Rozdział 10

51 4 1
                                    

Deszcz wciąż padał nieubłaganie rozmazując tusz z moich oczu. Stałam tak już od kilkunastu minut wpatrując się w tabliczkę na jego grobie – „na zawsze w naszych sercach". Serce znowu zakłuło mnie w piersi.

- Przepraszam. – powiedziałam szeptem.

Usłyszałam czyjeś ciche kroki, ich odgłosy tłumiły krople deszczu, które energicznie dudniły w dachy pobliskich budynków. W tym momencie niezbyt obchodziło mnie kto szedł w moim kierunku. Po chwili ktoś włożył swoją dłoń w moją ochraniając nas przed deszczem czarną parasolką w groszki – to Aleks, jednak przyszedł. Staliśmy w milczeniu trzymając się za ręce. Już prawie zapomniałam co się wydarzyło – jednak „prawie" robi wielką różnicę. Wystarczyła sekunda by wszystko powróciło z dwukrotnie większą siłą.

- Przepraszam. – powiedział jak gdyby nigdy nic. Nie odezwał się ani słowem od prawie 2 dni a teraz? Stał tuż obok mnie, chroniąc mnie przed deszczem i przepraszał. Nie chciałam wtedy z nim rozmawiać więc milczałam. – Nie powinienem, wiem o tym lepiej niż ci się wydaje. Ale ja cię kocham Sophie. Kocham cię i nie potrafię tego ukrywać. – w tym momencie moje serce zamarło. Aleks wyznał mi miłość na cmentarzu przed grobem własnego brata. Tego było już za wiele. – Przecież wiesz, że...

- Ani słowa więcej! – mój głos był bardziej stanowczy niż tego chciałam. – Jesteś okrutny. – powiedziałam to patrząc mu prosto w oczy, wiedziałam jak bardzo zaboli go to co zaraz powiem. – Nie kocham cię Aleks, kocham Jamesa i dobrze o tym wiesz. To był twój brat do cholery i mój chłopak. Nigdy nie przestanę go kochać, zrozum to! On zawsze był i będzie tym jedynym. – nie wytrzymałam. Nie potrafiłam wtedy ukrywać swoich emocji. W moim umyśle panował całkowity chaos. Z jednej strony zmarły, kochający James, który na zawsze pozostanie w moim sercu. A z drugiej? Aleks, czuły, kochający i tajemniczy mężczyzna o nieziemskiej urodzie i zabójczych oczach a w dodatku zakochany we mnie. Tylko kompletna idiotka by mu odmówiła... Tak, jestem idiotką wiem. Zrobiłam to – odmówiłam jedynej osobie, która przy mnie była od wielu tygodni, cierpiała razem ze mną a ja? Bezmyślnie złamałam oba serca jednym zdaniem.

- Dobrze. W takim razie żegnaj Sophie. – jego głos był spokojny i opanowany. Nie spodziewałam się tego po nim. Po jego twarzy spłynęła maleńka łza, a może to była kropla deszcz? Nie wiem. Zdziwiła mnie jego reakcja. Tak naprawdę jedyne czego teraz pragnęłam to żeby podszedł i mnie przytulił, żeby nie zważał na moje słowa i po prostu był. Jednak on tego nie zrobił. Odchodził. A ja nie mogłam nic zrobić by go zatrzymać.

Prywatne piekłoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz