✖epilog / my princess✖

1.4K 69 18
                                    

Tamtego dnia naprawdę ostatni raz widzieliśmy Rosalie, z tego co było mi wiadome, wyjechała do Nowego Jorku i tam ułożyła sobie życie. Po naszym ostatnim spotkaniu, my również postanowiliśmy zacząć wszystko od nowa. Ja i moje dzieci, które kochałem ponad życie, które znaczyły dla mnie wszystko, zaczęliśmy nowe życie, bez żadnych kłamstw, osób trzecich, tylko i wyłącznie my.

~*~

Słysząc krzyk mojej córki, pobiegłem do jej pokoju i wybuchnąłem śmiechem, kiedy zobaczyłem ją pod wszystkimi ubraniami, które miała. Wyciągnąłem w jej kierunku dłoń, a ona jakby sfrustrowana ją złapała i pomogłem jej wstać.

- Mogę wiedzieć, dlaczego wszystkie Twoje ubrania są na podłodze?

- Bo śpieszę się, wychodzę za jakieś 2 godziny, a po pierwsze: wyglądam jak gówno, po drugie: nie mam co ubrać. - mruknęła, grzebiąc w ubraniach.

- Księżniczko, nie wyglądasz jak gówno, nigdy tak nie mów. - westchnąłem, klękając przy niej. Złapałem jej twarz w dłonie, zmuszając ją do spojrzenia na mnie. - jesteś najpiękniejsza, to po pierwsze, a po drugie, jeśli chcesz, możemy teraz wyskoczyć na szybkie zakupy i przy okazji do kosmetyczki, makijażystki, cokolwiek. Skoro Ci tak na tym zależy.

- Jesteś najlepszym tatą na świecie, nie wiem, czy kiedykolwiek Ci to mówiłam. - powiedziała ze łzami w oczach, a ja skinąłem, uśmiechając się.

- Milion razy. Oh i tak przy okazji, dokąd się wybierasz?

- Matt zaprosił mnie do kina. - mruknęła, a jej policzki od razu zrobiły się różowe.

- O nie, nie lubię go. Zostajesz w domu młoda damo. - klasnąłem w ręce i podniosłem się, zostawiając ją samą.

- Tato!! - usłyszałem krzyk dochodzący zza drzwi i wybuchnąłem śmiechem.

- Nigdy w życiu!

- Ugh, nienawidzę Cię!

- Kiedyś mi za to podziękujesz. - uśmiechnąłem się i w myślach przybiłem sobie piątkę.

~*~

Po raz kolejny w ciągu tego tygodnia siedziałem w salonie, zmęczony po pracy, kiedy nagle zjawiła się obok mnie Melody z miną, jakbym co najmniej zjadł jej połowę jej ulubionej pizzy i łzami w oczach. Niejednokrotnie musiałem znosić jej humorki, co często sprawiało, że chciałem rzucić się pod nadjeżdżającą ciężarówkę, ale jakoś się od tego powstrzymywałem. Objąłem ją ramieniem i pocałowałem w czoło, nawet nie pytając co się stało, bo wiedziałem, że potrzebuje chwili i wybuchnie, wyrzucając z siebie wszystko, co ją męczyło. Głaskałem ochoczo jej plecy, a ta wtuliła się we mnie, chwilę później wybuchając płaczem. Westchnąłem i z wielką łatwością posadziłem ją sobie na kolanach. Szczerze mówiąc, nie wiedziałem, ile zajęło mi uspokojenie jej. Miałem wrażenie, że to trwało wieki.

- Nienawidzę siebie tak cholernie bardzo, wiesz? - zaczęła, a w moim oczach, od razu zebrały się łzy. Nie mogła. - co jest ze mną nie tak, że wszyscy mnie zostawiają? Najpierw Rose, później Ty miałeś swoje gorsze tygodnie, odsuwając się od nas, teraz Matthew. Jestem beznadziejna. - wykrztusiła, zanosząc się płaczem, a moje serce z sekundy na sekundę łamało się coraz bardziej.

- Kochanie, nie jesteś beznadziejna. Nie możesz tak uważać, a tym bardziej nie możesz nienawidzić siebie. Popatrz, ja Cię kocham, Aaron Cię kocha, my Cię nigdy nie zostawimy. Nie przejmuj się Mattem, jak widzisz okazał się kutasem, przed którym Cię ostrzegałem, ale Ty oczywiście masz manię nie słuchania tego, co mówię. No ale nie jestem tutaj od opieprzania Cię w tym momencie. Jeszcze kilka lat temu, miałem w swoim życiu osoby, z którymi wiele przeszedłem, na których cholernie mi zależało. Ale sądzę, że to na tym wszystko polega. Jedni odchodzą, drudzy zostają, trzeci przychodzą. Pamiętaj jedynie, że życie nie kończy się na jednej osobie. To, jak Matthew się zachował, pokazało jedynie, że nie jest Ciebie wart, a tym bardziej nie jest wart Twoich łez, księżniczko. Więc przestajemy płakać, bo hej, całe życie przed Tobą, jeszcze niejeden chuj namiesza Ci w życiu. - skończyłem i pocałowałem ją we włosy, a ona jedynie mruknęła ciche "dziękuję".

Still The One // n.hOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz