Rozdział 14

10 3 0
                                    

„Did I disappoint you
Or leave a bad taste in your mouth?
You act like you never had love
And you want me to go without
Well, it's too late tonight
To drag the past out into the light
We're one, but we're not the same"

/U2 – „One"/

Na krzyki reaguje Zosia i przychodzi do pokoju, w którym rozmawiają jej mąż i córka. Staje w drzwiach i pyta – Czemu znów się kłócicie?

− Wychowałaś niewdzięcznicę. Jak tylko w jej życiu pojawił się bogaty ojciec, to wybiera go nie mnie, a ty nic z tym nie robisz! Nie szanuje mnie! – wybucha Robert

− Mamo, to nie tak. On od dłuższego czasu mnie szpieguje! A ja naprawdę nie robiłam niczego złego. – odpowiada ze łzami w oczach Diana – Przyznaję się, ostatnio parę razy cię okłamałam, ale bałam się przyznać jaka relacja jest pomiędzy mną a Jankiem, ale już nie będę obiecuję.

− O tych twoich kłamstwach porozmawiamy później. – mówi Zośka – Tymczasem, ja naprawdę nie rozumiem co się stało w waszej relacji. Kiedyś uwielbiałaś Roberta, a dzisiaj?

− Dzisiaj mamo zgubiliśmy wspólny język i stało się to na długo przed tym jak dowiedziałam się, że Tomasz Hruin jest moim ojcem. Zabolało, kiedy Robert stwierdził, że nie ma konieczności bym zmieniała nazwisko na jego, dlatego postanowiłam przyjąć nazwisko taty. Wiem, że jak tylko w waszym życiu pojawi się, wasze wspólne dziecko to ja pójdę w odstawkę. –Diana nie wie, że Robert mierzy się z nieuleczalną bezpłodnością i nigdy jej mama z nim nie będzie mieli wspólnego dziecka. – Robert wiedział, że jeśli ci pokaże, że ja jestem dla niego nieważna to ty nigdy za niego nie wyjdziesz. – Zofia patrzy na swojego męża z wrogością

− To prawda? Nigdy nie zależało ci na mojej córce? – pyta lekko zdenerwowana

− Nigdy. Zawsze mi pasowało, kiedy przyjeżdżałaś do mnie sama. Diana nie miała dla mnie znaczenia. – po policzkach Zosi zaczynają płynąć łzy. Niczego nie zauważyła, zawsze myślała, że Robert kocha Dianę i zdecydował się na związek z panną z dzieckiem, dlatego, że sam nie mógł mieć własnych dzieci.

− Dlatego szpiegujesz Dianę na każdym kroku? Chcesz, aby wyprowadziła się do Tomasza? Wiedziałeś, że jak karzesz jej pojechać do moich rodziców to mnie stracisz, prawda? – te pytania są jak gromy. Zosia zupełnie nie potrafi zapanować nad swoimi emocjami – A ja cię kochałam, cieszyłam się, że trafił mi się dobry mężczyzna, który pokochał moją córkę, a ty... a ty tylko udawałeś. – uderza kilkakrotnie w klatkę piersiową swojego męża, a ten w którymś momencie chwyta jej dłoń i odpycha ją od siebie.

− Tak. Wiedziałem to. Pojawienie się Tomasza było mi na rękę. – te słowa sprawiają, że po policzkach jego żony płynie więcej łez, a Diana ukrywa twarz w dłoniach. Przypuszczała, że Robert udaje sympatię do jej osoby, ale nie sądziła, że to może być prawdą. Pamiętała czasy, gdy mieszkały z mamą same w wynajętym mieszkaniu, bo mama chciała pokazać sobie i światu, że da sobie radę. Faktycznie tak było, później jednak wróciły na jakiś czas do dziadków, bo najemca wypowiedział im umowę.


Później, gdy emocje już trochę opadły Zofia wraca myślami do swojego pierwszego spotkania z Robertem. Biegła na pociąg, który miał zawieźć ją na pierwszy dzień w nowej pracy. Nie zauważyła stojącego przy tablicy z rozkładem jazdy mężczyzny i wpadła na niego. Ów nieznajomy uśmiechnął się i zapytał na jaki pociąg tak biegnie, gdy odpowiedziała to oznajmił, że przed chwilą oznajmili, iż w dniu dzisiejszym pociąg przyjedzie z prawie godzinnym opóźnieniem. Zofia się przeraziła, ale wykonała telefon najpierw do pracy, a później swojego ojca, że niestety musi pożyczyć samochód. Nieznajomy przysłuchiwał się rozmowie, a później zapytał: „Czy mógłbym się z panią zabrać do Katowic? Zapłacę". Chwilę się zastanowiła, ale postanowiła się zgodzić. Przez całą drogę rozmawiali. Mężczyzna przedstawił się jako Robert Rogalski, zapłacił jak obiecał i powiedział, że ma nadzieję, że jeszcze się kiedyś spotkają. Los zetknął ich ze sobą jeszcze tego samego dnia, gdyż roztargniony mężczyzna zostawił w samochodzie Zofii swój portfel i tak od przypadkowego spotkania zostali najpierw parą, a finalnie małżeństwem. Robert na pierwszą randkę przywiózł wielkiego pluszaka dla Diany, tak trafił do jej serca. Kupował Dianie lody jakie sobie zamarzyła, gdy Zosia zabierała ją na wyjścia ze swoim partnerem.

NiemożliweOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz