♠️ Tytuł: Miasto w kolorze Wiśni
♠️ Autorka: kawa_i_sloneczniki_
♠️ Gatunek: sci-fi (postapo/dystopia)
♠️ Status: zakończone (prolog, 41 rozdziałów, epilog)
♠️ Recenzentka: Elusive_Soul
♠️ Korekta: LegasowK, SzalonyIntrowertyk
Przyznam szczerze, że nie spodziewałam się powrotu do recenzji, bo jest to niezwykle czasochłonne zajęcie, a od dawien dawna czasu wolnego mam jak na lekarstwo. Skłamałabym jednak, mówiąc, że nie czuję się tym powrotem podekscytowana. Może właśnie dlatego do lektury „Miasta w kolorze Wiśni" zabrałam się szybciutko, z niemałym entuzjazmem. Miałam ogromną nadzieję, że nie będę musiała zaczynać od niepochlebnej recenzji, jako że te zawsze są trudne, zarówno dla autorów prac, jak i samych recenzentów.
Mogłabym, co prawda, utrzymać wszystkich w niepewności, czy moje nadzieje okazały się płonne, ale zdecydowanie nie chcę. Recenzowana przeze mnie książka, choć nieidealna, okazała się lekturą przyjemną – na tyle przyjemną, że pochłonęłam ją znacznie szybciej, niż się spodziewałam. Powiem więcej – jest to jedna z tych prac, w których dość ciężko było mi oddzielić zwykłą czytelniczą naturę od tej recenzenckiej. Zapewne połowa poruszonych w recenzji kwestii nie rzuciłaby mi się w oczy, gdybym nie szukała, co tylko potwierdza, jak dobrze bawiłam się podczas czytania.
Zanim jednak przejdziemy do konkretów, skupmy się na podstawach.
PIERWSZE WRAŻENIE
Okładka jest ładna. Wygenerowana z użyciem AI, z dodatkiem własnych modyfikacji, dość dobrze wpisuje się w treść książki. Zakładam, że przedstawia główną bohaterkę na tle tytułowego Miasta. Na pierwszy rzut oka nie widzę w niej nic niepoprawnego, może poza umiejscowieniem oraz wielkością nicku Autorki. Jest on praktycznie nieczytelny, częściowo ze względu na niefortunne położenie; zdaje się zaburzać równowagę grafiki, co przy tak niewielkiej ilości elementów, jest to zauważalne zachwianie. Przeniosłabym go na środek; nogi bohaterki nie są bardzo istotne, a ciemny kolor spodni będzie stanowił znacznie lepszy kontrast, co pomoże z czytelnością.
Zastanowiłabym się też nad zmianą koloru tytułu albo rozdzieleniem jego składowych – tak, aby „Wiśni" znalazło się w osobnej linijce. Z jednej strony jest czytelny, ale boczne części napisu nieco nikną na tle ciemniejszych budynków, a zmiana koloru bądź umiejscowienia mogłaby ten problem zniwelować. Ogólnie rzecz biorąc, uważam okładkę za estetyczną, dobrze dopasowaną do treści.
Opis za to określiłabym mianem poprawnego. Doskonale wiem, jak ciężko jest skonstruować blurb, by nie tylko przekazywał potrzebne informacje, nie zdradzając jednocześnie zbyt wiele, ale także zachęcał potencjalnych czytelników do sprawdzenia, co kryje się w środku. Jeśli miałabym ocenić, czy mnie osobiście skłoniłby do przeczytania choćby prologu... Nie sądzę. Głównie dlatego, że nie ma w nim nic wyjątkowego. Mamy sprawujące władzę Humanoidy, mamy buntowników, którym ta władza nie pasuje. Mamy bohaterkę, która walczy po jednej stronie barykady, oraz bohatera, walczącego po drugiej.
Klasyka – rzekłabym i poszła dalej. Utarte schematy są nie do uniknięcia, ale bazowanie na nich wiąże się z jeszcze wyższymi oczekiwaniami ze strony czytelników. W opisie „Miasta" nie znalazłam nic odkrywczego, nic, co skłoniłoby mnie do opinii, że w środku znajdę coś interesującego. Już z perspektywy znajomości całej lektury mogę stwierdzić, że z całą pewnością dałoby się wybrać lepsze punkty zaczepienia niż relacja Wiśni z Mino czy ich spotkanie. W końcu w książce nie brakuje spisków, intryg oraz zwrotów akcji.
CZYTASZ
Karty na stół | Recenzownia
De TodoZastanawiacie się, czy Wasze teksty mają potencjał? Chcecie przekonać się, jak Wasze prace są odbierane przez obiektywnych czytelników? A może szukacie kogoś, kto wskaże Wam drogę i pomoże wybrnąć z trudnego położenia fabularnego? Wyłóżcie karty na...