Przemyślenia

70 0 0
                                    

No. 1 Party Anthem
Arctic Monkeys

___________________________________________

Olivia Wilde

Nigdy nie myślałam nad tym jak wygląda prawdziwa miłość. Nie zastanawiałam się nad tym. Nowy rok, nowa ja. Zaczęłam się nad tym zastanawiać patrząc na śpiącego Mattheo obok mnie.

W pierwszej klasie podobał mi się, aż wstyd przyznać, Harry Potter. Tak wiem obciach. Ale myślałam że jesteśmy sobie pisani przez jakiś tydzień. Jakoś mi przeszło.

Na przełomie lat nie dużo chłopców zaciągnęło moją uwagę. Czasami widziałam przystojniaków ale nigdy nie miałam chłopaka. Nigdy nie byłam zakochana. Więc co to była ta miłość?

Dla mnie miłość kojarzy się z dobrym uczuciem, poczuciem bezpieczeństwa, domem. Osobą która nigdy nam się nie znudzi, zawsze można na nią liczyć i widać że się kocha. Można powiedzieć że się kogoś kocha gdy się to tak naprawdę czuję.

Wierzę że istnieje takie coś jak przeznaczenie. Ludzie muszą być sobie pisani. Gdzieś tam jesteśmy obok siebie zapisani. Nie byłam w 100% pewna czy ja i Mattheo jesteśmy sobie pisani. Czy on jest mi przeznaczony. Ale kiedy pomyślałam że mogę go stracić - serce mi pękało. Nigdy więcej nie posłuchać o jego przygodach? Nigdy więcej nie przytulić się w niego kiedy czuję się źle? Nigdy więcej nie usłyszeć jego głosu? Przerażało mnie to.

Raz byłam strasznie zauroczona Kevinem też ze Slytherinu. Był o rok starszy. W mojej głowie był ideałem. Kevin nigdy nie zwracał na mnie uwagi. Potem jakoś zaczęliśmy rozmawiać i chodziłam w skowronkach. Przez pięć miesięcy trwało moje zauroczenie. Aż pewnego dnia Kevin oznajmił, że ma dziewczynę.

Najpierw strasznie to przeżywałam, lecz potem kiedy powiedział to drugi raz nie poczułam się źle. Nie złamało mi się serce, nie poczułam się ciężko. Poczułam zażenowanie? Zaskoczenie? Dalej nie wiem jak określić to uczucie. Długo nie mogłam pojąć jak mógł tak okłamywać wszystkich i nikomu nie powiedzieć że z kimś jest. Byłam ślepo zauroczona. Podobał mi się, ale wtedy zauważyłam jak bardzo głupi jest. Nie byliśmy sobie pisani.

Kevin wyszedł z Hogwartu a Mattheo pojawił się w moim życiu kilka miesięcy później.

Wiedziałam że spotkam tego jedynego. Takiego o którego będę chciała walczyć. Takiego który nawet po kłótni nic mi nie zrobi. Takiego który przyzna że szczerze mnie kocha. Taki który nazwie mnie kruszynką, słońcem, złotkiem. Czułam przy nim spokój jaki przy Kevinie nigdy nie czułam. Zawsze mnie stresowało to, że muszę z nim porozmawiać. I miałam rację. Dobrze że się stresowałam bo on nigdy przenigdy nie spojrzał na mnie tak jak zrobił to Matty.


Wybiła godzina ósma a Mattheo lekko otworzył swoje śliczne kasztanowe oczy.

     - Dzień dobry słońce - Uśmiech sam pojawił mi się na twarzy po tych słowach. Rozciągnął się leniwie i przytulił do mojej talli. Zmusiło mnie to do ponownego położenia się na plecach.

    - Dzień dobry kochanie -  Czułam jak jego kąciki ust idą w górę po tych słowach. Zaczęłam bawić się jego czarnymi lokami. Strasznie je lubiłam.

     - O czym myślałaś? - Spytał cały czas leżąc mi na brzuchu. Jego duże ramiona dalej mnie trzymały.

    - O przeznaczeniu i miłości. - Wyznałam szczerze. Mattheo podniósł się i spojrzał na mnie trochę rozkojarzony. Czasami lubiłam się zagłębiać w różne tematy ale tylko takie które nie sprawiały u mnie negatywnych emocji.

    - I co wymyśliłaś? - Mattheo spojrzał na mnie dziwnymi oczami. Mówiąc dziwne mam na myśli jasne. Jego oczy były kasztanowe, ciemne a jednak jasne. Z iskierką. Jak gwiazdy.

    - Że każda osoba ma swoje przeznaczenie. I prawdziwa miłość istnieje z odpowiednią osobą. Też że Kevin nie był mi pisany i że zesłano mi ciebie. Nic nie dzieje się przez przypadek. - Matt przechylił głowę w bok i uważnie mnie słuchał. W końcu uśmiechnął się. Nie wiedziałam co to za reakcja. - A ty co o tym myślisz?

    - Mam ci opowiedzieć o tym że jesteśmy sobie przeznaczeni? Jakoś już od dawna o tym wiedziałem. - serce zaczęło mi bić szybciej a rumieniec wkradł mi się na twarz. - Tak Liv, ja wiedziałem że jesteśmy sobie pisani.

    - Ale... Ale jak to? - wydusiłam z siebie po kilku sekundach milczenia. Mattheo dalej z "jasnymi" oczami patrzył się na mnie. Było już całkowicie jasno a śnieg pruszył za oknem. Patrzyłam z zaciekawieniem na Mattheo. Usiadł po turecku i zaczął opowiadać.

    - W drugiej klasie, pierwszy raz przykułaś moją uwagę. Miałaś starsznie dużo tych loków i jakoś zawsze chciałem się do nich przytulić. Wiedziałem że nie mogłem , więc dlatego powiedziałem że masz szopę na głowie. - Wywróciłam oczami z uśmiechem na twarzy. Nie prostowałam moich włosów od naszego wczorajszego spotkania. - Potem jakoś o tobie zapomniałem. I ty sama się przypomniałaś, zaczęłaś się wymądrzać na lekcjach. Udawałem że tego nienawidzę i chciałem w to uwierzyć ale jakoś nie mogłem. Gdzieś w głębi duszy wiedziałem że coś mnie do ciebie ciągnie. Zaczęłem chodzić z przypadkowymi laskami żeby zapomnieć o tobie. Nie mogłem. Aż w końcu pamiętny dzień w bibliotece którego dalej żałuję. - Mattheo podczas swojej wypowiedzi spuścił głowę i teraz znów ja podniósł. Poprstu tak siedzieliśmy razem w ciszy. Miałam zaczerwienione policzki, lekko otwarte usta i zaszklone oczy.

Nie widziałam że jesteśmy sobie przeznaczeni. Mattheo podobał mi się kiedy zaczął mnie przepraszać. Zaczęłam za nim strasznie tęsknić kiedy się nie odzywaliśmy i bolało mnie to że nie możemy ze sobą rozmawiać. Kiedy go porwano ledwo co wstawałam z łóżka. Może byliśmy sobie przeznaczeni?

    - Ja nie wiem co powiedzieć, ja, ja tak naprawdę nie wiem czy w mojej głowie to wszystko wyjdzie jesteś moim pierwszym chłopakiem i kocham cię strasznie i nie chce żeby to się kończyło. Boje się. - Wyznałam w końcu ciężką prawdę. Strasznie bałam się porzucenia.

    - Liv. Kochanie spójrz na mnie. - podniosłam wzrok a po policzku spłynęła mi łza. Matty wytarł ją swoim kciukiem. I nie wiedziałam że jego słowa odmienia wszystko. - Czasem trzeba uwierzyć na ślepo a będzie to wieczne. - Uśmiechnął się do mnie słodko i czułam się jakbym zakochała się w nim na nowo. Fala ciepła ogarnęła moje ciało.

Wtuliłam się w jego ciepły tors i pozostałam w jego objęciach aż nie myślałam o niczym tylko o tym co jest teraz. Wszystkie negatywne myśli jakby wyfrunęły z mojego ciała. Ogarnęło mnie ciepło i poczucie bezpieczeństwa. Poczułam się jak w domu.

Może istnieje takie coś jak przeznaczenie? Może miałam rację? Może Mattheo miał rację?

Kto wie? Ważne że czułam się przy nim najbezpieczniej na świecie, czułam się kochana i mogłam mu oddać tą miłość cztery razy mocniej. Trauma po Kevinie powoli przechodziła. Kiedy patrzyłam na Mattheo nie mogłam znaleźć odpowiedzi dlaczego ja zauroczyłam się w chłopaku który miał mnie w dupie?

Mattheo chociaż nie doświadczył miłości w swoim życiu pokazał mi czym jest. A ja pokazałam mu że z właściwą osobą da się wszystko.

Był moim chłopakiem, przyjacielem, kompanem, psychologiem, doradcą.

Mattheo Riddle był wszystkim.
  









































___________________________________________



















Cześć misie 💘


THE SMELL OF CIGARETTES  || Mattheo Riddle ||   1️⃣8️⃣+ Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz