♠️ Tytuł: Her Magical Highness
♠️ Autor: Mystic-knight
♠️ Status: zakończone
♠️ Gatunek: fanfiction (Harry Potter)
♠️ Recenzentka: Elusive_Soul
♠️ Korekta: LegasowK, SzalonyIntrowertyk, korektur
Jeśli ktoś mnie zna, doskonale wie, że fanfiction od zawsze zajmowało specjalne miejsce w moim serduszku. Uważam je za świetny sposób na szlifowanie warsztatu; nic nie nauczyło mnie tak dużo o kreacji bohaterów, jak analiza postaci poznanych w ukochanych książkach. Tymczasem sam Harry Potter to fandom znany mi najlepiej – i chyba widziałam w nim już wszystko.
A przynajmniej tak myślałam, zanim zostałam poproszona o recenzję Her Magical Highness autorstwa @Mystic-knight. Mamy tutaj bowiem do czynienia z niezwykle ciekawym połączeniem: autorka postanowiła zespolić uniwersum potterowskie z brytyjską rodziną królewską.
Brzmi ciekawie? Takie też było! Chyba nigdy wcześniej nie spotkałam się z podobnym crossoverem, ale gdy tylko przeczytałam zgłoszenie, wiedziałam, że opowiadanie ma potencjał na stanie się powiewem świeżości w fandomie, w którym naprawdę ciężko o nowości.
PIERWSZE WRAŻENIE
Okładka Her Magical Highness jest niezwykle prosta. Utrzymana w odcieniach brązu, nieco zamglonych, nie przyciąga wzroku jakoś szczególnie. Na pierwszym planie możemy dostrzec kobiecą postać z diademem na głowie, co – z wiadomych przyczyn – całkiem nieźle wpasowuje się w treść. Do tytułu użyto ozdobnej czcionki, ale ciągle czytelnej, przez co grafika zasługuje na miano estetycznej oraz poprawnej.
Tymczasem opis mnie zaciekawił – głównie ze względu na wspomniane już nietypowe połączenie dwóch światów. Do samej treści właściwie nie mam zastrzeżeń, chociaż zdecydowanie nie nazwałabym blurba mocno zaskakującym czy zwiastującym tajemnice i przygody. Już po tym krótkim fragmencie spodziewałam się, że opowiadanie będzie traktowało bardziej o dorastaniu, o szkolnych perypetiach i problemach związanych z odnajdywaniem się pośród rówieśników – w tym przypadku zupełnie różnych od głównej bohaterki.
Pojawiła się także wzmianka o wojnie w Irlandii Północnej, co dodaje odrobinę smaczku do poprawnego, aczkolwiek dość zwykłego opisu. Z profilu autorki dowiedziałam się, że jest zakochana w Irlandii, dlatego też liczyłam na to, że i ja czegoś się o tym kraju dowiem. Nie zawiodłam się, ale do tego zdążę jeszcze wrócić.
Sam aspekt techniczny blurba wypada ociupinę gorzej. Obrazuje też większość usterek, które pojawiały się na przestrzeni całości. Głównie chodzi o interpunkcję: przecinki postawione w złych miejscach bądź niepostawione wcale. Zwróciłabym również uwagę na dwukrotne podkreślenie niedoświadczenia tudzież braku doświadczenia. Jeden raz w zupełności wystarczy i nie odbierze niczego treści, a wprost przeciwnie, może jedynie pomóc.
Podsumowując: bez przecinka przed „ma spędzić rok w Hogwarcie", „niż jedynie córką Królowej Anglii", „toczącą się w Irlandii Północnej", „a armią Zjednoczonego Królestwa". Przecinka brakuje zaś przed „przygotowując się do SUMów". Gdzieś zgubił się także znak zapytania po „arystokratyczne tytuły".
CZYTASZ
Karty na stół | Recenzownia
De TodoZastanawiacie się, czy Wasze teksty mają potencjał? Chcecie przekonać się, jak Wasze prace są odbierane przez obiektywnych czytelników? A może szukacie kogoś, kto wskaże Wam drogę i pomoże wybrnąć z trudnego położenia fabularnego? Wyłóżcie karty na...