Rozdział 32.1.

72 7 9
                                    


PATRZYŁAM, JAK LENS ŚPI w swoim łóżeczku szpitalnym. Chciałabym go zabrać do domu, ale było jeszcze za wcześnie. Pełne sparowanie jest możliwe tylko wtedy, gdy naniesie na mnie trzy znaki, w tym trzecie podczas skonsumowania. Byłam świeżo po porodzie i choć jako zmienna goiłam się szybciej, potrzebowałam mimo wszystko czasu. Jurij też to wiedział. Stał niedaleko, oparty o ścianę i nas obserwował. Decyzja należała tylko do mnie.

- Jest za wcześnie na skonsumowanie, a ja...

- Mówiłem ci, nie ma pośpiechu.

- Połóż się ze mną. – poprosiłam szeptem. Drgnął delikatnie na moją prośbę.

Powoli zbliżył się do łóżka, jak gdyby dając mi czas na rozmyślenie się. Uśmiechnęłam się jednak w odpowiedzi i ułożyłam na boku. Położył się naprzeciwko mnie, ale nadal mnie nie dotykał. Przeciągnęłam delikatnie opuszkami po jego twarzy. Zamknął oczy, poddając się temu dotykowi. Nie musiałam nawet zerkać na niego w całości. Doskonale czułam w powietrzu zmianę w jego zapachu. Czułam podniecenie. Działałam na niego tak bardzo.

- Nasze życie na zawsze się zmieni po sparowaniu. Nie będzie odwrotu.

- One już się zmieniło i nie ma odwrotu. Dla żadnego z nas. Poszliśmy za tobą. I to nie tylko strażnicy. Niektórzy są sparowani. Poznasz ich partnerki. Wszyscy zaryzykowaliśmy dla ciebie.

- Dla Lensa. – poprawiłam go, bo przecież o dziecko im chodziło. Przywódcę.

- Tak sądzisz? Owszem, czekaliśmy na niego i jest dla nas ważny. Ale to nie on jeszcze nas prowadzi. Jest naszą iskierką, którą teraz trzeba chronić. Nie tylko jego. Ty jesteś nam potrzebna i to ty wszystko scaliłaś. Jak będziesz gotowa, podejmiemy decyzję o sparowaniu. Poczekamy. Jeśli się tego boisz, masz wątpliwości, możesz porozmawiać z dziewczynami. Zadzwonię po nie jutro.

- Nie, Jurij. Ja wiem, jaką decyzję podjęłam i wiem, że jest słuszna. – pocałowałam go z największą pasją, jaką w sobie miałam. Chciałam przekazać mu wszystkie emocje, jakie teraz mną targały. – Oznacz mnie. – wyszeptałam mu w usta. Zawarczał. Jego oczy się zmieniły. Czułam jak pazury wbijają mi się delikatnie w ciało. Przemieniał się.

Całował moją szyję. Językiem błądził po niej, co jakiś czas delikatnie skubiąc. Rozpraszał mnie. Ocierał się o mnie i czułam, jak bardzo jest podniecony. Ale nie mogłam mu jeszcze tego dać. Nie, kiedy się leczę.

Ugryzł mnie nieco mocniej w górną część piersi. Okrążał je językiem, bawiąc się też sutkiem. Sprowadzał mnie do tej chwili za każdym razem, gdy odpływałam. Nie było w tym dzikiej rządzy. Bardzo się powstrzymywał. Naznaczał mnie pocałunkami, swoim zapachem. Lizał i ssał moją skórę. A ja nie wiedziałam, jak bardzo jestem tego spragniona. Gdy jednak palcem delikatnie poruszył pomiędzy moimi rozchylonymi udami, trafiając idealnie w guziczek, pocierając go – wygięłam się. Przed krzykiem uchroniła mnie jego druga dłoń, zakrywająca moje usta. Byłam na skraju i nie wiedziałam, że tak szybko do tego dojdzie. Pocierał palcem moje miejsca intymne, całując nadal coraz niżej i niżej. Jego język krążył coraz szybciej. Bardziej całował, ssał i podgryzał mój brzuch. Przestawał być też delikatny. Potrzebowałam tego. Jego siły i mocy. Poruszyłam mocniej biodrami. W drugą dłoń chwyciłam nabrzmiałego penisa. Zawarczał z przyjemności. Ssał mocniej i wiem, że rano będę miała widoczne ślady tej przyjemności. Przesuwałam dłonią coraz szybciej. I wtedy mnie ugryzł. Mocno. Zaskomlałam z przyjemności, dochodząc. Ale on wcale nie przestawał. Był na skraju, czułam to. Nie przestawał wbijać się w moją dłoń, nadal całując i warcząc. Nawet nie zlizał krwi tylko całował dalej. A ja traciłam kontakt ze światem. Przestawałam widzieć cokolwiek. Coraz trudniej było mi oddychać. Za dużo przyjemności. Zbyt wiele bodźców. Nie mogłam nawet tego przerwać. A wtedy ugryzł mnie ponownie, w tym samym czasie dochodząc. Czułam doskonale jego kły wbijające się w moje ciało oraz nasienie, tryskające na moje udo, biodro i wzgórek. Przestał się poruszać. Na szczęście wyciągnął także swoją rękę spomiędzy moich nóg, dając mi wytchnienie. Ale jego kły nadal pozostały wbite. Spijał krew, nadal utrzymując tym samym mój czas euforii. Wznosiłam się nadal na fali przyjemności. Zamknęłam oczy, ufając temu, co właśnie się stało.

*   *   *   *   *   

Cichutkie skomlenie wybudziło mnie ze snu. Otworzyłam oczy porażona jasnością. Na sobie czułam ciężar męskiego ciała. Jurij nadal spał, nie zwracając uwagi na nic. Oboje byliśmy wykończeni tą nocą. Gdy jednak odwróciłam głowę, zobaczyłam obcą kobietę pochylającą się nad dzieckiem. Zawarczałam w ostrzeżeniu. Jednak obca nic sobie z tego nie robiła. Spojrzała na nas z uśmiechem i taką miłością. Przechyliła głowę w pełnym poddaniu, a gdy przestałam warczeć, wróciła wzrokiem do mnie, choć nie patrzyła mi w oczy.

- Jestem Meg. Partnerka Dmitra, który teraz ma dyżur za drzwiami. Miło mi cię w końcu poznać. Może... - zająkała się. Miała tak przyjemny, miękki głos. – Może pójdziesz się odświeżyć a potem nakarmimy Lensa? – uśmiechała się przy tym tak delikatnie, ale też z dumną.

Spojrzałam po sobie. Meg, kimkolwiek była, miała rację. Byłam w koszmarnym stanie. Jurij zakrywał mnie tylko częścią swojego ciała. Na reszcie widać było zaschniętą krew i spermę. Widok przerażający, ale czy był sens to ukrywać? Co nie zmienia faktu, że potrzebowałam pilnie kąpieli. Jednak obawa, kim jest ta kobieta przeważała. Nie mogłam zostawić dziecka.

„Meg to partnerka życiowa Dimy. Dima, gdy tylko stworzymy stado, będzie moją prawą ręką."

Usłyszałam w głowie, po czym Jurij pocałował mnie w skroń.

- Cześć Meg. – wymamrotał. Leżałam bez ruchu w szoku. – Idziesz się kąpać?

Ale ja nadal leżałam i patrzyłam na niego. Jakim cudem słyszałam go w głowie?

„Parowanie. Dwukrotne za jednym razem. Nie narzekałaś w trakcie."

Mogłabym przyrzec, że usłyszałam jego śmiech w głowie. Ciepły ale i dumny. Gdy jednak spojrzał na mnie wiedziałam, że miałam rację. Powagę na twarzy niweczyły tylko te radosne oczy. Był naprawdę szczęśliwy. A do mnie doszło, że i ja taka byłam. Pocałowałam go i wyskoczyłam z łóżka. Wiedziałam, że przypilnuje mojego... naszego dziecka.

Odkręciłam wodę i weszłam pod prawie gorący strumień. Potrzebowałam tej chwili dla siebie. Chwyciłam mydło i zaczęłam myć ciało. I choć zawsze lubiłam długie prysznice, teraz nie chciałam zbyt długo pozostawać z daleka od dziecka. Miałam wewnętrzny niepokój. Nic dziwnego, wściekłość Pierre, pewnie i całego Dale. To jak czekanie na ich ruch i próba opanowania chaosu, jaki z pewnością nam zafundują. Znałam Duncana i wiem, że nie odpuści, o ile będzie miał w tym interes. Nadal nosiłam znaki przynależności Pierre i na tej podstawie, mógł mnie do siebie zabrać siłą. Miał przecież wyrok Trybunału po swojej stronie, gdy chciałam należeć do Arthura, ale bez pełnego sparowania nie było szans na zmianę właściciela. Teraz bałam się, że zostaniemy rozdzieleni z tego samego powodu – brak trzeciego znaku.

Zakręciłam wodę. Odwróciłam się w stronę lustra. Na żebrach widziałam czerwone ślady po pazurach. Ale nie to mnie najbardziej zaintrygowało. Na sobie miałam niknące już ślady po zębach Jurija. Natomiast ślady oznaczeń wciąż świeże i bardzo widoczne. Jedno oznaczenie i jak sądzę pierwsze, było tuż nad wzgórkiem. Drugie natomiast znajdowało się nad piersią lewą, schodząc delikatnie na jej górną część. Gdy go dotknęłam, poczułam mrowienie w podbrzuszu. Moje ciało przygotowywało się na kolejną rundę. Nie mogłam w to uwierzyć.

„Zrodzone z pasji jeszcze długo będzie drażliwe. A teraz nie nakręcaj mnie, tylko chodź do syna, bo głodny."

Zaśmiałam się i szybko owinęłam się ręcznikiem. Nie przyniosłam sobie nawet żadnych ubrań. Ale wędrowałam po pokoju nago, ubrudzona krwią i nasieniem – raczej w samym ręczniku też mogę wyjść. 

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Mar 30, 2021 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

T R U C E  - 03 City's TrilogyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz