Rozdział 20 | Niespodziewany prezent

994 132 243
                                    

Leżałam na łóżku z Zoe i przytulałam ją do siebie, czytając jej książeczkę. Czuła się już dużo lepiej i choć siły jej wróciły i wyraźnie odżyła, chciałam, by teraz zgodnie z zaleceniem lekarza dużo odpoczywała. Kiernan pojechał na chwilę do miasteczka, aby wykupić wszystkie potrzebne leki.

Uniosłam wzrok znad książki, gdy usłyszałam, że ktoś wszedł do domu. Chwilę później, dotarły do mnie zbliżające się kroki.

— To tylko ja. — zza drzwi pokoju dobiegł do mnie głos Kiernana.

Lekko odetchnęłam. Widział, że się bałam, kiedy zostawiał nas same. Jego troska coraz bardziej mnie zaskakiwała.

Zapukał, a już po chwili, po drugiej stronie rozbrzmiało pytanie:

— Mogę wejść?

Zdziwiłam się, bo nigdy tego nie robił. Zawsze po prostu wchodził.

— Tak — powiedziałam pospiesznie.

Zoe wtulała się we mnie. Jej mała rączka oplatała mnie w pasie, a główka spoczywała na moim ramieniu.

Kiernan pociągnął za klamkę i pewnym krokiem wszedł do pokoju. Zamarłam, gdy zauważyłam, że... nie był sam. Trzymał w ramionach małego, rudego kotka, który cicho miauczał, jakby wyczuwał zbliżające się emocje. Otworzyłam ze zdumienia oczy.

— Co... co to jest? — spytałam, przeskakując wzrokiem między nim, a puchatym zwierzakiem.

Uśmiechnął się krnąbrnie, ale nie zdążył odpowiedzieć, bo Zoe od razu się poderwała i usiadła na łóżku.

— Koteeek! — pisnęła.

Jej oczka rozbłysły, a buzia rozpromieniła się, jak nigdy dotąd.

Uśmiech Kiernana się poszerzył.

— Mam coś dla ciebie, mała. — powiedział ciepłym głosem i przykucnął przy niej, z drugiej strony łóżka, pozwalając jej dotknąć miękkiego futerka.

Gdy tylko wyciągnęła rączkę, spojrzał na mnie. Nasze oczy się spotkały. Nie byłam w stanie nic powiedzieć. Wszystkiego się po nim spodziewałam, ale na pewno nie tego.

— To... dla mnie? — spytała cichutko Zoe, wybijając mnie z chwilowego transu, który właśnie mnie pochłonął.

Patrzyła na niego niedowierzaniem, głaszcząc delikatnie kotka po łebku.

Jego twarz rozjaśniła delikatna nuta samozadowolenia.

— Oczywiście, że dla ciebie. Każdy bohater potrzebuje przyjaciela z super mocami, a ten jest wyjątkowy.

Jej oczka się zaświeciły.

— Wyjątkiowy? — powtórzyła z malutkim błędem, wpatrując się z zachwytem w puchate zwierzątko.

Kąciki ust Kiernana uniosły się jeszcze wyżej.

— Tak. Kupiłem go w sklepie dla małych superbohaterek. Będzie zawsze przy tobie.

— Naplawdę? To znaczy, zie... będzie mnie kochał?

— Oczywiście, mała. — poczochrał jej włoski — Każdy, kto cię pozna, na pewno cię pokocha.

Pod moimi powiekami zebrały się łzy wzruszenia, ale od razu, pospiesznie zamrugałam, by tego po sobie nie pokazać. Kociak mruczał cicho, wtulając się w jego dłonie, a ja walczyłam z emocjami.

— Trzymaj go delikatnie — powiedział niskim głosem Kiernan i pochylił się w stronę Zoe — Jest jeszcze malutki.

— Dobzie, wujku...

Zwrócę ci ją  | +18 [W TRAKCIE] ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz