Rozdział 31

5.1K 291 65
                                    

- O mój Boże. – wymamrotałam nie będąc w stanie oderwać wzorku od chłopaka. – Przecież ty jesteś.. to nie możliwe.

Conor Maynard stoi przede mną we własnej osobie. Conor Maynard uratował mi życie, kiedy zrozpaczona na oślep wbiegłam na jezdnię. To jest piękny sen czy jakaś ukryta kamera? Jakie niby jest prawdopodobieństwo, że coś takiego dzieje się naprawdę?

- Zaraz, o czym ty mówisz? – spytał go zaniepokojony Louis.

Zerknęłam na niego niepewnie, z trudem łapiąc oddech. Już tak strasznie mi go brakuje. Jego dotyku, głosu, zapachu. Nawet tych nieśmiesznych i wkurzających żartów. Dlaczego to wszystko musi być takie trudne?

- Tydzień temu miałem spotkanie z menadżerem. Szedłem właśnie do samochodu, kiedy zobaczyłem jakąś dziewczynę, która wbiega na jezdnię tuż pod rozpędzony samochód. W ostatniej chwili udało mi się ją zepchnąć na bok. To ona była tą dziewczyną. – wskazał na mnie. – Jestem tego pewien. Nigdy nie zapomnę tych jej przerażonych, smutnych oczy.

Serce zaczęło mi bić jak oszalałe, kiedy poczułam na sobie spojrzenie Louis'a. Skanował mnie wzrokiem, jakby szukał jakichś oznak, że to, co mówi tamten chłopak nie jest prawdą. Nagle jego oczy zatrzymał się na moich splecionych dłoniach. Natychmiast wetknęłam je do kieszeni bluzy, jednak było już za późno, bo zdążył zauważyć zadrapania, które powoli zaczęły się zabliźniać.

- Tydzień temu? – odezwał się po krótkiej chwili.

Conor potwierdził raz jeszcze skinieniem głowy. Louis zmarszczył lekko brwi, a po chwili spojrzał na mnie szeroko otwartymi oczami. Najwyraźniej połączył wszystkie fakty. Teraz pewnie będzie myślał, że próbowałam się zabić.

- Powinieneś iść pogadać z Liam'em. – powiedziałam zanim on zdążył otworzyć usta. – On i Danielle zerwali i trochę z nim kiepsko. Przyszłam tu tylko dlatego, że Danielle mnie o to poprosiła. – dodałam cicho.

Louis zawahał się przez chwilę, wyraźnie nie wiedząc, co ma robić. Po chwili jednak pokiwał głową i pobiegł na górę, do przyjaciela, mrucząc pod nosem „zaraz wracam". Stałam przez chwilę nieruchomo, patrząc w ślad za nim, ale przypomniałam sobie o obecności drugiego chłopaka, co natychmiast sprowadziło mnie natychmiast na ziemię.

- Wszystko z tobą okej? – odezwał się Conor. - No wiesz, po tym niedoszłym wypadku. – dodał.

- Tak. – wymamrotałam niepewnie spoglądając mu w oczy. – To tylko kilka zadrapań. – wzruszyłam ramionami odwracając wzrok.

- To dobrze. – wyczułam, że się uśmiecha. - Kiedy uciekłaś, naprawdę się martwiłem. Wyglądałaś naprawdę kiepsko i bałem się, że coś mogło ci się stać po drodze. Cieszę się, że wszystko dobrze się skończyło.

Mimowolnie na moje policzki wpłynął rumieniec. To, co powiedział, było naprawdę miłe i chyba trochę dziwne, zwarzywszy na fakt, że nawet mnie nie zna.

- Tak w ogóle, mam na imię Conor.

- Wiem. – powiedziałam i szybko tego pożałowałam. Jeszcze trochę i zacznę się zachowywać jak typowa psychofanka. – Znaczy.. ja..- wydukałam nerwowo, co wywołało chichot u chłopaka. – Emilie. – mruknęłam w końcu.

Conor uśmiechnął się do mnie, a następnie uścisnął lekko moją dłoń. Jego skóra była szorstka i przyjemnie ciepła, a jego dotyk dawał poczucie bezpieczeństwa, którego tak bardzo potrzebowałam. Czy to normalne, że czuję się bezpiecznie w obecności chłopaka, którego znam tylko z filmów na youtube?

- Między tobą, a Louis'em jest jakieś spięcie? – spytał, kierując ku kanapie. – Jakoś nie specjalnie chcecie ze sobą rozmawiać. Chyba słyszałem w jakimś wywiadzie, że się przyjaźnicie.

Troublemaker » Louis Tomlinson (✔)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz