***IZABELA***
Do szatni damskiej w szkole wszedł ten Pan który nie powiem może był rówieśnikiem albo około starszy o 10lat, czy Mężczyzna - nie powiem, przystojny. Iza, ochłoń. Przez matematykę jesteś rozkojarzona i zaczynają Ci się podobać starsi mężczyźni - bardzo przystojni. Iza - skarciłam się. Zaczęłam się przebierać, bo już byłam spóźniona. Nagle ktoś wparował. O kurde to on!
- Spokojnie. Już nie patrzę.
- Zgłoszę to dyrektorce, albo naszemu wychowawcy, jak dyrektorka nam da.
- No właśnie też dlatego tu jestem. Ubrałaś się? - nie wiedziałam co powiedzieć, więc przebierałam się w ciszy i dałam temu chłopakowi znać co dałam mu dziennik i można powiedzieć mnie podglądał.
- Tak. - odwrócił i spojrzał mi w oczy. Ale on ma ładne oczy. Iza, uspokój się. Ta matematyka źle na Ciebie dziś o dziwo działa.
- Otóż poinformowałem twoje koleżanki z klasy o tym, że jestem Waszym nauczycielem od WF'u, Wychowania do życia w rodzinie jak i... Wychowawcą.
- W takim razie przepraszam za moje zachowanie. Nie wiedziałam... - o kurde. Trochę mi głupio, to mój wychowawca. Nie powiem przystojny jak cholera, ale jednak mój wychowawca. Izabelo, proszę się natychmiast uspokoić! - skarciłam się.
- Spokojnie. To zrozumiałe. Chociaż patrząc na twoje znajome to zaczęły się do mnie lepić. Może się przedstawię: Krysian Moren, 25 lat. - wyciągnął do mnie dłoń.
- Miło mi. Izabela, 16 lat. - odwzajemniłam uścisk. Dziwne uczucie. Jeszcze tego nie czułam, takie iskierki, czy coś w tym stylu. Iza! Coś Ty piła z rana?! Rodzice podmienili picia?!
- Dobrze. W takim razie jeszcze raz Cię przepraszam. I czekamy na Ciebie na hali.
- Dobrze. - odpowiedziałam.
**********
- Skarbie, mamy dla Ciebie niespodziankę. - powiedzieli rodzice. Ktoś wszedł zasłonięty kwiatami.
- Kto to? - zapytałam, byłam bardzo ciekawa od kogo są takie ładne kwiaty.
- Niespodzianka. - usłyszałam głos mojego Wychowawcy, i poczułam że nie chce aby zobaczył mnie taką brzydką więc skryłam się pod kołdrą.
- To My już pójdziemy. - powiedzieli rodzice, ucałowali mnie w czubek głowy i wyszli.
- Izabelo wyjdź z pod tej kołdry. Udusisz się. - próbował mnie odkrywać.
- Nie chce żeby mnie Pan widział nie umalowanej i wyglądającej jak jakiś wampir.
- Przestań. Każdy jest nie raz chory. - mówił odkrywając mnie. - To od klasy.
- Są śliczne i jak ładnie pachną... - uśmiechnęłam się po było mi miło, chociaż czułam jakby to były od Niego.
**********
Pan Krystian przyszedł do mnie do szpitala z wielkim bukietem czerwonych róż. Nie rozumiałam o co chodzi, podejrzewałam że to znów bukiet od klasy.
- To dla Ciebie. - podał mi bukiet.
- Dziękuję. To następny bukiet od klasy? - zapytałam mojego wychowawcy. Miał zmieszaną minę. I widać było po jego ręce jak zdezorientowany masował nerwowo swój kark.
- To ode Mnie. - czułam jak się rumienię.
- Dziękuję.
- Mam pytanie. - mówił Pan Moren siadając na łóżku blisko Mnie. - Bardzo mi się podobasz. - zrobił chwilę pauzy. - Zostaniesz moją dziewczyną? - powiedział i delikatnie przysuwał do mojego policzka swoją twarz. A ja jak jakaś zahipnotyzowana patrzyłam się w jego oczy. Gdy objął jedną ręką moją twarz i zaczął przysuwać swoją. Po chwili poczułam coś miłego na ustach. Na początku nie wiedziałam co to może być chociaż miałam podejrzenia. I te podejrzenia były właściwe. Mój wychowawca o 9 lat starszy mnie całował. To było tak przyjemnie że moje usta włączyły się do akcji. Nasz pocałunek był bardzo przyjemny, powolny, i taki... taki... Brak mi słów. Potem nasze języki zaczęły swoją walkę.