Eliksir wielosokowy

248 1 1
                                    

Rozdział zawiera scenę przemocy seksualnej.

Olivia Wilde

Tak naprawdę to nie wiedziałam co wydarzyło się tej nocy. Siedziałam właśnie na łóżku w pokoju Theodora. Byliśmy już w Hogwarcie. Nott deportował nas tu kiedy pierwsze "Imperio" poleciało w naszą stronę.
 

   - Japierdole widziałaś go? - dobrze go wiedziałam. Mattheo był cały brudny. Miał ranę na barku i podrapaną twarz. Jego do tej pory biała koszula była cała we krwi. Jego śliczna twarz była zmęczona i cała spocona. Wyglądał jakby dostał zakażenia od rany.

   - Wiemy, że żyje. To jest najważniejsze. - spojrzałam na krążącego po pokoju chłopaka. Nie wiedzieliśmy co dalej robić. Teraz już naprawdę musieliśmy czekać.

Spojrzałam na Theodora który nie był zadowolony z mojej odpowiedzi.

   - Mieliśmy go z stąd zabrać. Mówiłem, wiedziałem, że to nie wypali. Teraz pewnie zabrali go gdzieś za taką akcję. - Wreszcie stanął i na mnie spojrzał. - Może go zobaczymy na wigilię ale nie wiem w jakim stanie.

Nie wiedziałam co powiedzieć. W mojej głowie była pustka. Nie miałam żadnego pomysłu jak odzyskać Mattheo. Poprostu musieliśmy czekać.

***

Mattheo Riddle

Popatrzyłem na białe ściany pokoju w szpitalu. Byłem pod jakaś kroplówką. Wszystkie pielęgniarki tutaj na mnie leciały. Nie zastąpią mi Olivii. Przez drzwi wszedł Lucjusz. Miał dobrą minę.

   - Dzień dobry Mattheo. - stanął obok mojego łóżka. Poprawiłem się na nim do pozycji siedzącej. Spojrzałam na niego leniwie. Czułem się już o wiele lepiej.

Pielęgniarki powiedziały mi, że od infekcji mógłbym umrzeć. Byłem też odwodniony i wycieńczony. Nie wiem w jaki sposób Lucjusz wytłumaczył się lekarzom. Ojciec na szczęście nie miał wstępu na teren szpitala.

   - Dobre wieści bardzo dobre wieści! - zmarszczyłem brwi dalej patrząc na niego milcząc. - Zobacz kogo ci przyprowadziłem! - Wtedy przez drzwi weszła Olivia. Moja Olivia! Włosy miała ślicznie ułożone a jej uśmiech zawładnął moim sercem. Wyglądała jak anioł. Cały pokój nabrał kolorów kiedy przekroczyła próg. Była śliczna. Była moja.

   - Cześć Kochanie. - Byłem w euforii. Liv nachyliła się nade mną i przytuliła do siebie. Nie mogłem się powstrzymać. Pocałowałem jej usta. Tyle dni na to czekałem. - Woah widzę, że się stęskniłeś. - usiadła na moim łóżku. Trzymałem ręce na jej talii. Nie rozumiałem jak Ojciec się na to zgodził. A może nie wiedział?

   - Bardzo. - Usłyszałem mój zachrypnięty głos. Nie odrywałem od niej oczu. Patrzyłem na każdy ruch który wykonuje. Do pokoju weszła jedna z pielęgniarek.

   - Panie Riddle jest Pan gotowy aby opuścić szpital! - odpięła ode mnie kroplówkę. Poczułem ulgę kiedy igła opuściła moje ciało. Wilde pomogła mi się ubrać w ciepłe i czyste ubrania. Opuściłem teren szpitala trzymając ją za rękę.

   - Wracamy do Hogwartu? - zapytałem wsiadając do wypożyczonego auta. - Liv?? - Patrzyłem na nią jak dzieciak. Nie rozumiałem dlaczego nie odpowiada. W końcu na mnie spojrzała.

Jej twarz była dziwnie zdeformowana, włosy robiły się coraz ciemniejsze. Piękne kasztanowe oczy stawały się zielone. To nie była moja Liv.

Lily.

   - Nie... - Popatrzyłem przez okno. Złapałem za klamkę gotowy wyskoczyć z tego jebanego auta. - Nie nie nie. - Popatrzyłem znów na Lily. Trzymała w ręku różdżkę.

THE SMELL OF CIGARETTES  || Mattheo Riddle ||   1️⃣8️⃣+ Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz