Rozdział 9

49 2 0
                                    

Kiedy Aleks tylko otworzył usta by coś powiedzieć nie wytrzymałam – po prostu wyszłam zatrzaskując za sobą drzwi. Ku mojemu zdziwieniu nie pobiegł za mną, nie przepraszał – nie zrobił nic.

- Może tak będzie lepiej. – pomyślałam wychodząc z domu.

Przez dłuższy czas szłam przed siebie bez konkretnie wyznaczonego celu. Wciąż myślałam o tym co się wydarzyło. Wyobrażałam sobie Jamesa na miejscu Aleksa jakby jeszcze żył. Przypomniał mi się nasz pierwszy pocałunek, pierwsze spojrzenie w oczy oraz moment, kiedy po raz pierwszy złapał mnie za rękę na spacerze i powiedział, że nigdy o mnie nie zapomni, że nigdy nic nas nie rozłączy. Oczy ponownie zalały mi się łzami, na szczęście zaczęło padać więc moje łzy tonęły w kroplach deszczu. Moja zmarła babcia często mówiła, że kiedy pada deszcz anioły płaczą. To właśnie był ten dzień, kolejny dzień kiedy anioły płakały.

Po kilku godzinach nogi przyniosły mnie na cmentarz. Idąc w kierunku grobu Jamesa zawsze czułam ogromny ból w sercu. Zawsze zastanawiałam się jak to jest po śmierci. Czy zostajemy na ziemi przy swoich bliskich? Czy odchodzimy w zapomnienie? Czy to wszystko ma jakikolwiek sens? Przecież rodzimy się po to by umrzeć, a ludzie? Zapomną o nas już po kilku tygodniach od śmierci. Tylko nieliczni zachowają stare wspomnienia głęboko w sercu, będą nocą gryźć wargi z bólu, z tęsknoty za nami. Paradoks śmierci zawsze mnie zastanawiał. Po naszej śmierci ludzie odwiedzają nasze groby od święta. Tym świętem zawsze jest 1 listopada – święto zmarłych. Jako małe dziecko zawsze lubiłam ten dzień, jednak nie do końca. Spotkania z rodzicom, wspólne modlitwy za zmarłych – lubiłam ten klimat. Jednak to nie wszystko. 1 listopada był od zawsze dniem zmarłych jednak dlaczego świętują go żywi? Kilka lat później zauważyłam, że cmentarze coraz bardziej pustoszeją. Na co dzień nikt ich nie odwiedza. Ludzie biegną przed siebie, nie zważając na innych. Żyją tak jakby byli nieśmiertelni. Wciąż dążą „po trupach do celu". Zapominają o najważniejszych wartościach. W tym temacie moje słowa pozostają jedynie wskazówką dla tych, którzy cierpią po stracie bliskiej osoby i rozumieją ten ból, który na co dzień noszę w sercu.

Stojąc po raz kolejny nad jego grobem czułam tą cholerną pustkę. Wiedziałam, że już go tu nie ma, że odszedł i już nie wróci. Jednak nie mogłam się z tym pogodzić...

Nigdy się z tym nie pogodzę.

Prywatne piekłoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz