- Wszystko w porządku ? - wyczytałam z ruchu jego warg. Skinęłam jedynie głową i zajęłam swoje miejsce. Siedziałam sztywno z wyprostowanymi plecami, spoglądając na zastawiony jedzeniem stół. Ani mi się śniło coś jeść, bo na samą myśl wszystko rosło mi w środku.
- Hej, Tavia - o swojej obecności przypomniała Cassie, machając do mnie z przeciwnej strony. Obok dziewczyny siedział Devon, skinąwszy jedynie głową na przywitanie.
- Hej, jak nastawienie na nowy tydzień ? - zagadnęłam.
- Dobrze - odpowiedziała brunetka, smarując kanapkę masłem - Chociaż mam nadzieję...

CZYTASZ
Poisoned Minds || 18+
Любовные романы„Działasz jak antidotum na mój zatruty umysł" Pierwsza część serii „Cage" Uczucie rozczarowania towarzyszyło Octavii Slyde już od najmłodszych lat. Za swój życiowy cel obrała przyszły sukces oraz spełnienie marzenia w karierze psychologicznej. Stud...