18. The End

1.4K 128 28
                                    

Andrzeja spotkałam dopiero trzy dni później. Bardzo zdziwiło mnie to, że odwiedził Karolinę. No ale z drugiej strony jak długo jeszcze miałby mnie unikać? Tydzień? Miesiąc? Rok?
- Cześć- przywitałam się z nim normalnie gdy wchodząc do domu ujrzałam go w ogrodzie. Zupełnie jakby nasza ostatnia rozmowa nie potoczyła się tak niefortunnie. Minął mnie lekko się uśmiechając.
- Cześć. Jak się masz?- spytał grzecznościowo.
- W porządku- odparłam i odeszłam za co sama siebie później przeklinałam. Przecież miałam mu tyle do powiedzenia, chciałam porozmawiać od wielu dni o tak wielu sprawach...i nic z tego. Jednak w ostatniej chwili przezwyciężyłam swój lęk.- Andrzej?- słysząc mój głos zatrzymał się i odwrócił po czym spojrzał w oczy.- Możemy porozmawiać?
- Teraz? Muszę omówić coś z Patrykiem.- odparł wyraźnie dezerterując. Nie mogłam go o to winić. Ale ja po prostu musiałam z nim porozmawiać
- Więc przyjdź do mojego pokoju jeśli będziesz mógł.
- Dobra- powiedział po krótkiej pauzie, po wahaniu. Mimo wszystko byłam z siebie dumna.
W swoim pokoju wciąż go oczekiwałam, przez co nie mogłam skupić się na lekcjach. Chciałam raz na zawsze wyjaśnić naszą sytuację mając nadzieję, że moje wyrzuty sumienia po tym znikną. Najlepiej byłoby oczywiście gdyby się roześmiał i wyznał, że tylko sobie ze mnie żartował i nadal możemy być kumplami. Bo prawdę mówiąc to brakowało mi go. Zwłaszcza po dwóch tygodniach spędzonych razem na obozie, wspólnych wspinaczkach, imprezach, spacerach czy rozmowach...Naprawdę bardzo go lubiłam. I tęskniłam. Ale nie chciałam stawiać go w niezręcznej sytuacji jeśli coś do mnie czuł. Aż taką egoistką to nie byłam. Gdy usłyszałam pukanie do drzwi, nieomal podskoczyłam na krześle.
- Proszę- odparłam. Odwróciłam się napotykając wzrok Andrzeja.- Dzięki, że przyszedłeś. Usiądziesz?
- Jasne. To o czym chciałaś porozmawiać?- spytał zaraz po tym jak rozsiadł się w moim fotelu opierając ramiona za głowę. A ja mimowolnie uświadomiłam sobie, że też tak robię- Magda?
- Och, przepraszam, zamyśliłam się.- wzięłam głęboki wdech żeby się uspokoić. Dlaczego serce waliło mi aż tak mocno ze zdenerwowania?- Chciałam spytać czy gniewasz się na mnie, czy wszystko między nami w porządku. Wiem, że ostatnio spotkaliśmy się w niezręcznej atmosferze, ale mimo wszystko...
- Magda, nie gniewam się na ciebie. Po prostu ostatnio miałem sporo zajęć i nie mogłem wpaść. Jeśli myślałaś, że robię tak bo cię unikam to...
- Oczywiście, że nie!- przerwałam mu z czerwonymi uszami, bo prawdę mówiąc tak myślałam- Po prostu dawno nie rozmawialiśmy i...- sama już nie wiedziałam co chcę powiedzieć.
- I?- popędzał mnie.
- Jejku, przecież doskonale wiesz o co mi chodzi. Czy muszę wszystko ubierać w słowa?
- Więc wszystko sprowadza się do naszego pocałunku?
- Nie tylko.- odparłam lekko zirytowana i zażenowana- Chodzi też o to, co powiedziałeś ostatnio widząc mnie i Czarka.
- O to, że coś do ciebie czuję?- jego otwartość i bezpośredniość mnie krępowała, więc tylko skinęłam głową. Choć z drugiej strony była bardzo ożywcza po kłamstwach Czarka- Nawet jeśli to tylko mój problem, więc nie masz czym się martwić.
- Jak to nie mam? Jestem twoją przyjaciółką i bardzo cię lubię.
- Ale nie bardziej niż Czarka, co?- spytał gdy już roztaczałam szczęśliwą wizję naszej dalszej przyjaźni.
- Andrzej ja...
- Spokojnie, nie musisz być aż taka zmieszana, rozumiem.- zamilkliśmy na chwilę.- A jak ci się z nim układa?
- W porządku- odparłam nie wiedząc co jeszcze dodać. Najsmutniejsze było właśnie to, że to jedno słowo doskonale opisywało mój związek z Loczkiem. Owszem, był dla mnie czuły, troskliwy i opiekuńczy, ale czułam że czegoś nam brakuje. Może chodziło właśnie o ten sztuczny dystans który wytworzyłam między nami aby przekonać się o jego uczuciach? Tak, to pewnie to. Gdy tylko go usunę będę z Czarkiem naprawdę szczęśliwa. Znów spojrzałam na Andrzeja nie mogąc się powstrzymać. Och, dlaczego ta beztroska atmosfera między nami zniknęła? Dlaczego pojawiła się niezręczność? I czemu patrząc na niego widziałam tylko te usta na nowo rozpamiętując ich dotyk pewnej nocy podczas obozu? To wszystko mnie frustrowało.- Poczekaj, już idziesz?- spytałam gdy pogrążona we własnych myślach nie zauważyłam jak on wstał z fotela i skierował się w stronę drzwi.
- Sądziłem, że tego chcesz. Coś jeszcze nie zostało powiedziane?
- Przecież mieliśmy kumplować się dalej, prawda?- spytałam z nadzieją i jakby desperacją (której mam nadzieję nie dostrzegł). Wtedy po raz pierwszy się do mnie uśmiechnął. To znaczy zrobił to tak jak kiedyś: lekko kpiąco i beztrosko. A z mojej piersi zniknął wielki ucisk. Potem zamknął drzwi z powrotem.
- Jasne. Więc o czym chcesz rozmawiać?
- O czymkolwiek. Na przykład: dlaczego nie powiedziałeś mi, że grasz w zespole?- zdziwił się że o tym wiem.
- Kto ci powiedział?
- Karolina coś wspomniała- skłamałam- Więc? Czemu mi tego nie mówiłeś?
- W sumie to nic wielkiego: po prostu zwykła rozrywka chłopaków, którzy lubią brzdąkać na gitarze. Poza tym to nie jest żaden wielki zespół. Gramy raczej na kameralnych imprezach w gronie przyjaciół czy akademiach szkolnych. Oczywiście tylko przy określonych okazjach. Nie wyobrażasz sobie chyba rocka podczas Święta Niepodległości?- uśmiechnęłam się.
- No nie.- przyznałam- Jesteś wokalistą czy tylko grasz na gitarze?
- W zasadzie to gram, ale trochę też śpiewam. W bandzie jest nas czterech i w zasadzie to nie ma ścisłych solistów.
- Coś jak One Direction?- skrzywił się.
- Może niekoniecznie chcielibyśmy być do nich porównywani.
- Dlaczego? Przecież tłumy nastolatek za nimi szaleją. I są w dodatku tacy przystojni...- urwałam, bo mało nie powiedziałam: tak jak ty. Odchrząknęłam. Chyba beztroska atmosfera między nami nigdy nie wróci. Bo nawet ja nie mogłam traktować go tak jak dawniej a co dopiero on. Czy ten głupi pocałunek musiał aż tyle zmienić? I te jego wyznanie miłosne?- no wiesz, chodzi mi o to, że pewnie też masz, to znaczy macie masę wielbicielek.
- Zawsze znajdzie się ktoś, komu podoba się nasza muzyka- odparł skromnie.- A ty? Jak wiedzie ci się w nowej szkole?
- W sumie to jest w porządku. Nadal mam przy sobie swoje przyjaciółki. A ty? Liceum prywatne spełnia twoje oczekiwania?
- Też jest spoko, więc nie narzekam. Chociaż ostatnio...- urwał gdy do mojego pokoju wkroczyła dumna z siebie Karolina. Zaraz przekonałam się dlaczego. Bo za nią ujrzałam Loczka.
- Chyba wam w niczym nie przeszkadzamy, co?- spytała wymownie szczerząc się szeroko.
- Oczywiście, że nie. Właśnie rozmawiałam z Andrzejem.- Odparłam hardo sama nie wiedząc czemu czując się jakby złapana na gorącym uczynku. Jakbym naprawdę robiła coś złego. Podeszłam do Czarka i spytałam:- Coś się stało, że jesteś wcześniej? Mieliśmy się spotkać dopiero za godzinę.
- Nie, po prostu przyjechałem sam z siebie- odparł, ale ja i tak wietrzyłam w tym udział Karoliny. Swoją drogą to ciekawe czego się spodziewała: że będę uprawiać z Andrzejem seks? Na samą myśl o tym poczułam, że się rumienię.- Skończyliście już?
- Jasne- odparł za mnie Andrzej- Właśnie wychodziłem.- poczułam rozczarowanie.
- To dobrze- odpowiedział zadowolony Czarek.- W takim razie możesz pozwolić na słówko?
- Czarek...- próbowałam go jakoś powstrzymać, ale obydwaj z Andrusem byli już za drzwiami. Westchnęłam i z irytacją spojrzałam na Karolinę.- I co, jesteś z siebie zadowolona?
- Nawet nie wiesz jak bardzo- odpowiedziała i również wyszła. Ja zrobiłam to zaraz po niej, ale chłopcy już nie rozmawiali. Zdążyłam tylko dostrzec plecy Andrzeja, więc ich „słówko" rzeczywiście musiało być tylko słówkiem. Wyszłam więc tylko z Czarkiem, którego zaprosiłam do swojego pokoju.
- Możesz mi powiedzieć co to miało znaczyć? Przecież podobno nawet nie rozmawiasz z Andrzejem, a teraz widzę jego w twoim pokoju.

To tylko pozory... ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz