Szepty wiatru | Recenzent: Sugardemononme

138 13 49
                                    


♠️ Tytuł: Szepty wiatru

♠️ Autor: KejtElizabet

♠️ Status: 28 części, w trakcie. Przeczytane: 28/28

♠️ Gatunek: fantastyka/magiczne/romans/przygodowe

♠️ Recenzentka: Sugardemononme

♠️ Korekta: korektur


Pierwsze wrażenie:

Zawsze zaczynam moje rozważania od sekcji „pierwsze wrażenie", bo nie da się ukryć, że oceniamy książki po okładce. Od tej reguły nie ma wyjątków. Można się oszukiwać, że jest inaczej, tylko po co?

Opis wygląda następująco:

Stara rezydencja na wzgórzu,[niepotrzebny przecinek] wzbudza strach wśród okolicznych mieszkańców. Razem z wiatrem zjawiają się w niej z pozoru obce sobie osoby.

P.S. Nudne jak flaki z olejem xD ale zapraszam.

Jakiś typ, który mocno przypomina Wiedźmina i ugania się za demonami.

Irytujący gaduła o anielskiej twarzy

Malomowny olbrzym o miękkim serduszku
I bliźniaki z niezwykłym darem".

Nie czarujmy się, marketing nie jest tutaj mocną stroną. Ja też nie spodziewałam się niczego porywającego. Wydaje mi się, że gdyby opis ograniczył się do dwóch pierwszych zdań, to byłby nawet lepszy. Co do okładki, to miałam mieszane odczucia. Przedstawia kruka na tle czerwonego słońca/koła/flagi Japonii?, natomiast reszta jest utrzymana w odcieniach szarości. Zaintrygowało mnie, że kruk się topi. Tytuł „Szepty wiatru" w żaden sposób nie łączył mi się w sensowną całość z tym, co widziałam. Powiem więcej — do tej pory nie wiem, o co chodzi z okładką i co tam na niej ma się znajdować.

Fabuła:

W końcu mogę to powiedzieć: mimo słabego pierwszego wrażenia, książka okazała się zaskakująco dobra! Przyjemnie spędziłam czas, czytając losy Twoich bohaterów. Nie czułam przymusu czytania. Dlatego tym bardziej boli mnie niedopracowanie opisu i niezrozumienie tego, co przedstawia okładka. Mogę śmiało powiedzieć, że będę zaglądać i oczekiwać kolejnych rozdziałów!

Akcja książki toczy się w tatrzańskiej mieścinie o urokliwej nazwie Górka i sąsiadujących okolicach. Czy udało się odwzorować podhalański klimat? Nie jestem przekonana. Wszakże opisujesz malownicze widoki, domki letniskowe, jednak w trakcie gdzieś to wszystko umyka, dziejąc się w bliżej nieokreślonych lasach, epizodycznie w Nawii. Umyka nam to, że jesteśmy w górach. Dla kontrastu bardzo dobrze wychodzi Ci odwzorowanie niskich temperatur — to się pamięta w trakcie czytania.

Tempo historii jest zadowalające, nie ma większych przeskoków fabularnych ani wyciągania przysłowiowego królika z kapelusza. Pytałaś gdzieś w trakcie czytelników o formę retrospekcji: w moim odczuciu tak, jak jest teraz, jest naprawdę bardzo dobrze. Poznajemy powolutku przeszłość każdego z bohaterów w odpowiednim czasie. Dzięki takiemu zabiegowi nie jesteśmy zarzucani nadmierną ilością informacji, a te, które otrzymujemy, są odpowiednio dawkowane i podawane w przemyślany sposób. Narrator wszechwiedzący prowadzi nas przez bohaterów, a cały tekst czyta się naprawdę bardzo przyjemnie i lekko. Punkty kulminacyjne są, tak samo jak miejsce na uspokojenie.

Karty na stół | RecenzowniaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz