Rozdział 25

5.1K 284 81
                                    

W nocy nie mogłam spać. Wciąż kręciłam się z boku na bok, nie mogąc wyrzucić z głowy wizji Louis'a i Eleanor. Trochę płakałam, ale jakie to w ogóle ma znacznie? Mam wrażenie, że nikogo już nie obchodzę. A jeżeli nawet jest ktoś taki to i tak któregoś dnia wszyscy mnie zostawią. Dokładnie tak jak Louis.

Zasnęłam dopiero nad ranem, chociaż zasnęła to raczej nie jest odpowiednie słowo, gdyż nadal słyszałam i byłam świadoma tego, co się dzieje dookoła mnie. Niestety mój „sen" nie trwał zbyt długo, bo już o siódmej zaczął dzwonić mój telefon.

Mamrocząc pod nosem wszystkie przekleństwa, jakie tylko przyszły mi do głowy, wymacałam telefon na blacie stolika i nawet nie otwierając oczu wcisnęłam zieloną słuchawkę i przyłożyłam denerwujące urządzenie do ucha.

- Halo? – wychrypiałam niewyraźnie.

- Cześć!

Podniosłam się gwałtownie mrugając szybko powiekami, słysząc po drugiej stronie głos, którego za nic w świecie nie spodziewała się usłyszeć.

- Harry? – spytałam z niedowierzaniem. – Skąd masz mój numer? – spytałam głupio.

Mimo, że w pewnym sensie przyjaźniłam się z całą piątką, Harry, jako jedyny nie posiadał mojego numeru, ale chyba nie muszę tłumaczyć, dlaczego. To chyba oczywiste.

- Spytałem Abby, czy by mi go nie dała zaraz po tym, jak tak nagle zniknęłaś, no a ona mi go dała. – w jego głosie wyczułam nutkę rozbawienia.

Jasna cholera, Abby! Nie wiem teraz, czy mam się na nią o to gniewać czy nie, bo przecież ja i Harry zawarliśmy coś w rodzaju rozejmu.

Z Louis'em też zaczęło się od zwykłego rozejmu, zaszydził głosik w mojej głowie. Och zamknij się! Harry to nie Louis. Oni są jak z innych planet. To Louis'a kocham i wątpię, żeby to się szybko zmieniło.

- Obudziłem cię? – moje rozmyślenia przerwał głos chłopaka.

- Jest siódma. Normalni ludzie śpią o tej porze, Harry. – warknęłam. – Po co dzwonisz o tej porze? – spytałam ledwo powstrzymując ziewnięcie.

- Zastanawiałem się, czy może nie chciałabyś gdzieś dzisiaj wyskoczyć. – mruknął.

Prychnęłam cicho na jego słowa. Boże serio?

- I musisz mnie o to pytać właśnie teraz? – zakpiłam.

- Oj no! – burknął. – Co taka drażliwa jesteś? – zaśmiał się.

- Bo jakiś przygłup budzi mnie o siódmej rano! – powiedziałam poirytowana. – Tak chciałabym gdzieś wyskoczyć. Zadzwoń później Harry. – wymamrotałam i rozłączyłam się, ponownie opadając na poduszki. Leżałam przez chwilę w ciszy, mając nadzieję, że uda mi się jeszcze zapaść, chociaż w płytki sen, jednak nie było nawet o tym mowy. Moja głowa nadal była zbyt ciężka od niepotrzebnych myśli.

Po krótkiej chwili zmarszczyłam brwi i zaśmiałam się cicho, kiedy coś do mnie dotarło. Cholera, wychodzę gdzieś dzisiaj z Harry'm. Chyba już naprawdę postradałam zmysły.

* * *

Okej, najwyraźniej znowu się pomyliłam. Wcale nie było tak źle, jak mi się na samym początku wydawało. Muszę nawet przyznać, że dobrze się bawiłam razem z Harry'm i dzięki niemu na krótką chwilę zapomniałam o wszystkich przykrych rzeczach, jakie mnie ostatnio spotkały.

Na początku czułam się przy nim trochę niepewnie, ale szybko się otworzyłam, zupełnie tak jak wczoraj i to było całkiem fajne. Tym razem nie rozmawialiśmy o Louis'ie, tylko o naszych zainteresowaniach, o tym co lubimy a czego nie. Zupełnie tak, jak dwoje młodych ludzi, którzy dopiero się poznają i próbują się zaprzyjaźnić.

Troublemaker » Louis Tomlinson (✔)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz