Rozdział 15

50 7 6
                                    

Czuła, że mieszanka emocji zaczyna wzbierać w jej wnętrzu. Całą siłą woli skupiła się na tym, by zdusić własny strach i w jego miejsce rozpalić gniew.

Spojrzała na poręcz schodów i z rozgoryczeniem zdała sobie sprawę, że nawet ona przyozdobiona jest w kolczaste kwiaty. Zastanawiała się gorączkowo kto jej to zrobił. Czy to był spisek całego dworu? Księcia?

To wydawało jej się jednak nielogiczne. Księciu zależało na tym, by wypadła dobrze, Potrzebował tego. Jednak, co jeżeli zbyt szybko straciła czujność? Co jeżeli ostatnie tygodnie miały ją doprowadzić do tego momentu upokorzenia? Może książę chciał udowodnić wszystkim, że jest zbyt słaba, by zostać królową.

Usłyszała szepty, które ponownie rozbrzmiały w sali. Szybko spojrzała w kierunku wampirów, które wpatrywały się w jej nieruchomą postać. Ktoś się zaśmiał.

Calvia poczuła jak się czerwieni. Odwróciła głowę w prawo i ujrzała, że książę jest już w połowie schodów, po których miał on zejść.

- Kurwa – wyszeptała, czując coraz większy gniew.

Wtedy też poczuła delikatny dotyk czyjejś dłoni na jej plecach. Drobne palce popchnęły jej sylwetkę w przód. Nie było to jednak nerwowe pospieszanie jej. Calvia poczuła, że ktoś chyba próbuje dodać jej otuchy.

Postawiła krok do przodu, a uczucie nacisku dłoni na jej ciele zniknęło.

Słyszała, że rozmowy w sali stają się coraz głośniejsze, kiedy przemierzała kolejne stopnie.

Tylko się nie potknij. Tylko się nie potknij. - Powtarzała w myślach, czując, że traci równowagę w długiej sukni, nie mogąc oprzeć dłoni o poręcz schodów.

Potknęła się jednak. Ciężki materiał nie chciał ustąpić miejsca jej stopom, kiedy stawiała koleje, ostrożne kroki, przez co przydeptywała go co chwilę. Znów usłyszała zduszony śmiech. Przystanęła na schodach i spojrzała w kierunku śmiejących się wampirów. Głosy momentalnie ucichły, a parę osób odwróciło twarze.

To dało dziewczynie szczyptę odwagi jakiej teraz potrzebowała. Ujęła w dłonie materiał sukni, odsłaniając swoje stopy, ubrane w ozdobne, miękkie buciki. Uznała, że lepiej jest złamać jakiś wampirzy protokół niż spaść ze schodów. Nieprzytomna na pewno nie zrobi większego wrażenia na tych nadętych szlachcicach, niż unosząc materiał swojej ciężkiej sukni.

Kiedy zeszła po schodach, książę już na nią czekał z wyciągniętą dłonią. Wydawał się spokojny, na jego twarzy pojawił się nawet łagodny uśmiech.

- Przynajmniej teraz wszyscy z gości wiedzą jakie obuwie jest w modzie, panno Venest – powiedział miękkim tonem.

Calvia spojrzała uważniej na wampira, nie wiedząc, czy żart ten był próbą rozładowania sytuacji. Dziewczyna jednak nie mogła wyczytać szczerych intencji przykrytych jakąś wyuczoną maską księcia. Po zdenerwowanym wampirze sprzed kilku minut nie było śladu.

- I wiedzą również, że róże są fatalnym wyborem na ozdobę poręczy schodów, wasza wysokość – odpowiedziała, wiedząc, że obrócenie sytuacji w żart może być najlepszym co jej pozostało.

Parę osób zaśmiało się cicho, co Calvia uznała za dobry sygnał.

Ujęła wyciągniętą dłoń księcia i pozwoliła się poprowadzić na środek sali, na podwyższenie, gdzie zazwyczaj znajdowały się trony, które dziś usunięto. Zamiast tego znajdowała się tam obszerna, ozdobna ława oraz stół nakryty dla czterech osób. Ku irytacji Calvii, również i to miejsce przyozdobione było znienawidzonymi kwiatami. Za stołem, zorganizowano miejsce dla dworu książęcego. Dziewczyna poczuła się trochę lepiej, kiedy Veriel posłał w ich stronę ciepły uśmiech.

Śmiertelna Królowa - WERSJA POPRAWIONAOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz