Fourteen

85 18 2
                                    

Następnego dnia, zgodnie z ustaleniem, Wooyoung poszedł na komisariat, by ponownie porozmawiać o dniu zabójstwa. Wiedział, że Yunho nie jest taki jak San i prawdopodobnie przejrzy każde jego kłamstwo, ale i tak musiał utrzymać wszystko w tajemnicy. Nawet jeśli żałował swoich czynów i wiedział, że powinien za to odpowiedzieć, bał się pójść do więzienia. Przecież to mu zniszczy życie...

Obawiał się wychodzenia z domu, mając świadomość, że w każdej chwili może wyjść na jaw, co naprawdę przydarzyło się Sanowi. Czuł wyrzuty sumienia przez to, w jaki sposób to rozwiązał, ale nie mógł pozwolić, by znów stracił ważną dla niego osobę. Uznał to za jedyny sposób, w jaki mógł zatrzymać go przy sobie. Nie był tak naprawdę świadomy tego, że jego zachowanie doprowadzi jedynie do większych problemów i to w najbliższej przyszłości. Był już chyba zbyt zepsuty, by myśleć trzeźwo. Ale czy można go było winić za to, jak został wychowany? Może po części tak, ale pustka, jaka była w jego sercu od wczesnego już dzieciństwa była głównym powodem podejmowanych przez niego decyzji.

Może to dlatego nie potrafił prawdziwie kochać. Może to dla tego zamiast darzyć drugą osobę miłością, popadał w obsesję i potrafił jedynie myśleć o tym, by nie stracić czegoś, co w końcu mógł nazwać swoim. Taki już był.

- Wooyoung - usłyszał znajomy głos przyjaciela Sana. - Chodź ze mną.

Denerwował się przed rozmową, choć panował nad tym, pogrążając się znów w tej samej roli. Roli chłopaka cierpiącego po tragicznej śmierci partnera. Śmierci, w której nie brał żadnego udziału.

- Zaczniemy od tego, co zwykle - oznajmił Jeong, a w jego oczach Wooyoung widział pewnego rodzaju wrogość - Według twoich zeznań, w noc śmierci twojego partnera, byliście sami. Czy na pewno nie pamiętasz żadnych szczegółów, które mogłyby nas doprowadzić do jakichkolwiek poszlak związanych z obecnością sprawcy?

- Pamiętam tylko huk, ale gdy znalazłem Juna, nikogo innego nie było już w pobliżu.

Jego kamienna twarz nie zdradzała żadnych emocji, nawet w momencie, gdy patrzył prosto w oczy policjanta.

- W takim razie przejdziemy dalej. Zobaczyłeś ciało, próbowałeś obudzić partnera, a gdy ten nie odpowiadał, zadzwoniłeś na pogotowie.

- Zgadza się.

- Śmierć nastąpiła dopiero po jakimś czasie. Prawdopodobnie mógłby przeżyć, gdyby pogotowie przyjechało wcześniej. Więc zadam teraz pytanie, dlaczego nie zadzwoniłeś od razu?

- Byłem przerażony. Musiałem złapać oddech, bo i tak nic bym z siebie nie wydusił.

- Więc gdybyś wiedział, że to uratowałoby mu życie, zadzwoniłbyś wcześniej?

To pytanie lekko zbiło Wooyounga z tropu. Odnosił wrażenie, że Yunho już wszystko wie, a tą rozmową tylko go sprawdza. On jednak nie zamierzał wpaść w jego sidła.

- Oczywiście. Czemu miałbym czekać, aż umrze? - lekko się oburzył, a policjant uśmiechnął się tylko pod nosem.

- Przejdźmy dalej - wyprostował się i zerknął na dokumenty - Twierdzisz, że w domu nie było nic, co mogłoby posłużyć jako narzędzie zbrodni. Na pewno nic nie zniknęło?

- Nie. Policja zresztą wszystko dokładnie przeszukała.

Yunho pokiwał głową.

- Na ciele ofiary znajdowały się tylko twoje odciski palców. Nikogo innego. Jak to wytłumaczysz? - zadał kolejne pytanie, na co Wooyoung już powoli tracił cierpliwość.

- Sugerujesz, że to ja zabiłem Juna? - spytał wprost, zdenerwowany.

- Nie wykluczam tej opcji. Szczerze powiedziawszy, jest ona dla mnie najbardziej prawdopodobna.

- San przesłuchiwał mnie kilka razy. Udowodnił wam, że jestem niewinny.

- A gdzie on teraz jest?

Zapadła cisza. Yunho wpatrywał się w Wooyounga ze złością, ale nic nie mówił. Jung również nie odezwał się słowem, odwzajemniając wrogie spojrzenie. Nie zamierzał tak łatwo przegrać. Yunho nie miał na niego żadnych dowodów.

W końcu starszy wstał gwałtownie i podszedł do siedzącego po drugiej stronie Wooyounga. Nachylił się i zniżając tym razem głos, dodał ciszej:

- Nie obchodzi mnie, ile będziesz się wyrzekał. Dowiem się, co się stało z Sanem, a Twoje morderstwo w końcu wyjdzie na jaw.

- Czemu uparcie twierdzisz, że wszystko jest moją sprawką? - odparł w miarę spokojnie, choć poczuł dreszcz biegnący wzdłuż kręgosłupa.

- Bo nie ma innych podejrzanych. A San nie zniknąłby tak bez śladu nie mówiąc nic nikomu. Wszystko zaczęło się w momencie, kiedy zaczął się z tobą zadawać.

- Czemu miałbym mu coś zrobić? Nawet nie wiesz, co nas łączyło.

- Jeśli pocieszyłeś się nim po śmierci chłopaka, mogę się domyślić. Obiecuję, że jeśli coś mu się stało przez ciebie, dopilnuję, byś nie wyszedł z więzienia do końca swojego życia.

Tyle Wooyoungowi wystarczyło. Posłał Yunho gniewne spojrzenie, ale w środku czuł jak cały się trzęsie. Mógł mieć niemały problem, jeśli nic z tym nie zrobi.

Od razu po wejściu do domu, zamknął drzwi i skierował się do piwnicy

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Od razu po wejściu do domu, zamknął drzwi i skierował się do piwnicy. Tam również trzy razy upewnił się, że zamknął za sobą drzwi, a następnie wszedł do środka. Poczuł lekką ulgę na widok śpiącego Sana. Jak gdyby nic podszedł do niego i ułożył się tak jak zwykle, opierając głowę o jego nogę. Nim jednak dał sobie możliwość zrelaksowania się, sięgnął po pudełko, z którego wyjął strzykawkę i malutką buteleczkę z czterech jeszcze pozostałych. Będzie musiał w takim razie zamówić następne. Pochylił się nad mężczyzną i wbił cieniutką igłę w skórę. Wmawiał sobie, że to nic złego. Przecież nie zabije go w ten sposób, a jedynie sprawi, że nie będzie miał jak uciec. Tylko o to mu chodziło.

Gdy położył się ponownie, usłyszał jak oddech Sana się zmienia. Odwrócił głowę w jego stronę i spojrzał prosto w przymrużone oczy. Zdawało się przez chwilę, jakby San go nie poznał, ale tak naprawdę jego rozum walczył z działaniem narkotyku.

- Nic się nie dzieje - Wooyoung sięgnął do jego policzka - Jeśli nie będziesz z tym walczył, poczujesz się lepiej.

Jego słowa docierały do Sana jak przez mgłę. Mimo to, zrozumiał go i miał ochotę z całej siły odepchnąć. Niestety aktualnie był bezradny, a każdy najmniejszy ruch sprawiał, że miał wrażenie, że jest sparaliżowany. Czekał na moment, którym to wszystko się skończy.

- Byłem dzisiaj na komisariacie. Yunho mnie przesłuchiwał - mówiąc to, podniósł się, by teraz usiąść starszemu na kolanach. - Podejrzewa mnie. O wszystko. Będę musiał coś z tym zrobić, ale nie wiem jeszcze co.

Nagle San poczuł się jeszcze dziwniej. Do tej pory substancje, jakie podawał mu Wooyoung powodowały obezwładnienie i lekkie halucynacje, ale teraz poczuł jak całe jego ciało zalewa fala gorąca. Znów zakręciło mu się w głowie.

- Spokojnie. Zajmę się tym - uśmiechnął się Wooyoung tuż koło jego ucha, następnie sięgając do jego spodni.

San nie potrafił się temu oprzeć. Narkotyk powodował, że nie mógł walczyć z podnieceniem i pragnął dotyku. Resztkami racjonalnego umysłu był w stanie tylko przeklinać Wooyounga i jego obsesję.

...

a/ Ostatnio nawet dobrze mi idzie z tymi rozdziałami xd
Może jakoś pójdzie XD

Obsession • WoosanOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz