Rozdział 14

8.1K 374 220
                                    

- Daleko jeszcze? – jęknęłam bawiąc się przyciskiem otwierającym okno.

Był to już chyba dziesiąty raz, kiedy zadałam Louis'owi to pytanie. Byliśmy w drodze już od dobrych trzech godzin i zaczynało mi się potwornie nudzić, do tego cały tyłek miałam obolały, a nogi miałam zdrętwiałe. Nigdy nie znosiłam długich podróży. Od zawsze uważałam je za męczące i bezsensowne.

Zaskoczyło mnie to, że Louis wytrzymał zamknięty ze mną, potworną marudą, w niewielkim samochodzie, gdzie nie było żadnej drogi ucieczki. Podziwiałam go za to. Czasami nawet Abby, w takich momentach ma mnie dość, a przecież znamy się już od bardzo dawna.

- Jeszcze trochę. – mruknął Louis. – Matko, ale z ciebie maruda. Nigdy bym nie pomyślał.

- Denerwuje się, okej? A kiedy się denerwuje to dużo gadam, tak jak w tym momencie i do tego ta jazda jest strasznie nudna. A poza tym, to ty wymyśliłeś sobie tą wycieczkę, więc teraz nie narzekaj. Ja miałam zamiar spędzić ten dzień w zupełnie inny sposób. I..

- Dobra, skumałem. – burknął.

Zerknął na mnie ukradkiem i uśmiechnął się szeroko. Ja też nie mogłam powstrzymać uśmiechu. Właściwie to miło było spędzić ten dzień w towarzystwie Louis'a. Czas z nim zawsze upływa mi w miłej i radosnej atmosferze.

- Pamiętasz, jak wygląda dom, w którym mieszkałaś? – spytał spoglądając na mnie.

- Teraz mnie o to pytasz? – zaśmiałam się. Zganił mnie wzrokiem. – Owszem pamiętam. Miliony razy widziałam na zdjęciach, jak wygląda. Rodzice strasznie żałowali, że przeprowadziliśmy się z Holmes Chapel, ale w Londynie mogli robić większą karierę, a to oznaczało więcej kasy. Pieprzeni materialiści. – ostatnie dwa słowa wycedziłam przez zaciśnięte zęby.

- Hej, spokojnie. – mruknął Louis kładąc dłoń na moim kolanie. O dziwo ten gest faktycznie mnie uspokoił. – Nie jedziemy tam dla nich, tylko dla twojej siostry.

Wzięłam głęboki wdech i oparłam głowę o zagłówek fotela, jednocześnie zamykając oczy. Louis ma rację. Nie powinnam się przez nich denerwować.

- A co, jeśli nie uda mi się jej zobaczyć? Wiesz, że nie mogę tak po prostu zapukać do drzwi i powiedzieć: „Cześć, chciałam zobaczyć się z Allie. Nie przeszkadzam?". Oni wyrzucą mnie za drzwi. Już nie uważają mnie za swoją córkę. – powiedziałam cicho.

- Coś wymyślimy. – mrugnął do mnie.

Spontanicznie chwyciłam jego dłoń, która nadal spoczywała na moim kolanie i ścisnęłam ją mocno, splatając nasze palce. Louis potarł kciukiem moje knykcie, a mnie przez ten gest od razu zrobiło się ciepło na sercu.

- Dziękuję, że mnie namówiłeś. – szepnęłam.

- Nie ma, za co. Zawsze będę cię wspierać. – odparł obdarzając mnie ciepłym uśmiechem.

Wyszczerzyłam się do niego wesoło, czując narastającą we mnie radość. Byłam szczęśliwa, gdyż już niedługo, za namową Louis'a miałam zobaczyć moją siostrzyczkę, za którą tak potwornie tęsknię. Miałam ochotę śmiać się na głos, by okazać wszystkim wokół swoje zadowolenie.

Minęło jeszcze z piętnaście minut, zanim w końcu dojechaliśmy do Holmes Chapel. Podekscytowana usiadłam prosto i z zaciekawieniem wyglądałam przez okno. Szybko zorientowałam się, że okolica niewiele się zmieniła, od kiedy się stąd wyprowadziłam. Wiele rzeczy wciąż było takich samych, jak na zdjęciach, które oglądałam.

Louis zwolnił trochę i obydwoje zaczęliśmy się rozglądać uważnie, chociaż to tylko ja wiedziałam, jak wygląda dom. W duchu modliłam się, aby wciąż wyglądał tak jak go zapamiętałam, bo inaczej będzie klapa.

Troublemaker » Louis Tomlinson (✔)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz