Tytuł: "Opowieści z Królestwa Turelionu: Milczenie Puszczy"
Autor: Victoria Peterson vhoneyxoo
Gatunek: fantastyka/magiczne/romans/przygodowe
Recenzentka: Sugardemononme
Korekta: LegasowK, Elusive_Soul, SzalonyIntrowertyk
Stan: 47 rozdziałów, zakończone
Przeczytane: 14/47Uwaga: możliwe spoilery.
Pierwsze wrażenie:
Bardzo estetycznie wykonana okładka zachęca do przeczytania, a przynajmniej – do wzięcia w rękę i zapoznania się z opisem. Dbałość o detale widać zarówno w doborze fontu, jak i rozmieszczeniu poszczególnych elementów. Na pierwszym planie znajduje się kobieca postać przemierzająca: no właśnie, czyżby tytułową puszczę? Stoi do nas tyłem, jakby zachęcała czytelnika do podążenia za jej krokami. Kolorystyka utrzymana w odcieniach zieleni oraz żółci jest bardzo kojąca i przyjemna dla oka.
Za to opis już na początku wydaje się nie do końca przemyślany. [Mściwy Król – dopisek Sug.] „Rozporządził nakaz likwidacji [...]". Nakaz jest wydawany, natomiast jeśli rozporządził, to likwidację. Ogólnie mamy już zarys historii: będzie jakiś tyran, spotkamy grupę uprzywilejowaną, nazywaną „Obdarowanymi", za pomoc wyżej wymienionym grozi kara śmierci. Pachnie Holokaustem, nieprawdaż? Garstka uciśnionych osób ucieka w inne, bezpieczne schronienie. Plan nie do końca wypalił, gdyż nowe miejsce okazuje się równie nieprzyjazne, odczuwalne są wpływy drakońskiego władcy. Obdarowani stają przed wyborem: zginąć lub walczyć, ale nic tutaj nie będzie proste, gdyż są śledzeni przez elitarną jednostkę eliminującą przeszkody.
I tutaj mamy pierwszy problem. Taki opis wygląda jak streszczenie fabuły. Spróbuj jakoś zachęcić do swojej historii, nie sprzedając aż tylu faktów na dzień dobry. Bo szczerze mówiąc: tak, jak okładka mnie zachęciła, tak po opisie straciłam motywację, aby sięgnąć po wybraną pozycję. Mogę nawet w ciemno obstawić zakończenie: miłość będzie tragiczna, a koniec nie za ciekawy. Oczywiście, nie wszyscy zginą, bo masz na profilu kolejne części sagi. I powiedz mi: po co zagłębiać się dalej w lekturę, kiedy wiemy już w zasadzie wszystko?
„Jeśli lubicie brutalne fantasy, 16+ z dużą dawką przekleństw rodem z Wiedźmina to zapraszam". Ten ustęp budzi we mnie obawy. Naszpikowanie książki wulgaryzmami nie czyni jej lepszą, jeżeli nie są użyte w rozsądny sposób, budując świat przedstawiony czy opisując postać. Inwektywy owszem, ale z głową. Nikogo normalnego nie bawi czytanie rozbudowanych wiązanek rzucanych na prawo i lewo bez wyraźnego powodu.
Fabuła:
Nie dotarłam do końca książki, niestety to nie moja bajka. Jednak na podstawie przeczytanego fragmentu mogę spokojnie zająć stanowisko w jego sprawie.
Opowieść zaczyna się dokładnie tak, jak nie lubię. W jaki sposób? Kartami postaci i opisami postaci, na domiar złego wygenerowanymi zapewne za pomocą AI.
Przecież takim posunięciem odbierasz przyjemność z czytania i poznawania świata! Gdzie jest miejsce dla uważności, a co najważniejsze, dla wyobraźni? O ile mapkę świata uważam za bardzo przydatną pomoc i doskonałe posunięcie, o tyle x kart postaci opisanych w stylu:
Beatka z Czarnegostoku, 16 lat, szczerbata, piegowata, fioletowe włosy, czerwone oko prawe i zielone lewe, ma lewą nogę dłuższą od prawej, introwertyczka, uwielbia czekoladę i panicznie boi się dentysty, zawsze je płatki śniadaniowe, które zalewa mlekiem, aby dłużej utrzymały chrupkość. Nie ma przyjaciół, ale zawsze marzyła o lataniu na wronie;
(oczywiście to jest żart stworzony naprędce z mojej chorej wyobraźni)
zwyczajnie zwala z nóg.
CZYTASZ
Karty na stół | Recenzownia
RastgeleZastanawiacie się, czy Wasze teksty mają potencjał? Chcecie przekonać się, jak Wasze prace są odbierane przez obiektywnych czytelników? A może szukacie kogoś, kto wskaże Wam drogę i pomoże wybrnąć z trudnego położenia fabularnego? Wyłóżcie karty na...