Rozdział 13

248 30 0
                                    

Patrzyłam w gwiazdy, chłonąc ciszę. Wsłuchiwałam się w cichy szum wody, odbijającej się o skalną ścianę. Niemal mogłam poczuć krople rozbryzgujące się o kamienie. Odwróciłam głowę pozwalając sobie czuć chłodniejszą bryzę na twarzy. Ręką przetarłam wilgotne włosy, które przykleiły mi się do czoła. To była moja chwilowa odskocznia od wszystkiego. Pierre przestawał mi podawać codziennie leki uspokajające, po których traciłam kontakt z rzeczywistością, myląc jawę ze snami. Ale za to miałam inne leki, które ponoć mi przepisano. Jakieś witaminy. Jada się skrzywiła, gdy je zobaczyła. Nie potrafiła ukryć tego wyrazu twarzy, ale zbyłam ją jedynie wzruszeniem ramion. Nie interesowało mnie już, co myśli o tym wszystkim. Nie jestem pewna, czy śniłam o tym, czy faktycznie byłam świadkiem, jak mnie wyzywa. Odnosiłam wrażenie, że coś się dzieje, pomiędzy moją przyjaciółką a moim narzeczonym. Widziałam, jak wodzi za nim wzrokiem, jak chłonie wszystko, co jej powie. A potem jak patrzy na mnie, gdy Pierre mnie dotyka, albo całuje. To nie jest zwykła zazdrość. Mogłabym powiedzieć, że widzę w jej oczach nienawiść. Czyżbym faktycznie zajęła jej miejsce? Ona miała być wybranką? Gdzieś na obrzeżach mojej pamięci jest informacja o Jadzie. Wiem, jak bardzo jest to ważne, ale nie potrafię do tego dotrzeć. Wielokrotnie próbowałam, ale kończyło się krwawieniem z nosa i ogromnym bólem głowy. Muszę jednak pamiętać o czymś... tylko jeszcze nie wiem, o czym. To miało być bardzo istotne. I pewnie takie by było, gdybym pamiętała.

Dlatego teraz leżę na półce skalnej, a pode mną fale rozbijają się o kamienie. To miejsce mnie uspokaja. Nad głową miga jakaś lina ze złotą poświatą. Próbowałam jej dotknąć, ale im bardziej się po nią wychylam, tym ona oddala się ode mnie. W efekcie zawisła nad samą wodą. Jeśli miałabym ją złapać, musiałabym stanąć na skraju skalnej półki. Nie mam jednak ochoty ryzykować skąpania się w tej czarnej, mętnej wodzie. Im bardziej na nią patrzę, tym czuję całą sobą, że skrywa ona tak wiele tajemnic. Pod jej powierzchnią coś jest, choć nie mogę tego dojrzeć. To coś czeka na mnie, przywołuje mnie. Nie potrafię jednak osądzić, czy to coś dla mnie pozytywnego, czy też śmiertelnie poważnego i niebezpiecznego. Wystarczy zaryzykować. Ale czy warto?

Dlatego leżę sobie na tej skale. Patrzę na migającą linę, która jakby drażniła się ze mną samą swoją obecnością. Nie wiem, skąd się wzięła, ani gdzie prowadzi. Tu jednak, gdzie jestem teraz, jest cicho i bezpiecznie. Mam wrażenie, jak gdyby to było zawieszone gdzieś w nieznanym świecie i czasie. Zawieszona w próżni. I dokładnie tak się teraz czuję. Pachnę Pierre, a może to miejsce nim pachnie. To miejsce, w którym znajduję się cały czas. Mam wybór. Mogę iść w kierunku ciemnego lasu, gdzie zza drzewa chowa się złota lina. Mogę próbować ją też uchwycić ryzykując kąpiel w ciemnej głębinie pode mną. A mogę także tu zostać, w niewiedzy. I choć ciągnie mnie w każdą z tych stron, nie wiem, co mam robić. Zamykam oczy i pozwalam sobie odetchnąć. Nie jestem jeszcze gotowa na dokonanie takiego wyboru. Chcę jedynie zamknąć oczy i odpocząć od wszystkiego.

Dziś nareszcie Jada jest w lepszym nastroju. Pierre ucałował mnie w głowę, gdy tylko usiadłam na stołku.

- Kochanie, jadę do pracy. Mam dziś ważne spotkanie. Jeśli będziesz się dobrze czuła, możecie z Jadą pojechać sobie na zakupy. Co ty na to? – jednak nie czekał na moją odpowiedź, tylko odstawił swój kubek do zlewu i wyszedł. Ubrał się dziś w szary garnitur i śnieżnobiałą koszulę, którą – jak zawsze zresztą – nie zapinał na ostatni guzik. Wyglądał niczym wyluzowany biznesmen. Lubiłam na niego patrzeć. Miał taki zgrabny tyłek i w dodatku tak cicho się poruszał. Przypominał mi kota. Przy nim miałam wrażenie, że stąpam niczym słoń w składzie porcelany. Uśmiechnęłam się do swoich myśli widząc, jak puszcza mi oko tuż przed zamknięciem drzwi.

- Dopij swoją kawę i się szykuj. Mam dziś ochotę na małe szaleństwa.

- Z kim ma spotkanie Pierre? – spojrzałam na nią, gdy krzątała się po kuchni. Ogarnęło mnie dziwne uczucie. Przecież to jest mój dom, moja kuchnia. Dlaczego ona tu wszystko robi, wie znacznie więcej ode mnie? Nawet jeśli nie pamiętam, czy nie powinnam instynktownie czuć przywiązania do tego miejsca? Wiedzieć chociażby, gdzie jest zapas cukru? Nie wiedziałam prawie niczego. Czasem dobrze jest nie mieć wszystkich informacji, ale to przecież moje życie. Muszę wiedzieć, co dzieje się wokół mnie, prawda? Może pomagałam Pierre w interesach? Może teraz on przez moją chorobę ma dwa razy więcej pracy, dlatego tak często nie ma go i Jady? Objęłam kubek z kawą i patrzyłam na swoją przyjaciółkę.

T R U C E  - 03 City's TrilogyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz