Rozdział 17

6.3K 335 46
                                    

- Zadałam ci pytanie.

Wpatrywałam się w swoje buty, bojąc się spojrzeć na panią Marię. Zdecydowanie bardziej wolałam przyglądać się swoim butom, niż spojrzeć Marii w oczy i zobaczyć w nich wrogość i zawód. W każdym razie, wiedziałam, że na dłuższą metę, odwracanie wzroku nic nie da. Prędzej czy później i tak będziemy musiały przeprowadzić tą rozmowę, a znając panią Marię, ona nie odpuści, dopóki nie doprowadzi tej rozmowy do końca.

- Emilie na miłość boską, mówię do ciebie! – krzyknęła zdenerwowana. – Byłaś w Holmes Chapel? Tylko nie kłam.

Zamiast odpowiedzieć, po prostu skinęłam głową. Maria wstała i zaczęła krążyć po salonie. Patrzyłam na każdy jej, nawet najmniejszy ruch. Czułam niepokój. Nie rozumiałam, dlaczego ona jest tak strasznie zła. Przecież nic się nie stało.

- Czy ty w ogóle zdajesz sobie sprawę z konsekwencji swojej wyprawy? – spytała.

Zmarszczyłam brwi i pokręciłam głową. Dopiero po chwili przypomniałam sobie, że mówiła coś o adwokacie rodziców. Zamarłam, powoli przyswajając sobie tą informację.

- Emilie, twoi rodzice chcą zgłosić sprawę do sądu. – powiedziała Maria poważnym tonem. - Podobno ktoś cię tam widział i powiedział o tym twoim rodzicom. Czy rozumiesz, że jeśli ta rozprawa się odbędzie to mi cię odbiorą i wrócisz do poprawczaka?

Do moich oczu momentalnie napłynęły łzy, kiedy w końcu wszystko pojęłam. Odkąd trafiłam do poprawczaka, prawie nigdy nie płakałam. Zdarzyło mi się to może, ze dwa albo trzy razy. Teraz jednak nie potrafiłam się powstrzymać i już po chwili czułam, jak słone kropelki strumieniami spływają po moich policzkach.

- Tak strasznie przepraszam. – wykrztusiłam z trudem.

- Przeprosiny nic tu nie pomogą Emilie. Już na to za późno.

Zaczęłam szlochać, zupełnie tak samo, jak po wizycie w Holmes Chapel. Wiedziałam wtedy, że będę miała kłopoty, ale dni spędzone w rodzinnym domu Louis'a pozwoliły mi o tym zapomnieć. Teraz koszmar miał powrócić. Na samą myśl o zakładzie poprawczym poczułam mdłości. Byłam przerażona niczym mała dziewczynka, którą w głębi duszy chyba nadal jestem.

- Ja nie chcę wracać do poprawczaka. – powiedziałam niewyraźnie, ściskając w dłoni wisiorek od Louis'a. – Dlaczego moi rodzice chcą mi to zrobić? Już raz mi zrujnowali życie zostawiając mnie samą. Czy oni naprawdę, aż tak bardzo mnie nienawidzą za to, co zrobiłam? Ja tylko broniłam swoją siostrę! Czy to jest tak wielkie przestępstwo?

Maria powstrzymała mój słowotok, przytulając mnie mocno. Zaczęłam płakać jeszcze bardziej, wtulając się w nią jak małpka. Kobieta gładziła uspokajająco moje włosy, jednocześnie szepcząc cicho słowa pocieszenia. Mimo, iż wiedziałam, że to bzdury, cieszyłam się, że Maria tak bardzo się o mnie troszczy. Właśnie za to ją kocham.

- Emilie, wiesz przecież, że nie zostawię tak tego. – szepnęła całując mnie w czubek głowy. – Coś wymyślimy. Twoi rodzice są idiotami.

Próbowałam się roześmiać, jednak raczej kiepsko mi to wyszło. Nie było mi teraz ani trochę do śmiechu, jednak mimo to, nie potrafiłam żałować tego, co zrobiłam. Udało mi się zobaczyć moją małą siostrzyczkę, a to jest warte naprawdę wiele.

* * *

Siedziałam w swoim pokoju razem z Abby, która przyszła do mnie, gdy tylko dowiedziała się, że jestem w domu. Przyniosła ze sobą zeszyty i pomagała mi odpisywać lekcje, na których mnie nie było. W między czasie opowiedziałam jej o wszystkim, co się wydarzyło, a ona zrobiła to samo.

Troublemaker » Louis Tomlinson (✔)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz