Około trzeciej w nocy poczułam jak ktoś mnie budzi, szturchając mnie za ramię. Mruknęłam pod nosem i przewróciłam się na drugi bok, ale szturchanie nie ustało. Otworzyłam oczy, żeby zobaczyć nad sobą brata.
V: Łucja, proszę cię, pojedź ze mną. Jesteś jako jedyna trzeźwa, a Jungkook do mnie zadzwonił. Wypuścili go ze szpitala, chce żebyśmy po niego przyjechali.
Ja: Co? O co chodzi? Taehyung, jesteście wszyscy narąbani, gadasz głupoty, idź spać, proszę cię.
V: Ale on naprawdę chce żebyśmy przyjechali. Mam ci pokazać historię połączeń?
Ja: Na logikę...- przetarłam oczy i się podniosłam.- Kto dawałby komuś wypis o trzeciej w nocy?
V: Powiedział że chciał sam przyjechać i zrobić niespodziankę ale nie dał rady, dali mu wczoraj. Zszedł na dół i na tym skończył się jego wyczyn.
Ja: Ze złamaną nogą? Czy on jest poważny?- podniosłam się i związałam włosy.- Jezu, wszyscy jesteście niereformowalni.
S: C-co się dzieje? Idziesz gdzieś, skarbie?- przyciągnął mnie do siebie i pocałował w biodro.
Ja: Jadę po Jungkooka, bo debil postanowił sam tu przyjść ze złamaną nogą - na moje słowa chłopak wybuchnął śmiechem.
S: Mam jechać z tobą?- przetarł oczy, ale ja pokręciłam głową.
Ja: Śpij sobie, będę za pół godziny. Kocham cię - musnęłam go w usta i wstałam, biorąc ze sobą ubrania.
S: Ja ciebie też - mruknął, po czym odwrócił się w drugą stronę, zakrywając się kołdrą po uszy. Zaśmiałam się na ten widok.
Wyszliśmy z Taehyungiem z pokoju i poszliśmy się przebrać. Wsiedliśmy do auta i jak najszybciej pojechaliśmy pod szpital. Po dziesięciu minutach byliśmy już na miejscu. Wybiegłam z samochodu, a za mną toczył się mój brat.
Ja: Jungkook!- wrzasnęłam, kiedy zobaczyłam go na pufach. Od razu go przytuliłam i ścisnęłam jak mogłam.
JK: Cześć, co ty tu robisz?- pocałował mnie w głowę, pocierając zdrowa ręką moje plecy.
Ja: Jestem kierowcą. Jedynym trzeźwym w domu - spojrzałam na starszego z braci, który podpierał się ściany i trzymał z usta.
V: Chyba będę rzygał - Jungkook wybuchnął śmiechem, a ja wywróciłam oczami.
Ja: Co ci strzeliło do głowy, żeby wychodzić z pokoju w takim stanie?! Jesteś normalny?! Jak ty chciałeś dojść do domu, co?!
JK: Chciałem zrobić wam niespodziankę. Nie przemyślałem tego do końca, to fakt, ale... Chciałem dobrze - uśmiechnął się, ja pokręciłam głową. Pomogłam mu jakimś cudem wstać, Taehyung też lekko pomagał.
Wyszliśmy ze szpitala i kiedy siłowałam się z wsadzeniem Kookiego do auta Taehyung rzygał w krzakach. Super, bardzo pomagał. W końcu zmieściliśmy go z tym gipsem i ruszyliśmy do dormu.
Kiedy weszliśmy do środka było cicho i ciemno, więc zapewne nikt nie wstał. Co się dziwić, była czwarta nad ranem a oni byli pijani w cztery dupy. Przenieśliśmy z Taehyungiem Kookiego na kanapę, a ja zrobiłam mu coś ciepłego do picia i do zjedzenia. Chwilę później usłyszałam kroki na schodach.
RM: Co tu się dzie... Jungkook?! Jakim cudem ty się tu znalazłeś?- wywróciłam ze śmiechem oczami na jego reakcję i poszłam do siebie, podczas gdy oni opowiadali mu całą historię.
Ja: Jestem, skarbie - musnęłam go w skroń, ale on spał. Jednak uśmiechnął się przez sen. Bez większego namysłu położyłam się obok niego i poszłam spać. A przynajmniej chciałam, bo chwilę potem usłyszałam dźwięk wymiotów z łazienki obok, które trwały dobre pół godziny. Stwierdzając, że skoro już jest piąta, a Noe na bank zaraz wstanie, wzięłam telefon i zaczęłam przeglądać internet.