15.

1.1K 105 18
                                    

Zaraz po przyjeździe do obozu okazało się, że będę dzielić pokój z rok ode mnie młodszą dziewczyną, która była bardzo radosna i żywiołowa. Była to miła odmiana od powściągliwej Karolinki, która chyba myślała że dzięki temu będzie się wydawać bardziej dystyngowana. Od razu ją polubiłam, więc nawet nie rozpakowując bagaży wybrałyśmy się na zwiedzanie otoczenia kampusu obozowego. Otoczenie było niezwykłe: widok gór po prostu zapierał dech w piersiach. Ci, którzy sądzą, że góry w zimę są najpiękniejsze chyba nie widzieli ich latem. Wtedy widok, gra cieni i Słońca czy gdzieniegdzie pojawiające się zielone plamy wyglądają niezwykle i niemal nierzeczywiste, a człowiek zdaje sobie sprawę z potęgi żywiołu. A przynajmniej ja.
- Wow, nie sądziłam, że będzie tu tak super. Zawsze wolałam spędzać wakacje za granicą, ale w Zakopanem też jest super.- odezwała się do mnie w pewnej chwili moja współlokatorka, Natalia.
- Tak. Często spędzałaś w ten sposób wakacje?
- Za granicą?- przytaknęła- W zasadzie tak. Moi starzy musieli mieć dużo miejsca dla przyjmowania swoich kochanków, więc ja raczej byłam zbędna.- przez to, że często żartowała nie wiedziałam czy skwitować jej słowa żartem czy potraktować poważnie. A nóż mówiła prawdę?- Nie patrz tak na mnie. Już do tego przywykłam i nawet to lubię. To co idziemy dalej? - Jeszcze nie widziałyśmy tamtej zatoczki- wskazała palcem w prawą stronę i nie oglądając się za mną poszła w tamtym kierunku. Nie pozostało mi nic innego jak za nią iść.
W sumie reszta dnia nie była ciekawa. Poznawaliśmy bowiem wszystkie rzeczy organizacyjne: plan obozu, pomieszczenia, godziny posiłków, opiekunów i tego typu sprawy. Dlatego w międzyczasie umilałam sobie czas rozmową z Natalią. Dowiedziałam się, że pochodzi z Krakowa, jest jedynaczką, a jej rodzice prowadzą firmę transportową i to prawdopodobnie jedyne co ich łączy. Ja też opowiedziałam jej trochę o sobie: przeprowadzce do ojca, mojej przyrodniej siostrze. Nie mogłam się jednak przemóc aby wspomnieć o historii z Czarkiem. Bo wciąż jeszcze bardzo mnie to bolało.
Na dodatek tuż po obiedzie, gdy wyjęłam swojego laptopa odczytałam napisaną przez niego wiadomość.
„Wiem, że to co zrobiłem jest niewybaczalne..." dostrzegłam początek wiadomości. Ale nie chciałam wcale jej otwierać aby poznać jej dalszą część. Chociaż to nieprawda: chciałam. Jednak wyjechałam na obóz po to żeby odciąć się od wszystkiego, prawda? I dodatkowo nie katować wiadomościami od Loczka. Zgodnie z tym postanowieniem kliknęłam w odpowiednie okienko chcąc ją usunąć. Jednak w ostatniej chwili zrezygnowałam: nie wiem czy tak po prostu czy może sprawiło to wejście mojej koleżanki. Tak więc po prostu zamknęłam skrzynkę pocztową.
- Och Madziuchna, Madziuchna, nawet nie wiesz jakich przystojniaków zobaczyłam w jadalni.- uśmiechnęłam się
- Naprawdę?
- No. Gdybyś nie wypruła tak wcześniej w połowie posiłku też bym cię z nimi zapoznała.
- Innym razem. Przecież mamy na to dwa tygodnie.
- Już tylko trzynaście dni- puściła do mnie oko rzucając się na swój tapczanik.- Ach, przeczuwam, że to będą moje najlepsze wakacje w życiu. W końcu trzeba korzystać, bo ten rok będzie ostatnim w gimnazjum. Ale super...- paplała tak przez prawie pół godziny z detalami opisując mi wszystkich owych „przystojniaków" którzy dosiedli się do niej przy obiedzie. Próbowałam udawać entuzjazm, ale marnie mi to wychodziło. Natalia to zauważyła.
- Ej, chyba nie czeka na ciebie jakiś przystojniak w tej twojej stolicy, co?- spytała w pewnym momencie.
- Raczej nie.
- Więc to uczucie jednostronne?- dodała domyślnie i nie czekając na odpowiedź dorzuciła- Nie szkodzi, z tymi tutaj na pewno nie będziemy się nudziły.- wrócił mi dobry humor.
- Jasne, że nie. Mam ochotę na jakiś wakacyjny romans- na moją odpowiedź tylko zaczęła głośniej chichotać.
Jedyne czego nienawidzę podczas takich wyjazdów to wczesnego wstawania. Z ogólną dyscypliną idzie się przyzwyczaić, ale do wstania o siódmej rano gdy nie ma szkoły?! To niemal nienormalne. Mimo wszystko zmusiłam się do wstania rzucając okiem na dzisiejszy plan: mieliśmy zacząć od spacerowania i zapoznania się z okolicą. Potem mieliśmy zapoznać się z niezbędnym wyposażeniem do pójścia w góry. No cóż, pomyślałam, kolejny dzień praktycznie zmarnowany. Byłam już w górach kilkakrotnie i orientowałam się jakie rzeczy powinnam mieć ze sobą. I jakie buty, przyszło mi na myśl widząc sandałki Natalii. Ze śmiechem wyjaśniłam jej, że nawet na spacer po kampusie powinna założyć wygodne trampki.
Na śniadaniu, na które trochę się spóźniłyśmy, pokazała mi dyskretnie jej nowych znajomych. Byli odkręceni do mnie tyłem, więc nie za bardzo widziałam ich twarze, ale oczywiście przytaknęłam że są bardzo przystojni. Z tego co zdążyłam się zorientować moja współlokatorka była dość kochliwa osóbką i teraz również spodobał się jej jeden z nich.
Podczas zajęć w terenie zdążyłyśmy się zapoznać z kilkoma innymi dziewczynami: Andżeliką, Weroniką, Iwoną i chyba Basią lub Kasią...sama już nie pamiętałam. Mimo tego faktu bardzo je polubiłam. Oczywiście podczas kolejnego posiłku Natalia zdominowała rozmowę na temat „jej" przystojniaków. Dziewczyny śmiały się gdy puszczała oko w kierunku ich stolika lub uśmiechała się. Ja cieszyłam się, że siedzę do nich tyłem i nie mogą dostrzec mojej twarzy. Dzięki temu otwarcie mogłam chichotać bez skrępowania.

To tylko pozory... ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz