Rozdział 17

7 1 2
                                    

„Kiedyś miałem jeden powód,

teraz tych powodów milion,żeby zostać tu gdzie jestem.Tak się życie potoczyło.Nie umiałem się wpasować,wpasowało się to we mnie,żeby nawet w ciężkich chwilachodnajdywać szczęście"/Cn – „Jeden"/*

Diana nie wiedziała o czym rozmawiają jej rodzice. Odrabiała zadania, słuchając muzyki i co jakiś czas odpisując na wiadomości Janka i Karoliny. Swojej przyjaciółce przesyłała notatki z dzisiejszego dnia w szkole, aby mogła sobie nadrobić materiał ze swojej nieobecności. Po godzinie, może półtorej zapukał do niej Tomasz i powiedział – Diano, zejdź na dół. Musimy z tobą porozmawiać. – brzmiał bardzo poważnie, dziewczyna w lot zrozumiała, że to ma coś wspólnego z mamą i jej dziwnym zachowaniem. Poszła za swoim ojcem do jego gabinetu, choć do tego pomieszczenia to słowo nie pasowało. Mama siedziała na jednym z foteli trzymając w dłoniach szklankę wody. Nie spojrzała na wchodzącą córkę. Hruin poprosił Dianę, aby usiadła.

− Cóż, to ja was zostawię. – oznajmił Tomasz i wyszedł. Dziewczyna spojrzała na swoją mamę, która patrzyła w szklankę i nic nie mówiła.

− Mamo, powiedz mi o co chodzi. Coś się stało? – zapytała w końcu po kilkuminutowej ciszy, której dłużej nie zniosła

− Nie, tak. Nie wiem. – mówi chaotycznie – Diano, pamiętasz jak rozmawiałyśmy o tym, że chciałabyś mieć rodzeństwo?

− Oczywiście. Dzisiaj może nie cieszyłoby mnie tak jak wcześniej, ale czy ty i Robert będziecie rodzicami? – szybko złączyła fakty i wprost zapytała, Zofia zrobiła łyk wody i odpowiedziała swojej córce

− Nie, nigdy ci tego nie powiedziałam, bo obiecałam, że tego nie zrobię, ale dzisiaj okoliczności są takie jakie są, więc musisz wiedzieć. – Diana zupełnie nie rozumie, co jej mama próbuje jej powiedzieć, przecież to niemożliwe, aby los tak zadrwił – Robert nie może mieć dzieci, ale tak jestem w ciąży. Ojcem jest Tomasz i tylko on wchodzi w grę, chyba, że w przeszłości lekarze popełnili błąd. – mówi Zofia, a Diana wytrzeszcza oczy

− To się nie dzieje. – stwierdza – Mamo, mi mówiłaś, że powinnam się pilnować, stosować zabezpieczenie, a sama...

− Wiem, jestem hipokrytką, ale ty i Janek? – zapytała wprost

− Nie zrobiliśmy tego jeszcze i na razie mi się nie śpieszy, a Janek szanuje moją decyzję. Nie nalega. – odpowiada dziewczyna – Mamo, myślałam, że skoro masz 30+ to jesteś mądrzejsza. Czy Robert wie?

− Nie. – mówi przerażonym głosem – Będzie wściekły. Domyśli się, że go zdradziłam. Chciałam inaczej się z nim rozstać, ale teraz wszystko się zmieniło. – Diana podchodzi do mamy i ją przytula.

− Mamo cokolwiek postanowisz, ja będę przy tobie. – mówi – Jednak po stokroć wolałabym, abyś była z tatą niż Robertem. Tata cię bardzo kocha.

− Wiem Dianuś, ja go też, ale życie nie jest takie proste. – mówi ze smutkiem – Nie mogę tak po prostu odejść od Roberta.


Tymczasem Robert wrócił ze swojej pracy i nie zastał swojej żony w domu. Jej telefon nie odpowiadał. Zadzwonił do biura Zofii, aby dowiedzieć się czy dzisiaj przypadkiem nie siedzi nad jakąś sprawą dłużej, czasem się to zdarzało. Sekretarka jednak odpowiedziała, że według jej wiedzy Zofia Rogalska poprosiła dzisiaj o urlop na żądanie. Nic z tego nie rozumiał. Postanowił po chwili wykonać telefon do Diany, ale i ona nie odbierała. Włączył telewizję i oglądał jakiś program rozrywkowy. Był wściekły, miał dosyć tego, że jego żona go okłamuje. Oglądał dla samego oglądania, ale zupełnie nie interesowała go fabuła. Nie wiedział, ile czasu minęło, gdy usłyszał przekręcany zamek w drzwiach i do domu wróciła Zosia. Wyszedł do niej i zapytał – Gdzie byłaś?! – nie krył swojej złości, ona podeszła do niego, ale nie zrobiła żadnego czułego gestu i odpowiedziała

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: 4 days ago ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

NiemożliweOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz