✖12✖

1.7K 111 16
                                    

~ Josh's POV ~
Przed chwilą skończyliśmy mecz, Rose spała przytulona do Nialla, a ten patrzył na nią i głaskał ją po włosach. Wspominałem, jaką byliby uroczą parą? Ale tak, oni się tylko przyjaźnią, jak mogłem zapomnieć.

- Będę wracał do domu - uśmiechnąłem się i wstałem.

- Nie, zostań. Jest późno, jeszcze coś Ci się stanie. Możesz spać tu z Rose, a ja prześpię się na kanapie. - powiedział, kiedy przyniósł ją na łóżko i położył tak delikatnie, aby się nie obudziła.

- Równie dobrze ja mogę przespać się na kanapie. Albo oboje będziemy tam spać. - zaśmiałem się cicho - musimy pogadać, dlatego chodźmy stąd. Zabije się, jeśli ją obudzę.
Skinął i wyszliśmy z jego pokoju, po chwili siedzieliśmy na krzesłach w kuchni pijąc sok.

- Tak szczerze, co do niej czujesz? - spojrzałem na niego i uśmiechnąłem się lekko oczekując na odpowiedź.

~ Niall's POV ~

- Tak szczerze, co do niej czujesz?

Spuściłem wzrok i przełknąłem ślinę. Sam od kilku dni biłem się z własnymi myślami. Co ja tak właściwie do niej czuje? Wiem, że moje czysto przyjacielskie intencje się już skończyły. Chciałbym móc ją przytulać, całować, mówić, co do niej czuje. Chciałbym, żeby wiedziała, jak wiele dla mnie znaczy i jak wiele dla mnie zrobiła. Moim marzeniem jest patrzeć na jej szczęśliwą twarz, piękny, zawsze szczery uśmiech, który oświetliłby cały pokój. Chce móc budzić się przy niej każdego dnia, trzymać ją za rękę, zabierać na randki. Chciałbym czegoś więcej, ale nie mogę nic oczekiwać. Nie teraz. Jestem dzięki niej tak cholernie szczęśliwy, zmieniła moje życie na lepsze i wiem, że wiedzą o tym wszyscy dookoła mnie. Ale nie przyznam się do tego. To i tak nic nie zmieni.
Spojrzałem na kumpla, który oczekiwał odpowiedzi. Wzruszyłem ramionami.

- Nie wiem Josh. To trudne. - powiedziałem cicho, zgodnie zgodnie z prawdą. Sprawa naprawdę nie była łatwa - chce żeby była szczęśliwa. Kiedy ją widzę, mój brzuch fiksuje i czuje się jak pieprzona laska. Kiedy widzę jej uśmiech, od razu mój dzień staje się lepszy. Jej głos.. jest taki, że mam ochotę ciągle z nią rozmawiać. Ja.. nie wiem co do niej czuje. Wiem jedynie, że moje dotychczasowe życie trochę się zmienia, ona je zmienia. Czysto przyjacielskie intencje zmieniają się w chęć pokazania całemu światu, jak cudowną dziewczyną jest i jakim jestem szczęściarzem, mając ją przy sobie.

- To więcej niż myślałem. Mój mały Ni się zakochuje. - uśmiechnął się i poczochrał moje włosy. Tak to wygląda? Tak wygląda zakochanie?

- To nie tak. Po prostu jest dla mnie ważna. Nie zakochałam się w niej. - oczywiście, że to zrobiłeś. Ale shh, nie mów nikomu.

- Właśnie to zrobiłeś stary, w końcu sam sobie to uświadomisz.

- Tak więc koniec o Rosalie i mnie. Czemu podczas trasy nie wyrwałeś żadnej dziewczyny?

- Próbowałem, ale ciągle wracałem myślami do Veronicii. Wiesz, dawna miłość, nie potrafię o niej zapomnieć.

- Mam nadzieję, że wróci i znów będziecie razem. Za bardzo się męczysz. - uśmiechnąłem się lekko i poklepałem go po ramieniu.

* * * * *

Obudziłem się około 4 nad ranem, wręcz połamany od spania na kanapie. Mam nadzieję, że Josh nie będzie miał tak samo.
Poszedłem do kuchni, gdzie zrobiłem sobie kakao. Zawsze je piłem, gdy nie mogłem zasnąć. Wziąłem kubek pełen ciepłego napoju i cicho otworzyłem drzwi od tarasu, wyszedłem na niego i je przymknąłem. Usiadłem na ławce i westchnąłem cicho.

- Tęsknię za Tobą Greg - szepnąłem patrząc w niebo - fajnie byłoby, gdybyś był teraz mnie i pomógł ogarnąć to wszystko. Sam chyba nie dam rady. Czy kiedy Ty zakochiwałeś się w Denise też się tak czułeś? Bo ja czuję się okropnie, a zarazem jak najszczęśliwsza osoba na świecie.

Patrzyłem w gwiazdy oczekując jakiejkolwiek odpowiedzi, lecz nie otrzymałem jej jak zawsze. I za każdym razem byłem zawiedziony. Może to głupie, ale miałem nadzieję, że kiedyś się odezwie, da Bóg wie jaki znak, cokolwiek. Ale to chyba nigdy się nie stanie. Piłem kakao i obserwowałem uroczo migoczące gwiazdy. Wiatr słabo wiał, co dodawało temu wszystkiemu jeszcze więcej magii. Naprawdę chciałbym znać odpowiedzi na swoje pytania, może wtedy moje życie byłoby prostsze.

- Ni, dlaczego nie śpisz? - usłyszałem cichy szept za sobą. Odwróciłem się i ujrzałem zaspaną Rosie. Te pieprzone owady w moich brzuchu mogłyby się ogarnąć.

- Obudziłem się niedawno i przyszedłem tutaj - uśmiechnąłem się delikatnie - a Ty dlaczego się śpisz promyku? Czy Josh zrobił coś niestosownego? - pokręciła głową i zaśmiała się cicho.

- On po prostu strasznie mówi przez sen. - mruknęła i usiadła obok mnie, otulając się bardziej kocem, a ja cicho się zaśmiałem.

- Całkowicie o tym zapomniałem, przepraszam. Wracaj do środka, jest zimno, a Ty tutaj marzniesz - potarłem jej ramiona i przyciągnąłem bliżej siebie.

- Chce pobyć z Tobą, Ni - szepnęła, wtulając się we mnie. Czy mogłem trafić na kogoś lepszego? Odpowiedź brzmi nie. Rosalie jest idealna.

- W takim razie wróćmy do domu, tam będzie cieplej, możemy posiedzieć na kanapie, hm? - wstałem, kiedy skinęła głową, wtedy wyciągnąłem do niej rękę, którą od razu złapała. Poczułem przyjemnie uczucie. Czy ona też to poczuła? Oczywiście, że nie idioto.

Usiedliśmy w salonie, włączyłem telewizję, i zacząłem przeglądać kanały, nie spodziewałem się nic ciekawego o tej porze. Chciałem go wyłączyć, ale wtedy Rose zatrzymała mnie, mówiąc, że to jej ulubiony film.

- Naprawdę go lubię. Widziałam ten film już wiele razy, ale nigdy mi się nie znudzi.

- Nigdy nie oglądałem - przyznałem szczerze. Komedie romantyczne czy melodramaty nie były moją mocną stroną, a Pamiętnik na taki film mi wyglądał.

- Jak mogłeś?! To jeden z najlepszych filmów - zarzuciła mi, uderzając mnie w klatkę, po czym roześmiała się. Powinienem skupić się na filmie, ale skupiłem się na niej. Była taka piękna.

Patrzyłem jak uroczo porusza ustami, powtarzając kawałek scenariusza, który najwidoczniej znała na pamięć.

- Powiedz, że jestem ptakiem.

- Nie. Nie rób tego.

- Powiedz, że jestem ptakiem.

- Przestań.

- Powiedz!

- Jesteś ptakiem.

- Tak, a teraz powiedz, że Ty też jesteś ptakiem.

- Jak Ty jesteś ptakiem to i ja nim jestem.

Uśmiechnęła się i wtuliła we mnie.
Jednego byłem pewien. Wybrałem idealnie.

* * * * *

- Piękny film, prawda? - spojrzała na mnie z dołu, a ja skinąłem - jaka była Twoja ulubiona scena? - um. Nie pamiętam prawie nic, przez cały film gapiłem się na Ciebie.

- Kiedy prosiła go o to, aby powiedział, że jest ptakiem. - uśmiechnąłem się.

- To również moja ulubiona scena. Widzisz Ni, jesteśmy dla siebie stworzeni. - mruknęła sennie zamykając oczy. Kilka sekund później spała, a ja nie mogłem uwierzyć w to, co powiedziała. Pewnie chodziło jej o to, że jesteśmy stworzeni dla siebie jako bycie przyjaciółmi.
Na pewno o to chodziło.

☁☁☁

Mile widziane są gwiazdki i komentarze. Nieważne kiedy czytasz, na bieżąco czy rok po zakończeniu ff. :)

Still The One // n.hOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz