UNIOSŁAM spojrzenie. Nade mną pochylał się zmartwiony Pierre. Drgnęłam na ten widok próbując za wszelką cenę nie wpaść w panikę. Przecież miało go nie być, a ja miałam swobodnie kontaktować się z Arthurem. Skrzywiłam się widząc w oddali Jadę. Zdradziła mnie! Dałam się wykorzystać. Zastawili na mnie pułapkę, wiedząc, że skontaktuję się z Arthurem i chcieli sprawdzić, czy faktycznie to robię, jak to robię.
- Pierre? – zapytałam go zdziwiona, uznając że czasem warto po prostu grać głupią.
- Nie strasz mnie tak więcej. – zmarszczyłam brwi. Czym miałam go wystraszyć. Spojrzałam za jego plecy na moją ponoć przyjaciółkę. Stała wpatrując się w nas, zagryzając wargę. – I przestań używać tych śmierdzących olejków. Wysiedzieć przy tobie nie można. – skrzywił się i wyszedł z łazienki przez ramię jeszcze tłumacząc Jadzie, że ma o mnie zadbać i mam być gotowa za godzinę do wyjścia. Patrzyłam na jego oddalające się plecy próbując do siebie dojść.
- Co tu do cholery się stało?! – nie wytrzymałam i wywarczałam w stronę kobiety, gdy tylko drzwi się zamknęły.
- Próbowałam go zatrzymać, ale ... dobrze, że użyłaś tyle tych olejków, nie wyczuł Arthura. Stosuj je dalej, jeśli chcesz się z nim spotykać.
- Co ma być za godzinę?
- Uroczysta kolacja. Zaprosił gości z Dale. Bądź dzielna. – uśmiechnęła się i wyszła, zostawiając otwarte drzwi. Dzięki temu widziałam, jak krząta się po mojej sypialni. Po chwili wróciła ze szlafrokiem i ułożyła je obok mnie.
- Jada... ja... przekazałam to, co mi dałaś. – skinęła mi jedynie głową. Ale jej ramiona opadły, jak gdyby poczuła wręcz ulgę. Co faktycznie się stało, że tak zmieniła front? Albo co zrobił jej Pierre takiego, że postanowiła go zdradzić ostatecznie? Musiało to być coś naprawdę poważnego. Bałam się jednak o to pytać. Nikt nie lubi przecież rozdrapywać ran. Przyjdzie czas, że sama mi to powie.
W NASZYKOWANEJ WCZEŚNIEJ sukience, z makijażem zrobionym przez Jadę, wyszłam ze swojej sypialni tylko po to, by zostać odprowadzoną na dół pod ramię z Jurijem. Z dołu słyszałam głosy, same męskie. Czułam mieszkankę zapachów, od których rosła moja wewnętrzna panika. Brzęk lodu w kieliszkach, a zatem już częstowali się whisky. Jada położyła mi na ramieniu dłoń, jak gdyby chciała dodać mi otuchy. No tak, miałam być dzielna. Choć wiedziałam, że zobaczenie mojej przeszłości przy jednym stole będzie dla mnie nie lada wyzwaniem. Czy Pierre naprawdę nie zdawał sobie sprawy z tego, co robi i jak trudne jest to dla mnie towarzystwo? Z drugiej strony przecież podpisali jakiś kontrakt, robili wspólnie interesy, zatem logiczne było, że będą się spotykać w miarę często, nawet w domu. Mimo to, wciąż miałam nadzieję, że ze względu na moje przejścia w Dale, Pierre jakoś uchroni mnie od takich wizytacji. Mogłabym sobie spokojnie posiedzieć w zamkniętym pomieszczeniu, ze strażą przy drzwiach i przeczekać ich rozmowy, kolację. Do czego ja byłam tu potrzebna?
- A oto i ona. – uśmiech Pierre aż olśniewał, duma wychodziła mu prawie uszami, a ja jedynie chciałam uciekać. Jurij mocniej mnie przytrzymał, jak gdyby wyczuwając chęć ewakuacji. Lekko pchnął mnie w stronę narzeczonego. Ten ucałował mój policzek, po czym z kieliszkiem w jednej ręce, a drugą ręką na mojej talii, odwrócił się do mężczyzn. Podniosłam na nich wzrok. – Kochanie, to Duncan Milford, szef w Dale i jego bliski współpracownik Robert...
- Tak, doskonale kojarzę panów. – wywarczałam. Ale nikt nie zwracał na to uwagi. Prawie. Mocniejsze ściśnięcie za moje biodro przez Pierre miało pewnie oznaczać, że mam się uspokoić. Patrzyłam na dumnego Duncana, przyglądającego mi się z zainteresowaniem. Ubrany w ciemny garnitur i lekko odpiętą koszulę od góry. Elegancki, ale i z odrobiną luzu. Jedną dłoń schowaną miał w kieszeni spodni, w drugiej trzymał prawie pusty kieliszek.
CZYTASZ
T R U C E - 03 City's Trilogy
Fantasy"Nadchodzi dzień, gdy kończy się sen ... " Serce - które zna prawdę. Pamięć - która zawodzi. Walka - którą trzeba stoczyć. I prawda - którą należy odkryć. "Truce" to trzeci tom Trylogii City. Najbardziej emocjonalna część. Zniewalający świ...