8.

1.1K 99 5
                                    

Resztę dnia spędziliśmy na pluskaniu się w wodzie. Ja preferowałam raczej aktywny wypoczynek, ale gdy nie mogłam namówić żadnej z przyjaciółek na grę, Czarek zaproponował, że ze mną poodbija. Zadowolona rzuciłam mu piłkę i już po kilku minutach zapomniałam o niezręcznej sytuacji , która wydarzyła się przed południem. Do tej pory przekonałam się, że Karolina nie była z tego zadowolona, bo obrzucała Loczka krzywymi spojrzeniami. Dlatego nawet się zbytnio nie zdziwiłam, gdy zawołała go mając jakąś niezwłoczną sprawę.
- Niech Patyk z tobą zagra- odezwała się, ale leżący akurat na materacu chłopak w okularach przeciwsłonecznych tylko z jękiem zaprotestował. - W takim razie Andrzej, idź do niej. Też lubisz sport- spojrzała na niego z krzywym uśmieszkiem, a on mierząc się z nią wzrokiem (a może tak mi się tylko wydawało?) wykonał polecenie. A ja zaczęłam czuć się dość niezręcznie. Bądź co bądź Andrzej był dla mnie kompletnie nieprzewidywalny.
- Choć, tam jest cień- powiedział głośno wskazując kierunek bliżej lasu. Dopiero gdy odezwał się znowu, zorientowałam się, że zrobił to po to abyśmy się oddalili poza granicę słuchu.- Karolina nieźle się wkurzyła za ten pokaz uczuć- ostatnie słowo wypowiedział ironicznie. Niemal nie odbiłam piłki.
- To była tylko radość ze zwycięstwa- odparłam- Chyba nie myśli, że Czarek coś do mnie czuje?
- A ty?
- Co: ja?
- No co ty o tym myślisz?- byłam skołowana.
- Czy to nie ty ciągle mi powtarzasz, że nie mam szansy aby on się we mnie zakochał? Teraz nagle zmieniłeś zdanie?
- Może- odpowiedział tajemniczo łapiąc piłkę w ręce i patrząc na mnie uważnie. Spojrzałam spłoszona w kierunku wody, ale chyba nikt nas nie obserwował.- Nie powiedziałaś mi co zaszło u niego w domu.
- A co miało zajść? Przecież mówiłam ci, że nie to co myślisz- odparłam lekko zawstydzona.
- Nie namawiał cię nawet?
- Nie, i odbijaj lepiej tą piłkę zanim inni coś zauważą. Teraz nagle stałeś się taki rozmowny? Jakoś tuż po tym zdarzeniu nawet nie chciałeś zamienić ze mną zdania. Wiem, że mi pomagasz, ale nie będę znosiła twoim humorków.- uśmiechnął się i podbił do mnie piłkę wprawiając mnie w konsternację. Dopiero po jakiejś minucie milczenia odezwałam się wbrew sobie.- Co, znowu zamierzasz nic nie mówić?
- Sądziłem, że wcześniej wyraziłaś się dosyć jasno i nie chcesz żebym o nic cię wypytywał- westchnęłam.
- Wiesz, że nie o to chodziło. Powiesz mi co ty o tym myślisz, no wiesz o całej tej sytuacji z Karoliną.
- Powiedziałem ci już, że jeśli chcesz się bawić w zemstę rób to sama. Ja nie zdradzę przyjaciół.
- Przyjaciół, którzy kpią i mnie poniżają udając szczerość.
- Przypominam ci, że sama wybrałaś tą drogę. Trzeba było nie jechać. Po co w ogóle to zrobiłaś? Jakie masz plany?
- No cóż, prawdę mówiąc zamierzałam...- urwałam uświadamiając sobie, że on przecież może wszystko wygadać.- Dlaczego chcesz wiedzieć?- roześmiał się
- No nie, chyba nie sądzisz, że zamierzam ostrzec Karolinę?
- A skąd mam wiedzieć? Jakby nie było grasz na dwa fronty.
- Niczego takiego nie robię. To ty uważasz mnie za swojego przyjaciela, ale mówiłem ci że nim nie jestem.

- Okej, już się tak nie jeż- odparłam słysząc w jego głosie irytację. Pograliśmy sobie jeszcze przez kilka minut w zupełnym milczeniu. Znów mnie wkurzył, myślałam wracając do przyjaciółek.
Wieczorem okazało się, że Tomasz zorganizował nam ognisko z kiełbaskami. Zasiedliśmy w wielkim wspólnym kole przypiekając swoje kiełbaski na specjalnych patykach. Z mojej prawej strony, na końcu usiadł Czarek, bo moje przyjaciółki siedziały po lewej. Ucieszyłam się gdy się do mnie uśmiechnął. Potem, gdy odchyliłam rękę do tyłu poczułam, że ktoś ją ściska. Spojrzałam na Loczka, który również zrobił to samo. A potem, nie wiadomo dlaczego na Andrzeja, który też odwzajemnił moje spojrzenie. Pospiesznie przeniosłam je na ognisko.
- Zagraj coś Andrus- zaproponowała Róża wprawiając mnie w zdumienie- Przecież masz ze sobą gitarę.
- Nie mam ochoty.- odparł markotnie, a ja zdziwiłam się, że potrafi grać.
- Tak- poparła go Karolina- Zagraj, będzie trochę ciekawiej gdy pośpiewamy. Łucja, leć po gitarę.- Jak zwykle najgorzej traktowana dziewczyna posłusznie spełniła jej polecenie. Andrzej trochę się jeszcze zarzekał, ale wziął gitarę i zaczął wygrywać jakąś dość szybką melodię. Momentalnie zaczęłam patrzeć na niego dziwiąc się z jaką łatwością jego palce przesuwają się po strunach. Potem, gdy skończył następna melodia była już mniej żwawa. Rozpoznałam jedną z piosenek SDM. Moje przyjaciółki chyba też, bo zaczęły ją po cichu nucić. Po chwili ja też do nich dołączyłam i nasze trio zaczęło się świetnie bawić. Reszta dziewczyn, tzn „krul" Karoli zaczął klaskać, po jakimś czasie załapując refren przyłączając się do nas. Z każdą następną piosenką atmosfera była coraz swobodniejsza, a podział na dwa obozy mniej widoczny. Gdy zagrał bardziej znany kawałek chłopaki też się dołączyli. A ja obserwując Andrzeja zdałam sobie sprawę, że Łucja chyba się w nim podkochuje, bo nie mogła oderwać od niego wzroku. Wzroku, który był pełen uwielbienia i czułości.
- Zaśpiewaj nam coś.- zaproponował Czarek.- Coś dobrego do tańca.- dodał pociągając mnie do góry i oddając nasze patyki Ani. Byłam tym chyba zaskoczona jak wszyscy. Po kilkunastu sekundach dało się słyszeć lekko rockową melodię, do której po angielsku śpiewał Andrzej. Miał czysty i mocny głos, co zupełnie mnie zaskoczyło. Najpierw ta gra, a teraz śpiew? Nigdy bym nie powiedziała, że taki z niego muzyk. Sama lubiłam grać na gitarze i jeszcze rok temu byłam harcerką. Po przeprowadzce do ojca nie miałam dość czasu na zbiórki i wyjazdy. Poza tym odległość też była za duża.
- Karolina chyba jest na ciebie zła- odważyłam się zauważyć, gdy pląsaliśmy w rytm muzyki. Teraz czułam się już trochę swobodniej, gdy Patryk się do nas przyłączył prosząc do tańca Klaudynę, a potem to samo zrobił Maciek prosząc do tańca swoją dziewczynę Karolinę.
- Jest zazdrosna, bo uważa że spędzam z tobą za dużo czasu.
- Przecież nie jesteś jej chłopakiem
- Tak, ale ona lubi być w centrum uwagi. Taka już jest, że lubi mieć wszystkie pieski na smyczy- roześmiałam się na to porównanie i znów poczułam na plecach czyjś wzrok. Ale gdy spojrzałam na Andrzeja, on nawet nie patrzył w moją stronę. Znów zganiłam się w duchu za swoje urojenia.
- Cieszę się w takim razie, że ty potrafisz się z niej zerwać.- roześmiał się.
- Żeby być z tobą jestem gotowy zrywać się nawet kilka razy.- przerwaliśmy na chwilę rozmowę gdy dwie pary się do nas przysunęły. Potem gdy znaleźliśmy się w pewnym oddaleniu Czarek spytał mnie:- Pójdziesz ze mną na spacer po ognisku?
- Dobrze, jeśli chcesz- odparłam ucieszona zanim pojawiły się w mojej głowie ostrzegawcze lampki. Ale przecież to był mój Czarek, niespełna siedemnastoletni chłopak, w którym byłam coraz bardziej zakochana.
Zgodnie z obietnicą, po odczekaniu kilkudziesięciu minut wyszłam z domku starając się nie budzić przyjaciółek oraz Łucji, Róży i Klaudyny, które nocowały w tym samym domku co my. Przed drzwiami, już czekał na mnie Czarek. Uśmiechnęłam się do niego.
- Dzięki, że przyszłaś. Myślałem, że jednak się nie zjawisz.
- Nie jestem tchórzem- ofuknęłam go żartobliwie.- Pójdziemy za tamten wzgórek? Musi być tam ładny widok.
- Jasne, choć- złapał mnie za rękę i zaczęliśmy pokonywać nierówny teren w milczeniu. Ta cisza trochę mnie krępowała. Gdy dotarliśmy na miejsce rozłożył bluzę i gestem kazał mi usiąść. Potem zrobił to samo. Zaczęliśmy śmiać się z dzisiejszego dnia, mojej spalonej kiełbaski która wpadła do ognia, gry w piłkę plażową...dotyczyło to błahych tematów, ale mimo wszystko dla mnie to porozumienie świadczyło o pewnym poczuciu zrozumienie, bo przecież zgadzaliśmy się ze sobą, dyskutowaliśmy, a on wyglądał jakby mówił to szczerze. Już wcześniej zaczęłam zauważać, że w obecności Karoliny i jej świty zachowuje się zupełnie inaczej niż wtedy gdy jest ze mną. W pewnym momencie zawiał wiatr i poczułam lekki dreszcz. Wtedy objął mnie swoimi ramionami. Momentalnie zesztywniałam. „Największy podrywacz jakiego znam. Może mieć wiele dużo ładniejszych lasek na jedno skinienie palca...", zamigotały mi słowa Andrzeja. Pospiesznie się odsunęłam.
- Wiesz, chyba powinniśmy już wracać. Jest już dość chłodno.- zaczęłam się podnosić.
- Nie chcesz zostać jeszcze trochę? Jeśli jest ci zimno dam ci swoją koszulę.
- Nie, nie musisz- odparłam starając się zabrzmieć naturalnie.- Po prostu czuję się dziwnie w roli przekradającej się pensjonarki.- Czarek uśmiechnął się.
- Dlaczego? To niemal tak romantyczne jak Romeo i Julia.- odwzajemniłam uśmiech i jego spojrzenie. Ale nie był to dobry pomysł, bo znów poczułam znajomy mi ból w sercu. Czy uda mi się wypełnić swój plan i choć trochę rozkochać go w sobie jednocześnie samemu się nie angażując?
- Nie mów głupot- ofuknęłam go żartobliwie, a gdy podał mi dłoń ujęłam ją bez wahania. Potem w milczeniu poszliśmy w stronę domków.
Następny dzień wycieczki był równie udany jak poprzedni. Oczywiście tylko wtedy gdy czas spędzałam z moimi przyjaciółkami pluskając się w wodzie w znacznym oddaleniu od „krula" i Karoliny. No i Czarka. Mimo wszystko wciąż o nim myślałam. Co tak naprawdę o mnie myśli? Dlaczego nie potrafię już wyczuć fałszu w jego zachowaniu? Gwałtownie odwróciłam głowę, gdy zorientował się, że na niego patrzę i obdarzył mnie delikatnym uśmiechem. Cholera, dlaczego ludzie muszą wszystko komplikować? Dlaczego tyle jest fałszu, udawania, gdy pozorów czy kurtuazyjnych kłamstw?

To tylko pozory... ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz