5.

1.1K 100 2
                                    

Późnym wieczorem, leżąc już w łóżku nie mogłam nadziwić się własnemu szczęściu. Wciąż rozmyślałam o czasie spędzonym z moim Loczkiem. Mając obraz jego przystojnej twarzy przed oczami, zasnęłam.
Kolejnego dnia przeżyłam niemały szok, gdy zobaczyłam na ekranie telefonu wiadomość od nieznanego numeru, podpisaną Czarek. I jak głupia wyszczerzyłam się do komórki, choć pytał tylko czy nadal dokucza mi ból głowy. Od razu mu odpisałam, że czuję się świetnie. A gdy po kilku minutach nadeszła jego odpowiedź: „więc może spotkamy się wieczorem bez całej grupy Karoliny" z mojego gardła wyrwał się pisk. Czułam jak wewnątrz eksploduje z powodu tej burzy emocji.
Gdy przyszedł po mnie wieczorem, wciąż byłam w lekkiej ekstazie. I być może dlatego nie zauważyłam wymownego uśmieszku mojej przyrodniej siostry, gdy wychodziłam z „Loczkiem"
Po krótkim spacerze poszliśmy do jednej z pizzerii coś zjeść. Czarek w zabawny sposób opowiadał mi o koleżankach Karoliny zdradzając ich śmieszne gesty czy sytuacje z przeszłości. Za to polubiłam go jeszcze bardziej, bo oznaczało, że również nie lubi fałszu i bezsensownego szczebiotania. Być może dlatego, czując się zupełnie rozluźniona i swobodna spytałam:
- Wiesz, wydajesz mi się być zupełnie inny od świty mojej siostry i zupełnie nie rozumiem jak to się stało, że zostaliście paczką.- Czarek uśmiechnął się lekko.
- W sumie to znamy się już ponad pięć lat i nasze kontakty wynikają raczej w wzajemnego przyzwyczajenia niż wspólnych zainteresowaniach. Ale nie zaprzeczę, że lubimy spędzać razem czas na wycieczkach i imprezować.
- No tak- przyznaję nadal niewiele z tego rozumiejąc.
- A twoje koleżanki? Znacie się ze szkoły?
- Tak, chodzimy razem do klasy.
- A potem? Idziesz do liceum tam gdzie Karolina czy do państwowego?
- Szczerze mówiąc, to jeszcze nie wiem.- wzruszyłam ramionami, choć tak naprawdę byłam przekonana o tym, żeby jednak mój tatuś nie postawił na swoim.
- Fajnie byłoby gdybyś zdecydowała się chodzić tam gdzie my- uśmiechnął się znów puszczając do mnie oko. Nie mogłam mu się nie odwzajemnić.
- Przemyślę to jeszcze- odparłam ze śmiechem skubiąc kolejny kęs pizzy. Czarek zaczął robić to samo. Potem, zaciekawiona zaczęłam wypytywać go trochę o jego zainteresowania i rodzinę. W ten sposób dowiedziałam się, że lubi komedie Woody'ego Allena, jazdę na nartach i nie znosi czytania książek. Ja prawdę mówiąc uwielbiałam czytać wszystko co wpadło mi w ręce: począwszy od masowych czasopism, tygodników, beletrystyki aż po literaturę piękna. Ale zgodziłam się z nim, że niektóre książki są nudne. Bo przecież jakieś przecież są, prawda?


Wracając, postanowiliśmy przejść się jeszcze trochę po centrum. A właściwie to Czarek to zaproponował, a ja posłusznie się zgodziłam. Nie lubiłam za bardzo takiego bezsensownego włóczenia się bez zamiaru kupna jednak wyczułam w tym możliwość spędzenia z chłopakiem jeszcze kilkudziesięciu minut. Bo on tak bardzo mnie zauroczył, że miałam na to ogromną ochotę.
Do domu dotarłam dopiero około godziny jedenastej. Na szczęście tym razem miałam ze sobą klucze. Ale od razu przywitał mnie gniewny wzrok mojego ojca. A potem zadowolony, Karoliny.
- Gdzie byłaś?- zapytał groźnie.
- Na mieście, z kolegą Karoliny- odparłam po prostu- Nie powiedziała ci?- spytałam uśmiechając się do niej słodko. Odpowiedziała mi tak samo w ten sam sztuczny sposób.
- Powiedziała. Ale na przyszłość masz pytać mnie o zgodę. Chciałbym wiedzieć gdzie jesteś.
- Więc mam prosić cię o pozwolenie za każdym razem gdy chcę gdzieś wyjść?- spytałam z niedowierzaniem.
- Magda, do tej pory tolerowałem te twoje samowolki, starając się zrozumieć ciebie i twoją sytuację, ale to już koniec. Wiem, że od śmierci twojej mamy nie minęło nawet osiem miesięcy, ale..
- Daruj sobie- przerwałam mu czując łzy w oczach. Dlaczego teraz musiał mi przypominać o czymś tak dla mnie bolesnym?- Idę na górę.
Jeszcze nie skończyliśmy- upomniał mnie łagodnie gdy zrobiłam krok w stronę schodów na górę. Odwróciłam się.-Przepraszam, ale jestem zmęczona. Nie możemy tego odłożyć?- powiedziałam zirytowana, że Karolina wszystkiemu się przysłuchuje. Ale przecież udając kochające siostry, jak umówiłyśmy się udawać nie mogłam po prostu kazać jej spadać. Tomasz natychmiast domyśliłby się, że coś jest nie tak.
- Dobrze, porozmawiamy jutro gdy wrócisz ze szkoły.
Kolejny dzień przywitałam jednak w świetnym humorze. Zaraz po pierwszej lekcji na przerwie opowiedziałam przyjaciółkom o Czarku. Były bardzo podekscytowane. Zwłaszcza gdy oznajmiłam, że umówiłam się z nim również dzisiaj.
- To super. Jest przystojny?- zaczęła wypytywać Kasia.
- A dziany chociaż?- dodała Martyna.
- To ten z kręconymi włosami, tak?- upewniała się Anka. Starałam się odpowiadać cierpliwie na ich wszystkie pytania czując się błogo i lekko od...prawdę mówiąc od śmierci mojej mamy. Bo choć starałam się żyć i zachowywać się normalnie, to jednak wewnętrznie nadal to wszystko przeżywałam. Teraz nawet czułam wyrzuty sumienia, że tańczyłam z Czarkiem na imieninach Karoliny. Bo zupełnie zapomniałam o żałobie. Ale z drugiej strony...przecież nosiłam obraz mamy cały czas w swoim sercu, więc po co silić się na demonstracyjne gesty tylko aby pokazać innym, że się cierpi? Nie lubiłam hipokryzji.
Gdy wróciłam ze szkoły do domu, w salonie zastałam całą świtę Karoliny. Jej „krul" widząc mnie prychnął tylko pogardliwie odwracając wzrok w przeciwną stronę i zupełnie mnie ignorując. Andrzej obrzucił mnie badawczym spojrzeniem, a Patryk trochę bardziej wrogim. Więc Karolina miała rację: po ostatnim występie jej znajomi łagodnie mówiąc nie pałają do mnie sympatią. I vice versa, pomyślałam.
- Hej siostrzyczko- odezwała się słodziutko Karolina, że aż od tej ilości cukry w jej głosie zrobiło mi się niedobrze.- A wy nie przywitacie się z Martą?- udała naburmuszenie.
- Magdą- poprawiłam ją z zaciśniętymi zębami przyoblekając na twarz uśmiech. Skinęłam głową w stronę pozostałych obecnych osób. Niektórzy nie odwzajemnili tego gestu. Spojrzałam na Czarka, który w ogóle nie patrzył w moim kierunku. A więc o co mu wczoraj chodziło? Jeszcze kilka godzin temu wysłał mi parę SMS-ów, że chce abyśmy zobaczyli się dzisiaj. Czyżby w towarzystwie znajomych się tego wstydził?
- Mieliśmy się wybrać na dyskotekę, idziesz z nami?- spytała mnie moja siostrzyczka wprawiając pozostałych w osłupienie. Tym bardziej gdy dodała:- Wiem, że pewnie liczyłaś na bardziej kameralne spotkanie z Czarkiem, ale chyba nam nie odmówisz, prawda? Powinniśmy pokazać wszystkim, że już między nami w porządku.
- Jak to z Cza..-odezwała się Łucja, ale Karolina przerwała jej gestem ręki- Są ze sobą, nie wiedziałaś?- tłumaczy jej po czym ciszej dodaje- Potem ci wszystko wyjaśnię.- Ja w tym czasie spojrzałam zakłopotana na swojego Loczka: no bo on nadal się nie odzywał. W końcu, po kilku sekundach wreszcie na mnie spojrzał. I odetchnęłam z ulgą, bo w jego oczach dostrzegłam znajomy mi wcześniej błysk. A więc jednak się mnie nie wstydził...Uśmiechnęłam się do niego.
- Poczekajcie tutaj. Powiem tylko rodzicom, że wrócimy późno.- po jej wyjściu zapadła niezręczna cisza. Nikt nie wiedział o co chodzi w tej naszej udawanej siostrzanej miłości. Nawet ja sama tego nie rozumiałam.
- Idziemy do „Dance Club"- odezwał się po kilkudziesięciu sekundach Czarek. Skinęłam głową na znak, że się zgadzam- Byłaś tam kiedyś?- pyta mnie podchodząc bliżej. A ja czuję się strasznie niezręcznie, bo wszyscy obecni obserwują każdy mój ruch.
- Nie, właściwie to chyba nie powinnam tam iść- mówię.
- Spoko, Karola wyjaśniła mi twoją sytuację. Nie musisz tańczyć.- ta wiadomość mnie zaskoczyła. A więc rozmawiał z moją przyrodnią siostrą o mnie?- Choć, będzie fajnie- zachęcał mnie dalej. A ja i tak wiedziałam, że dla niego poszłabym na koniec świata.
- Dobrze- zgodziłam się.
Na miejscu byliśmy jakieś pół godziny później: szofer zawiózł nas dziesięcioosobowym autem prosto pod drzwi. Tylko okazało się, że klub nie jest dozwolony od 16 lat jak twierdziła Karola. Aby wejść trzeba było mieć dowód.
- Spoko, Patryk ma wtyki. Co nie?- stwierdziła tylko moja siostrzyczka. Zaczynałam mieć złe przeczucia.

To tylko pozory... ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz