Rozdział 16

36 1 0
                                    

W drodze powrotnej zaczęło padać. Mieszkam na ulicy Lother Short, więc żeby dotrzeć się do domu muszę przedostać się przez całe miasto. Deszcz w ciągu zaledwie kilku minut pokręcił mi moje blond włosy, które niedbale falowały na wietrze we wszystkie możliwe strony.

- To lepsze niż lokówka. - moja pierwsza myśl gdy zobaczyłam się w szybie jednego z samochodów. Lekko odgarnęłam kosmyk włosów spadający mi na czoło, po czym założyłam kaptur mojej czarnej bluzy z Pull&Bear.

Wiatr coraz mocniej kołysał gałęziami drzew i rozrzucał liście po zadbanych trawnikach ludzi. Powoli zapadał mrok a na zachmurzonym niebie pojawiła się ogromna błyskawica, tuż po niej słychać było ogromny grzmot. Kiedy byłam mała lubiłam burze. Każdy deszczowy dzień spędzałam na balkonie z kocem, kubkiem kakao i dobrą książką. Lubiłam patrzeć na mokre ulice, ludzi uciekających przed deszczem jakby byli z soli oraz na roześmiane dzieci skaczące w kałużach. Mimo wielu rówieśników w sąsiedztwie większość czasu spędzałam sama, byłam raczej odludkiem i trudno było mi poznawać nowych ludzi, nie mówiąc już o zaufaniu. Ale przeszłości nie zmienię... W obecnej chwili marzyłam jedynie o tym żeby znaleźć się w domu i wziąć długą, gorącą kąpiel z pianą. Z takim nastawieniem wciąż myśląc o gorącej czekoladzie i ciepłej kąpieli weszłam w jedną z ciemnych uliczek licząc, że w ten sposób szybciej dostanę się do domu.

- Ah te drogi na skróty. - pomyślałam stawiając kolejny krok w ciemnościach. - Miasto zdecydowanie powinno zainwestować w latarnie. - kolejne zdanie wypowiedziane w mojej głowie, potem odgłos głośnego śmiechu i kroków a tuż po tym głośny, bolesny krzyk. Przepełniony on był strachem i cierpieniem. Po chwili uświadomiłam sobie, że mam otwartą buzię, a krzyk dobiegał z moich ust.

Zalewie kilka sekund po usłyszeniu krzyku poczułam narastający ból w okolicach prawego uda. Gwałtownie zgięłam się w pół wijąc się z bólu. Po chwili leżałam już na ziemi chroniąc się przed kolejnymi ciosami. Potworny ból oblewał moje ciało jak fale na morzu. Co chwile czułam kolejne ciosy. Jeden w udo. Drugi w kostkę. Trzeci w ramię. Kolejny znowu w udo. Było tak ciemno, że nie widziałam swoich napastników, jednak moje powieki były z bólu tak mocno zaciśnięte, że nawet jakby było całkowicie jasno prawdopodobnie nic bym nie zobaczyła. Kolejne ciosy leciały jak z procy - ledwo zdążyłam poczuć pierwszy to nadchodził kolejny. Niedługo potem wszystko nabrało tępa.

Usłyszałam ponownie ten okrutny śmiech i kilka innych głosów. Nie byłam w stanie rozróżnić słów. Jednak to właśnie ten śmiech, okrutny i bezlitosny wypełnił całą mnie. Kolejny cios w głowę. Świat zawirował przed moimi oczami, wtedy właśnie usłyszałam trzask o ziemię. Odgłos łamanych kości przyprawił mnie o zimne dreszcze. Moje oczy powoli się zamykały. Mimo ogromnego bólu nie miałam już sił. W tym momencie pragnęłam umrzeć. I w tedy właśnie usłyszałam dźwięk szybkich kroków i cichy głos Aleksa.

- Sophie nie zostawiaj mnie błagam. Soph patrz na mnie, nie zamykaj oczu. Nie zasypiaj Soph! - jego głos był czuły jak zawsze, jednak tym razem przepełniony był smutkiem i przerażeniem.

- Przepraszam. - wyszeptałam, po czym świat zniknął tak szybko jak się pojawił. I nastała ciemność. Ciemność, która nie miała końca.

Prywatne piekłoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz