4.

88 7 0
                                    

Jako, że zostało przegłosowane, że tak ma zostać, przejdźmy do sedna sprawy, kochani.

Miłego czytania

---------------------------------------------
S: No, to słucham, czemu wy jesteście tak bardzo pokłóceni i na siebie obrażeni?- spoglądał na zmianę na mnie i na Jimina. Nie mogę mu powie...

JM: Kocham ją, okej? Myślałem, że mi przeszło, ale tylko mi się wydawało. Przepraszam cię, Yoongi. Wiem ile ona dla ciebie znaczy, ona sama tego nie wie, nie widzi jak po tylu latach dalej w pracy mówisz o niej jak nakręcony, zakochany nastolatek. I wiem, że niepotrzebnie teraz to mówię. Ale i tak cię bardzo przepraszam.

S: Wszystko super, fajnie, zaraz o tym pogadamy, bo mi się to nie podoba, ale chodzi mi o to, co was tak skłóciło.- dopytał. Już nie było wyjścia. Łzy zebrały mi się w oczach.

JM: Nic, po prostu nie chciała ze mną r...

Ja: Pocałowałam go.- przerwałam mu, a po moim policzku spłynęła łza. W pomieszczeniu zapanowała głucha, przytłaczająca cisza. Po chwili Yoongi ją przerwał.

S: Co zrobiłaś?- wiedziałam, że tutaj tłumaczenia mało dadzą, ale warto spróbować.

Ja: Cały czas się do mnie przystawiał, próbował coś zrobić, to go pocałowałam, żeby się w końcu odczepił. Miałam tego dość.- wtedy do pokoju wszedł mój brat. Kiedy mnie zobaczył, podszedł do mnie i przytulił.

JK: Yoongi siedzi na przeciwko ciebie, a ty płaczesz, co się stało?- szepnął mi do ucha, na co wręcz wybuchnęłam płaczem. Ale mi było wstyd.- Dobrze, już przepraszam, nie pytam, spokojnie, kochanie. Jestem tu.- Yoongi go nie słyszał. To dobrze

S: Jesteśmy małżeństwem od ponad trzynastu lat, wiedziałeś jak bardzo ją kocham, dlaczego to zrobiłeś?- oczy mu błyszczały. Skarbie... Nie płacz... Chciałabym móc powiedzieć to na głos.- A co z Wiktorią? Masz ośmioletniego syna, który jest cudem! Zastanowiłeś się, co ona sobie pomyśli?! Powiem jej, nie myśl że nie. Łucja przynajmniej miała jaja, żeby się przyznać, a ty? Próbowałeś mnie okłamać.- wskazywał na niego palcem.- Kochasz ją w ogóle? Czy dalej będziesz zabierał mi żonę?- wyrzucił ręce w powietrze.

JM: Dobrze, zasłużyłem sobie na to, żebyś powiedział Wice. Tak, kocham ją, ale moja wina, że Łucję też kocham? Że mnie do niej ciągnie?

S: Ostatnim razem, piętnaście lat temu, powiedziałem, że to jeden i ostatni raz, kiedy to toleruję. Już wtedy powinienem zareagować, żałuję, że tego nie zrobiłem.  Skoro tak cię do niej ciągnie, nie chcę, żebyś widział się z nią przez najbliższy miesiąc. O ile nie wezmę rozwodu, wtedy już rób co chcesz, droga wolna.- na te słowa jeszcze bardziej się rozpłakałam, wtulając twarz w tors brata, który mnie jeszcze mocniej ścisnął.

JK: Stop, nikt nie będzie mi się tu rozwodził. O co chodzi? Przespali się czy co?- czułam przyjemne wibracje w jego klatce piersiowej, gdy mówił. Uspokajało mnie to.

S: Całowali się.- jego głos drżał. Nie miałam serca spojrzeć mu w oczy.

JK: No to chyba trochę przegięcie z tym spotykaniem się, nie jesteś jej ojcem.- gładził mnie po plecach.

S: To moja żona i nie pozwolę na takie zachowania z jego strony.- dłonią wskazał Parka.- Z tobą jeszcze pogadam. Łucja, spójrz na mnie.- niby słowa łagodne, ale jakoś tego nie odczuwałam. Odkleiłam się od brata i wzrok zatrzymałam na mężu.- Powiedz mi, co to miało znaczyć?- nie wiedziałam co odpowiedzieć.- Łucja.

Ja: Chciałam żeby się odczepił, próbowałam go spławiać, ale on ciągle przychodził i zakładał mi włosy za ucho, gładził po policzku. Zawsze go odpychałam. Myślałam, że jak go pocałuję, dostanie tego co chce i się odczepi. Przepraszam.- spuściłam głowę.

S: Kochasz go?- przecież jasne że nie. Prawda? Nie, Łucja, ogarnij się, twoje małżeństwo wisi na włosku.-  Pytam, do cholery, czy go kochasz.

Ja: Nie, kocham tylko i wyłącznie ciebie.- otarłam łzy z policzków, a Jungkook dalej głaskał mnie po lędźwiach.

S: Nie wierzę ci.- wstał z fotela i zaczął chodzić po pokoju. W pewnym momencie podszedł do Jimina i złapał go za bluzkę, przyciągając do siebie. Uderzył go pięścią w szczękę.- Dalej będziesz się do niej przystawiał?!- wrzasnął.

JK: Hyung! Ogarnij się, co ty robisz. Rozumiem, zdrada i w ogóle, ale nie bij go!- złapał go przeze mnie za nadgarstek.- Ile ty masz lat, chyba umiesz rozmawiać.

S: A jakbyś się zachował gdyby Mila ci się lizała z kimś na boku?- na te słowa Jungkook spojrzał na niego z politowaniem.- Okej przepraszam. Zostawcie nas samych. Mnie i ją.

Ja: Chcę, żeby Jungkook został.- zaprotestowałam, a Yoongi prychnął.

S: Potem z nim posiedzisz. Jungkook, Jimin, wyjdźcie.- opuścili pokój, a mi zrobiło się jeszcze bardziej niekomfortowo.- Jesteś z siebie zadowolona?- od razu pokręciłam głową.- Zawiodłem się na tobie.- westchnął, na co też przytaknęłam.- Kochasz mnie jeszcze w ogóle?

Ja: Oczywiście. Nawet nie wiesz jak bardzo tego żałuję.- przez kilka dobrych minut siedzieliśmy w ciszy. Strasznie mi się to dłużyło.

S: Za bardzo kocham ciebie i dzieci, żeby wziąć rozwód.- strasznie mi ulżyło. Chciałabym mu podziękować, ale wiem, że tego nie chciał.- Natomiast wyjadę na kilka dni, muszę to sobie przemyśleć. Maluchy wyślę do mojej mamy, nie masz się czym przejmować.- nie, nie, nie, nie.

Ja: Yoongi...- spojrzałam na niego, ale ledwo go widziałam przez łzy.- Chcesz unikać tematu, żeby potem cały czas nas drażnił? Przecież powiedziałam, że zrobiłam to, żeby się odczepił. Zawsze każdą kłótnie przegadywaliśmy. Proszę, zostań.

S: Tym razem to co innego.- pokręcił głową.- Jeżeli chcesz, żeby było jak dawniej, żebym tak o tobie mówił jak Jimin powiedział, daj mi podjąć decyzję. Mnie, nie tobie. Na razie poczekamy aż Wika wróci z Polski. Chcę jej to powiedzieć. Wtenczas chciałabym, żebyś spala tutaj.

Ja: Yoongi, proszę cię, nie rób mi tego.- złapałam go za biceps, ale on pokręcił głową.

S: Było myśleć wcześniej, Łucja. Co on ma oprócz większych ust, czego ja nie mam?- wskazał w miejscem gdzie dziesięć minut temu siedział Jimin.

Ja: Nic, powiedziałam, że kocham tylko ciebie, to kocham tylko ciebie do cholery. Tak, żałuję, że to zrobiłam. Tak, chcę, żeby było jak wcześniej, chcę żebyś mi ufał. Z własnej woli bym tego n...

S: Zrobiłaś to z własnej woli! Mogłaś powiedzieć mi albo Wice. Albo zrobić cokolwiek innego, a nie go całować. Nie uważasz, że to jednak coś znaczy?

Ja: Okej, źle dobrałam słowa. W innej sytuacji bym tego nie zrobiła. Zrobię wszystko żebyś został w domu rozumiesz?- łzy zalewały mój dekolt i piersi. Dawno tak nie płakałam.- Mam sprzątać, gotować, robić wszystko, okej. Mam sprzedać dzieci mamie, żeby nie widziały co się dzieje, okej. Mam robić coś innego, okej. Tylko. Proszę cię, zostań.

S: To nie chodzi o dzieci. To chodzi o nas. A teraz idę do studia i nie życzę sobie ciebie tam. Wyjdę, kiedy podejmę jakąś decyzję.

Ja: Tylko nic sobie nie rób, błagam cię.- jednak nie odpowiedział i wyszedł z pokoju. Co ja narobiłam.

Porwana 3 || BTSOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz