Rozdział 19 | Nie jesteście same

848 126 141
                                    

Kochani ❤️

Rozdzialik 20 właśnie kończę pisać, muszę go jeszcze dokładnie sprawdzić... Powinien pojawić się tak za półtorej godzinki. ❤️

_______________________



Lekarz, zgodnie z obietnicą Kiernana, przyjechał dokładnie pół godziny później. Po wnikliwym zbadaniu Zoe, gdy akurat zasnęła, poprosił mnie o krótką rozmowę na osobności. Stwierdził, że nagły atak astmy był spowodowany silnymi emocjami, które moja córka odczuwała już od dawna, tylko dobrze je kamuflowała. Tęskniła za ojcem, to było główną przyczyną.

Weszłam do salonu, tłumiąc pod powiekami łzy. Oparłam się o ścianę.

— I co powiedział lekarz?

Kiernan podszedł do mnie. Uniosłam wzrok i spojrzałam na niego.

— Jest dobrze... — wydusiłam — Atak już minął. Zoe nie powinna się teraz przemęczać i musi przyjmować leki... — odwróciłam się w stronę okna i ze smutkiem zerknęłam na pogrążony we mgle krajobraz — Wcześniej nie były konieczne, ale choroba się nasiliła... — spuściłam wzrok.

— Laylo, czym się martwisz? — stanął obok mnie, z rękoma schowanymi w kieszeniach spodni — Choroba Zoe to nie wszystko, prawda?

Zacisnęłam usta.

— Ja już nie wiem, co robić.. — zwróciłam się lekko w jego kierunku i ukryłam twarz w dłoniach — Mam dość... Ta sytuacja mnie wykańcza... — wyznałam szczerze — Nie będę miała nawet za co kupić Zoe leków. Nie wiem, co zrobimy. Nie myślałam, że kiedykolwiek zostanę postawiona w takiej sytuacji...

Westchnęłam głośno.

— Będę musiała poprosić rodziców o pomoc, ale boję się, jak zareagują. Od lat nie wiedzą, gdzie mieszkamy, a przez ostatnie tygodnie... w ogóle nie miałam z nimi kontaktu...

— Laylo — przerwał mi ostro — Nie rób niczego pochopnie. Nie musisz tego robić. — zaakcentował.

— Ale... — mój głos drżał — Zoe potrzebuje tych leków. Nie tylko teraz, ale najprawdopodobniej przez najbliższych kilka miesięcy, może nawet lat... Wszystko zależy od tego, jak będzie przebiegała choroba i, jak się będzie czuła. Tom ma długi, nie wiem, czy w ogóle do nas wróci. To wszystko mnie przerasta...

— Zajmę się tym. — rzucił pewnym tonem.

Otworzyłam ze zdziwienia oczy.

— Nie — odparłam od razu, gwałtownie — Już dość nam pomogłeś. Zresztą... — przełknęłam ślinę, nie wiedząc, czy powinnam to mówić — nie będziesz z nami wiecznie. Muszę coś wymyślić. Nie mogę się tutaj cały czas ukrywać. Wiem, że mamy kłopoty i, że nie powinnam się wychylać, ale choroba Zoe się rozwija. Tom wciągnął nas w świat, który nie ma sumienia, boję się, co będzie dalej. Powinnam zawieść ją do dziadków i pójść do pracy, zacząć zarabiać. — poczułam, jak niewidzialna dłoń zaciska się na moim gardle — Potrzebujemy pieniędzy, ale nie mogę tego zrobić przez te pieprzone długi i ludzi, którzy nas ścigają! — z bezsilności uderzyłam rękoma o uda.

— To nie długi są problemem. — stwierdził.

Patrzyłam na niego, nie rozumiejąc jego słów. Zmrużył oczy, jakby chciał mi się lepiej przyjrzeć.

— Boisz się pomocy. — w jego głosie pojawiła się znajoma intensywność — Boisz się oddać komuś ster.

— Jesteś dla nas obcy. — powiedziałam bez zastanowienia i uciekłam od niego wzrokiem —Nie możesz się wiecznie nami zajmować.

Zwrócę ci ją  | +18 [W TRAKCIE] ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz