14.

1K 97 2
                                    

- Wciąż pamiętam dzień, w którym spotkałem twoją mamę. Szła jedną z uliczek razem ze swoją koleżanką. Jak urzeczony wpatrywałem się w jej uśmiech i roześmiane oczy. Aż na mnie spojrzała tym zniewalającym spojrzeniem...- zaczął opowiadać mi Tomasz kładąc wielki bukiet kwiatów na nagrobek mamy.-...od razu się w niej zakochałem.
- Więc czemu ją zostawiłeś skoro niby tak bardzo kochałeś? Nie, nie odpowiadaj. To pytanie retoryczne- dodałam gdy zauważyłam, że już nabiera powietrza aby mi coś powiedzieć.- Nie wracajmy już do tego tematu.- usłyszałam jak westchnął ciężko
- A jak z Karoliną? Powiesz mi wreszcie co wydarzyło się podczas spotkania u Andrzeja? Dlaczego teraz nie spotykasz się z nowymi przyjaciółmi?
- Bo ich nie lubię. Są nadęci tak jak i twoja córeczka. Poza tym ona mnie nie znosi.
- Takie są fakty. Ja chcę poznać ich przyczynę.
- Och, musimy akurat teraz? Tutaj i w tym miejscu?- chyba zrozumiał niestosowność chwili, bo dalej już milczał. Ja w tym czasie zapaliłam świeczkę na grobie mamy, który wciąż pełen był świeżych kwiatów i zniczy. W końcu od jej śmierci minęło dopiero dziewięć miesięcy.
Postaliśmy tak jeszcze przez kilka minut. Cieszyłam się, że ojciec nie zamęczał mnie już rozmową tylko stał tam obok mnie. Potem odszedł kilka metrów dalej dając mi czas na swobodą rozmowę z mamą. Zaczęłam opowiadać jej o wszystkim co spotkało mnie w ostatnim czasie: okpienie mnie przez Loczka, konfrontacja z Karoliną, rozmowa o przeszłości z ojcem, pomoc Andrzeja i moich przyjaciółek. Prosiłam ją o wsparcie i opiekę oraz wskazówkę co do kontaktów z Tomaszem. Czy miałam dać mu szansę? Nie miałam pojęcia.
Po odwiedzeniu cmentarza wybraliśmy się do pobliskiej cukierni: tam również rozmowa zeszła na epizody z przeszłości. A ja mimo wszystko chciałam znać jego wersję wydarzeń, a w zasadzie tylko jego, bo mama zawsze zbywała moje pytania dotyczące Tomasza racząc jakimiś okruchami prawdy. Po kilkunastu minutach nieoczekiwanie dla mnie zrobiło się tak jakoś...miło. Aż zaczęłam się zastanawiać jak to byłoby mieć ojca od zawsze, a nie tylko na te nędzne ochłapy, czyli raz w tygodniu. (które aż do śmierci mamy miałam przysądzone przez sąd)
Gdy byliśmy już w domu zamknęłam się w swoim pokoju i włączyłam laptopa. Na mojej poczcie było kilka wiadomości od Czarka z prośbą o spotkanie. W ostatniej informował, że podobno chodzi o coś pilnego. Nie wiedziałam co o tym myśleć. Czy to jego sposób na zwabienie mnie? Dlaczego nie może dać mi wreszcie spokoju?
„Okej, przyjdź o szesnastej pod fontannę w parku, gdzie kiedyś się spotkaliśmy. Nie spóźnij się"
Z chwilą gdy wysłałam wiadomość już jej pożałowałam. Co jeszcze może mnie spotkać ze strony Czarka jeśli nie ból i cierpienie? I jak mam o nim zapomnieć ciągle się z nim spotykając? Może nie byłam typem dziewczyny szlochającej po chłopaku w poduszkę przez całą noc (a może i dzień też) próbującą odebrać sobie życie, ale to wcale nie znaczy, że zdrada Loczka nie bolała. Bo bolała jak diabli. Tylko na razie nie chciałam o tym myśleć. Bo po jakimś czasie jest podobno łatwiej. A minął już tydzień odkąd widziałam go po raz ostatni. Potrząsnęłam głową patrząc na zegarek. Do spotkania pozostały mi jeszcze dwie godziny, więc poszłam pod prysznic aby zmyć z siebie cały trud dzisiejszego dnia. I choć na chwilę zapomnieć o moich problemach.
Na miejscu zastałam już siedzącego przy brzegu fontanny Cezarego. Był odwrócony do mnie tyłem, więc to ja pierwsza się odezwałam.
- Cześć, już jestem. Naprawdę chciałeś powiedzieć mi coś pilnego czy to był tylko taki wybieg?- odwrócił się do mnie. I spojrzał prosto w twarz. Malowała się na niej powaga i jednocześnie jakiś smutek.
- Po prostu chciałem cię zobaczyć- odparł cicho.- I porozmawiać- Westchnęłam.
- Dlaczego to robisz? Dlaczego nie możesz dać spokoju i sobie i mi?- uśmiechnął się.
- To zabawne, bo Andrzej radził mi coś zupełnie innego.- zdziwiłam się.
- Fabisiak?
- Tak. Jesteś tym bardzo zaskoczona? Ja prawdę mówiąc też. Sądziłem, że kocha się w tobie z wzajemnością.
- Czekaj, co to ma znaczyć?
- Nie musisz już się kryć: widziałem go wychodzącego z twojego pokoju dwa dni temu. Przyszedłem wtedy do Karoliny, ale postanowiłem porozmawiać również z tobą- przypomniałam sobie, że dwa dni temu rzeczywiście był u mnie w pokoju. Aby przekazać informacje o Karolinie, ale nie tylko. Mało nie uśmiechnęłam się na wspomnienie naszej bezsensownej rozmowy.
- I wysuwasz stąd wniosek, że jestem w nim zakochana?
- A nie jesteś?
- Może tak, może nie. To już nie twoja sprawa.
- Ale jego tak.- odparł wskazując mi zmierzającego w naszą stronę Andrusa. Spojrzałam na niego (to znaczy Czarka) z konsternacją
- Co to ma wszystko znaczyć?
- Ty mi powiedz.- odczekał chwilę aż zdziwiony moim widokiem Andrzej do nas podejdzie i kontynuował zwracając się do niego:- To ty powiedziałeś jej o tym co zamierza zrobić Karolina. I to ty mnie wydałeś- podniósł głos. Fabisiak był wyraźnie zaskoczony jego wrogim tonem, ale nie udawał że nie wie o co chodzi.

To tylko pozory... ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz