Rozdział 21 | Wieczór inny niż wszystkie

1K 140 282
                                    

Trzy dni później.

Siedziałyśmy wraz z Zoe na tarasie. Ona pochłonięta była na zmianę rysowaniem i zabawą z kotem, a ja popijałam właśnie drugą dzisiejszego dnia kawę, uważnie śledząc ją wzrokiem. Ze śmiechem wybiegła na trawę. Unosiła do góry rączki, zachęcając Keczupa do zabawy. Puchaty maluch podskakiwał na swoich krótkich łapkach, próbując ją dogonić. Uśmiechnęłam się do siebie. Cudownie było widzieć ją tak radosną. Ostatnie dni minęły nam bardzo spokojnie. Obie tego potrzebowałyśmy.

Odwróciłam się za siebie, gdy usłyszałam nadchodzące kroki.

— Co robicie?

Drgnęłam, kiedy zobaczyłam Kiernana. Wyszedł na taras i podszedł do mnie pewnym krokiem. Położył delikatnie dłoń na moim ramieniu. Byłam już przyzwyczajona do takich drobnych, fizycznych gestów, ale wystarczyło, by jego palce ledwie musnęły moją skórę przez materiał swetra, a już poczułam znajomy dreszcz i mieszankę napięcia, która zawsze mi towarzyszyła, gdy był obok.

— Nie jest ci zimno? Pogoda dziś nas nie rozpieszcza.

Jego niski głos rozbrzmiał mi w uszach. Uniosłam na niego wzrok, próbując zignorować przyspieszone bicie serca.

— Nie, jest dobrze... — odpowiedziałam cicho.

Jego opiekuńczość zaskakiwała mnie na każdym kroku. Był uważny, zawsze starał się przyglądać każdemu mojemu gestowi. To było dla mnie zupełnie nowe uczucie, by ktoś tak o mnie dbał. W jego obecności czułam się bezpieczna, choć świadomość tego, kim był nadal budziła we mnie niepokój. Miałam wrażenie, że dopiero teraz poznawałam to, jaki był naprawdę, w głębi siebie. Odkrywałam warstwy, które tak skrzętnie ukrywał przed światem. Ta mroczna natura, którą bez skrupułów ujawniał przy swoich ludziach kontrastowała z tym, jak traktował mnie i Zoe.

Nie zabrał ręki, zamiast tego nachylił się odrobinę bliżej. Jego spojrzenie stało się bardziej intensywne, jakby mnie przefiltrowywało.

— Chciałbym z tobą o czymś porozmawiać. — miałam wrażenie, że ważył ton, jakby starał się nie zdradzić zbyt wiele — Ale najpierw muszę dać coś Zoe.

Dopiero teraz zauważyłam, że trzymał w dłoni sporej wielkości pudełko.

— Co... to jest? — spytałam.

Uśmiechnął się.

— Zaraz zobaczysz.

Zanim zdążyłam coś więcej powiedzieć, jego dłoń zsunęła się z mojego ramienia. Odwrócił się i ruszył w kierunku mojej córki, która właśnie pochylała się nad kotkiem i ostrożnie głaskała go po łebku.

Przykucnął przy niej.

— Hej, mała. Mam coś dla ciebie.

— Dla mnie?

Nawet z daleka widziałam, jak jej buzia w mig się rozpromieniła, a oczka błysnęły ekscytacją.

— Tak, dla ciebie. — potwierdził i wyciągnął przed nią trzymane w dłoni pudełko.

— A cio to...

Kąciki jego ust uniosły się.

— Sama zobacz.

Nie trzeba było długo jej namawiać. Od razu chwyciła za prezent i zaczęła go rozpakowywać. Jej małe rączki drżały z podekscytowania, gdy rozwiązywała supełek delikatnej wstążki. Przyglądałam się Kiernanowi. Obserwował ją z ulgą i cichą dumą, wymalowaną na twarzy.

— Ojej, to dla kotka?

Radosny głosik Zoe sprawił, że przeniosłam na nią wzrok. Położyła pudełko na trawie i przykucnęła przy nim, podwijając nóżki.

Zwrócę ci ją  | +18 [W TRAKCIE] ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz