16.

1K 99 8
                                    

Dopiero gdy Andrzej dotknął lekko moich warg zdałam sobie sprawę jak blisko mnie stał. Już chciałam zaprotestować, bo ta zabawa zaszła zdecydowanie za daleko, ale gdy otworzyłam usta on tylko wykorzystał okazję do pogłębienia pocałunku. Poczułam rozchodzący się po całym moim ciele dreszcz gdy przyciągnął moją głowę bliżej swojej. Jego usta sprawiły, że poddałam się ogarniającej mnie przyjemności ( a może zaskoczeniu?) i nie pozostałam bierna. Do momentu aż usłyszałam nawołujący mnie głos. Gwałtownie wyrwałam się z uścisku Fabisiaka patrząc mu w oczy. Wyglądał na równie zaskoczonego co ja.
- Magda ja...chyba...chyba musimy porozmawiać.
- Magda!- rozległy się znów nawoływania.
- Tak, ale nie teraz. Powinnam iść.
- Magda...- zwrócił się do mnie Andrus łagodnie próbując mnie jeszcze zatrzymać. Ale ja naprawdę nie byłam w stanie ogarnąć tego co się stało przed chwilą a co dopiero o tym rozmawiać.
- Później.- warknęłam tylko zamykając na chwilę oczy i próbując ochłonąć.- Jestem tutaj, już idę- wydarłam się niemal biegnąc w kierunku ogniska.
Po pocałunku z Andrzejem ognisko i cała zabawa nagle wydała mi się bezbarwna. Wciąż przed oczami miałam jego wpatrzone we mnie czarne oczy, a usta niemal wciąż czuły dotyk jego warg. O Boże, myślałam. Co ja zrobiłam?! Jak ja mu teraz spojrzę w oczy?! Zaraz jednak się uspokoiłam. To nie ja go pocałowałam, prawda? A może jednak? Czy zbliżyłam się do niego ciałem? Może jakoś zachęciłam? Nie, to stało się tak nagle...Pokręciłam głową aż kiełbaska na moim patyku wpadła do ogniska. Przypomniałam sobie, że tak samo stało się przy moim poprzednim ognisku. Mimowolnie przeniosłam się w tamten dzień wycieczki, gdy Andrzej grał na gitarze i śpiewał nam piosenki. A potem niemal zgrzytnęłam zębami widząc jego postać zmierzającą w tę stronę. Czyżby mnie szukał? Uspokoiłam się, gdy odszedł w kierunku swoich kolegów, ale jednocześnie...rozczarowałam? Nie, sama już nie wiedziałam co o tym wszystkim myśleć. Przecież to tylko zwykły pocałunek do cholery. Czemu aż tak wytrącił mnie z równowagi?
Gdy zabawa się skończyła, wszyscy rozeszliśmy się do swoich pokojów. Bałam się nawet zerknąć w stronę Andrusa nie wiedząc czy zamierza dziś ze mną rozmawiać. Najwyraźniej nie. I znów doświadczyłam tej mieszanki uczuć: zupełnie jak w słynnym: i chciałabym, i boję się. Jejku, naprawdę do głowy przychodzą mi takie rzeczy...Chyba najwyższy czas iść już spać.
Rano moja panika zniknęła. Nawet śmiałam się w duchu z siebie i swojej zdolności wyolbrzymiania wszystkiego. To po prostu był czar chwili, moment, a Andrzej wypił chyba jakieś piwo (które prawdopodobnie skołował wraz z chłopakami) i uderzyło mu do głowy. A ja jak zwykle robię z igły widły. Dlatego byłam zadowolona, że nie mieliśmy okazji porozmawiać na osobność do czasu wyjazdu. A że autobusy również były „posegregowane" na kobiety i mężczyzn to nie stało się to również wtedy. Dzięki temu miałam czas na przemyślenie tego wszystkiego i doszłam do wniosku, że to był po prostu czar chwili. Tak, przecież sama wyraźnie zauważyłam nagłą zmianę atmosfery między nami. Te nasze żarciki i niewinne flirtowanie...to wszystko przez to. Uspokoiłam się. Dzięki temu w drodze do domu nie miałam przed oczami sceny naszego pocałunku.
Gdy w końcu, po kilku godzinach męczącej jazdy znalazłam się w końcu w swoim mieście odetchnęłam z ulgą, a będąc we własnym pokoju rzuciłam się na łóżku nie zawracając sobie nawet głowy zdejmowaniem ubrań. Byłam po prostu skonana (co było trochę dziwne, bo prawie całą swoją drogę powrotną przespałam).
Obudziłam się dopiero wczesnym wieczorem lub późnym popołudniem (zależy jak na to patrzeć). Przetarłam oczy, ale nadal czułam się niewyspana i zmęczona. Czułam się dziwnie: byłam jakaś skołowana. Spojrzałam na komórkę: były dwie wiadomości od Kasi i Martyny dotyczące mojego powrotu. Pytały czy już wróciłam. Odpisałam im, że wszystko okej po czym zebrawszy całą swoją odwagę odczytałam ostatniego SMS-a. Od Czarka. Trochę się obawiałam, że zacznie mnie prosić o spotkanie ale jego wiadomość była w podobnym tonie co moich przyjaciółek. Tylko na końcu zawierała pytanie odnośnie tamtej wiadomości na mailu o której prawdę mówiąc zapomniałam. Podziękowałam mu za pamięć, ale w ostatniej chwili zrezygnowałam przywoławszy siebie do porządku. Przecież on mnie tak skrzywdził i na co liczy? Że pozostaniemy przyjaciółmi i będziemy ze sobą konwersować jak gdyby nigdy nic? Mentalność mężczyzn czasami mnie przeraża. Tym bardziej gdy przypomniałam sobie o tamtym wieczorze w klubie. Dobra, mimo wszystko uwierzyłam mu, że nic by mi nie zrobił: ale wystarczyłoby zrobienie mi kilku fotek w negliżu dzięki którym Karolina miałaby nade mną władzę. A to byłoby chyba nawet gorsze niż pierwsza możliwość. Westchnęłam z irytacją gapiąc się w ekran od laptopa. I po kiego licho ten oszust wspominał mi o tamtym mailu? Przecież przez dwa tygodnie tak dzielnie powstrzymywałam się od nieprzeczytania go...Ale teraz nie mogłam. Szybko zalogowałam się na pocztę i kliknęłam. Potem, niespiesznie zaczęłam wodzić wzrokiem za czarnym tekstem.

To tylko pozory... ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz