Rozdział 12

2 1 0
                                    

Korytarz rozdzielał się na trzy odnogi, prowadzące dalej w głąb Ressury. Wybrał drogę naprzód, wchodząc do pomieszczenia, wyglądającego na baraki. Piętrowe łóżka stały w czterech rzędach, w których mieściło się dziesięć łóżek. Światła działały tylko w przejściu prowadzącym do wyjścia z pokoju, nie oświecając dokładnie całego wnętrza. Z dreszczem na ciele zauważył, że przynajmniej połowa materacy zajęta była przez śpiące ślepce. Żaden nie miał na tyle energii w sobie, by zaczerpnąć głęboki oddech, łykając powietrze sporadycznymi stęknięciami. Widział ich kości, uderzające o skórę przy najmniejszym ruchu.

Jeden ze ślepców wybudził się, skierowując twarz w stronę Wilsona. Jego oczy pozbawione były kolorów, patrząc tam, gdzie nic nie było. Wydał z ust dwa słowa, łapiąc ręką za nogę łóżka. Żyły napięły się do granic możliwości, po czym ciało odpuściło. Padł na ziemię, zapadając w wieczny sen. Pozostałe ślepce na raz podniosły głowę, zbierając się wokół ciała towarzysza. Wilson minął ich, nie patrząc na to, co dalej się wydarzyło. Stawiał kroki ostrożnie, unikając wydawania dźwięku, choć umysł gonił go do biegu. Za sobą słyszał tylko rwanie, łamanie kości oraz przeżuwanie. Nim zdążył wyjść z pomieszczenia, cisza zdążyła przejąć panowanie nad sytuacją. Wszyscy wrócili do swoich łóżek, dalej walcząc z niezaspokojonym głodem. Przekroczył drzwi, wkraczając do kolejnych baraków.

Tak przynajmniej mógł wywnioskować, patrząc na poprzewracane łóżka. Pasy krwi ciągnęły się po całej podłodze, w tym po ścianach, tworząc kałuże pośrodku. Lampa migotała pośrodku, samotna, w odróżnieniu od poprzedniego pokoju. W powietrzu roznosiła się delikatna woń pieczonego mięsa. Żołądek Wilsona wywrócił się na drugą stronę, jak tylko zobaczył ślepca, przykładającego zapalniczkę do czegoś, co wyglądało na wyrwaną rękę. Przyłożył rękę do ust, patrząc na kreaturę, która nie potrafiła dostrzec tego, co udało jej się upolować. Uderzył nogą o kałużę, pryskając wodą na ślepca. Ten jęknął w panice, uciekając do ciemności. Wilson odetchnął, omijając szerokimi krokami szczątki mebli oraz to, co pozostało po licznych ucztach. Wyszedł na korytarz, który rozciągał się w na boki. Przekroczył drzwi, które stały przed nim, docierając do sali, która niegdyś mogła służyć jako miejsce wypoczynku.

Stał na platformie, z której mógł zejść, korzystając ze schodów w każdym rogu pomieszczenia. Oparł się rękami o balustradę, patrząc się bezmyślnie na ogrom pomieszczenia. Pośrodku stało drzewo, pozbawione liści, wysuszone tak jak ślepce zamieszkujące to schronienie. Otaczała je polana martwej ziemi, z dwoma różami, błagającymi, choć o kroplę wody. Drzewo otaczały drewniane ławki, na których leżały nieruchomo ciała ślepców. Ściany, niegdyś białe, teraz stały czarne jak smoła, z pomarańczowymi znaczeniami w punktach, gdzie wilgoć przeciekała do środka. Cofnął się, po tym, jak zauważył tablicę informacyjną złączoną w jedność z balustradą. Parsknął, podnosząc głowę do góry. Zapisana była w nieznanym mu języku, choć niektóre słowa rozpoznał jako stary panujący setki lat temu w państwie.

„Wraz z ucieczką przed apokalipsą, znaleźliśmy dom głęboko pod ziemią, nie pozwólmy, by los reszty sprowadził na nas śmierć." Wilson podniósł brwi do góry, wznawiając lekturę. „Spotkała nas zasłużona kara, a my unikniemy jej skutków, wyczekując nadejścia naszego pana." Reszta tekstu była zbyt archaiczna, by mógł zrozumieć jej sens. Ruszył w stronę schodów, kręcąc głową z niezadowoleniem. Krążył po ruinach, jakich żaden człowiek nie powinien ujrzeć, a Coure wkroczył tu, gubiąc się pośród tych korytarzy.

- Wilson, tutaj!

Podskoczył w miejscu, rozglądając się w panice po parterze pomieszczenia. Na jednej z ławek siedział ślepiec, nucący radośnie pod nosem znajomą melodię. Miał na sobie fioletową szatę sięgającą do kostek, z białym pasem utrzymującą ją na ciele. Obie ręce przełożył przez oparcie, nogi kładąc na ciele innego ślepca. Błękitne oczy spoglądały na Wilsona z zaciekawieniem, migocząc w świetle lamp.

Zaginięcie dr. CoureOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz