Rozdział 15

8 3 0
                                    

„I let it fall, my heart
And as it fell you rose to claim it
It was dark and I was over
Until you kissed my lips and you saved me"

/Adele – „Set fire to the rain"/

Diana pierwszego dnia po przeprowadzce spóźniła się do szkoły. Janek przyjechał po nią za późno, gdyż natrafił na korki, które opóźniły jego przyjazd. Pech chciał, że akurat tego dnia zaczynali od chemii, a nauczycielka tego przedmiotu szczerze nie lubiła dziewczyny. Spóźnienie kosztowało Dianę dodatkowe zadanie do wykonania. Na lekcji trzymała się w ryzach, ale na przerwie pękła. Karolina zdziwiona zapytała – Co się stało? Gdy rano mi napisałaś, że dotrzesz sama od razu wiedziałam, że coś nie tak i jeszcze to twoje spóźnienie, tobie się to nie zdarza.

− Mieszkam u Tomasza, jechałam tutaj z Katowic. – odpowiedziała nastolatka, a jej przyjaciółka wytrzeszczyła oczy

− Dlaczego? Co się stało? – dopytuje się

− Powiedźmy, że ostatecznie naraziłam się Robertowi, zdemaskowałam jego niechęć do mnie i pozostało mi się jedynie wyprowadzić.

− Dojeżdżasz tutaj z Katowic?

− Tak, Janek dostał zadanie mnie przywozić, ale dzisiaj nie przewidział porannych korków, czego efektem jest moje dzisiejsze spóźnienie.

− A ja myślałam, że zabalowałaś wczoraj. – śmieje się przyjaciółka

−Niestety nie, sytuacja w domu jest napięta i to mocno. Związek mamy i Roberta wisi na włosku i chyba chcę pomóc rozpaść się temu małżeństwu. – mówi poważnie, w momencie, gdy dzwonek obwieszcza koniec przerwy. Diana i Karolina szybkim krokiem meldują się pod klasą od matematyki, aby i na tą lekcje się spóźnić. Królowa nauk mija im bez przygód, ale już idąc do podziemi szkoły na lekcje języka polskiego, które mają niesamowity klimat w tej nieco mrocznej klasie, dziewczyna wpada znów na Dominika, który się uśmiecha i mówi – Oj, coś często ostatnio na siebie wpadamy. – Diana w odpowiedzi myśli sobie: „Szkoda, że takie przypadki nie zdarzały się rok temu."

− Często, ale ja śpieszę się na język polski i nie mam ochoty na rozmowę. – odpowiada jednak chłopakowi

− Może kiedyś się nam uda porozmawiać Diano Hruin. – rzuca i odchodzi. Rozpoznawalność to coś nowego, z czym przyszło się jej mierzyć. Doskonale sobie zdaje sprawę, że bez zmiany nazwiska byłoby dokładnie tak samo. Podchodzi pod klasę polonistyczną i po raz kolejny patrzy na napis, który pani Górska zawiesiła nad drzwiami do klasy: „Porzućcie wszelką nadzieję, wy, którzy [tu] wchodzicie.". Lubiła ten przedmiot, a nauczycielka lubiła ją, więc wiedziała, że tutaj będzie mogła trochę odetchnąć. Niektórych ten cytat przerażał i naprawdę tracili nadzieję wchodząc do sali. Polonistka przywitała klasę i poprosiła o wyciągnięcie kartek, gdyż zaplanowała krótką kartkówkę ze znajomości „Lalki" Bolesława Prusa. Diana przeczytała już tą lekturę w wakacje i bardzo doceniła jej walory, ale przez wydarzenia dnia wczorajszego miała kompletną pustkę w głowie. Napisała co wiedziała, ale czuła, że tym razem nauczycielka nie będzie zadowolona z jej wyniku. Po lekcji wyszła załamana z klasy, nie uszło to uwadze Patrycji, która uśmiechnęła się z triumfem. Michał wciąż ją ignorował, co trochę ją bolało. Z radością pobiegła w stronę Janka po zakończeniu lekcji. Chłopak odwiózł Karolinę do domu, a potem gdy zostali sami powiedział – Pokłóciłem się z twoim ojcem. Poszło o Natalię.

− Natalię? O to co się wydarzyło się między wami? – pyta

− Tak, to przeszłość i dla mnie i dla niego, ale uczepił się tego. Kochanie, dla mnie naprawdę Natalia nigdy nic nie znaczyła.

NiemożliweOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz