✖21 / my princess✖

1K 68 7
                                    

17.08.2036r.

Nie mogłem powiedzieć, że sytuacja w domu była lepsza, bo skłamałbym. Wciąż było tak samo. Ciągle panowała cisza między mną, a dziećmi, które odzywały się tylko, kiedy musiały. Miałem wrażenie, że je straciłem mimo to, że wciąż były ze mną. Chciałem wrócić do sytuacji sprzed kilku miesięcy.

Westchnąłem po raz tysięczny tego dnia i upiłem kolejny łyk kawy, kiedy do kuchni weszła Melody.

- Mam nadzieję, że pamiętasz o tym, że w przyszłym tygodniu mam występ, na którym miło byłoby gdybyś się pojawił. - mruknęła nie patrząc nawet na mnie.

- Dlaczego miałbym zapomnieć?

- Nie wiem, może alkohol wyżarł Ci mózg. - powiedziała, wzruszając ramionami.

- Nie zaczynaj znowu, błagam. Co musze zrobić, żebyście w końcu mi wybaczyli i żeby było jak dawniej?

- Mogłeś myśleć zanim zacząłeś pić tato. To już nie moja wina. Aaron się Ciebie boi, tego właśnie chciałeś? Dążyłeś do tego celu? Podobno go kochasz.

- Kocham Was obu Mel, doskonale o tym wiesz. Pojedźmy dzisiaj do kina, a później na zakupy. Twoje urodziny się zbliżają. - uśmiechnąłem się lekko, a ona pokręciła głową.

- Umówiłam się już z Joshem i Veronicą, Aaron jedzie z nami. - powiedziała i pierwszy raz popatrzyła na mnie. - przykro mi.

Skinąłem, wychodząc z kuchni. Chciałem płakać. Szczerze. Traciłem dzieci, czułem jakby moi przyjaciele mi je odbierali. Wiedziałem, że nie mogłem ich obwiniać, ale robiłem to. Sądziłem, że to ich wina, pomimo iż zdawałem sobie sprawę z tego, że wcale tak nie było. Zawiniłem tylko i wyłącznie ja. Usiadłem na kanapie i patrzyłem się przed siebie, pijąc kolejną pieprzoną kawę tego dnia.

- Tato? - usłyszałem cichy głosik Aarona i spojrzałem na niego. Stał przy końcu kanapy i bawił się swoimi palcami, patrząc na nie.

- Co się stało kochanie? - spytałem, odstawiając kubek na stół.

- Przepraszam. Kocham Cię, wiesz o tym, prawda? Jesteś najlepszym tatusiem na świecie. Wcale Cię nie nienawidzę. Nie chciałem tego powiedzieć. Byłem zdenerwowany. Wybaczysz mi, prawda? Ja Tobie wybaczyłem. - skończył i podniósł wzrok na mnie. Skinąłem jedynie ze łzami w oczach, a on z uśmiechem podszedł do mnie i przytulił się.

* * * * *

Chodząc po galerii, szukałem prezentu dla mojej córki. Szczerze nie wiedziałem co miałem kupić na jej szesnaste urodziny. Z pewnością coś, co jej się przyda i wynagrodzi wszystkie momenty, w których ją zawiodłem. A ostatnio było ich pełno. Często robiłem to zupełnie nieświadomie, lecz bywały też chwile, w których doskonale zdawałem sobie sprawę z tego, co mówię, jednakże nie panowałem nad tym i pieprzyłem trzy po trzy.

Nie wiedziałem nawet co mam zrobić, aby w końcu mi wybaczyła. Aaron to zrobił, więc czemu ona nie mogła? Nie chciałem nigdy jej skrzywdzić, jednakże robiłem to. Niejednokrotnie. Przez ostatni czas zasypiałem i budziłem się z myślą, że może jednak mi wybaczą. Lecz przez długi czas tak się nie działo.

W poszukiwaniu, zahaczałem o każdy możliwy sklep z nadzieją, że akurat tutaj znajdę coś dla Melody. Powoli zaczynałem tracić jakąkolwiek wiarę z to, że cokolwiek uda mi się kupić. Az w końcu natrafiłem na najpiękniejszy naszyjnik na świecie i byłem pewien tego, że jej się spodoba. Z wielkim uśmiechem na twarzy wyszedłem ze sklepu i poszedłem zrobić resztę zakupów, aby uzupełnić jedzenie w domu.

* * * * *

Podjeżdżając pod dom, zdziwiłem się jak cholera widząc zapalone światła. Wzruszyłem ramionami i poszedłem do środka, chwilowo zatrzymując się przed drzwiami, kiedy usłyszałem krzyki. Przełknąłem ślinę i popchnąłem drewnianą powłokę, dostając się do domu.

Gdy usłyszałem pisk mojej malutkiej księżniczki, rzuciłem wszystkie torby na podłogę i pobiegłem do salonu, w którym na pewno była.

Zamarłem widząc Mel trzymającą się za policzek i Rosalie, zakrywającą usta. Jak najszybciej mogłem przytuliłem do siebie córkę i próbowałem ją uspokoić.

- Co Ty tu do chuja robisz? - warknąłem, patrząc na kobietę, którą kiedyś kochałem. Jaki ja byłem głupi.

- Chciałam Was odwiedzić. I przeprosić. - powiedziała pewnie, a ja zacząłem się śmiać.

- Przyszłaś nas odwiedzić i przeprosić? Czy Ty słyszysz samą siebie? Przez tyle lat udawałaś martwą! Przykro mi go mówić, ale jesteś nieźle pojebana, sądząc, że tak po prostu wszyscy Ci wybaczymy i będziemy szczęśliwą rodzinką. Naprawdę, wypierdalaj z naszego życia raz na zawsze. Po co wracasz? Znowu namieszasz, zrobisz sobie kolejne dziecko, w które mnie wkręcisz, a później będziesz udawać osobę, która nie żyje? Zrobiłaś ze mnie idiotę. Znowu. Naprawdę nie wiem co złego zrobiłem Ci w życiu, że ciągle traktujesz mnie tak, a nie inaczej. Odeszłaś, tym razem Ci nie wybaczę, po prostu odejdź. Ja, Melody ani Aaron Cię nie potrzebujemy. Po raz kolejny nikt Cię tu nie potrzebuje. Wróć tam, gdzie byłaś i nigdy więcej nie wracaj.

- W gruncie rzeczy jestem ich matką.

- Nie jesteś naszą matką. Jedynie na papierze. Nigdy więcej nie chcę Cię widzieć. Nie próbuj się nawet do nas zbliżać. - warknęła Melody, ocierając policzki. Odsunęła się ode mnie, ale złapała za rękę, a ja delikatnie ją ścisnąłem, głaszcząc wierzch. - nienawidzę Cię, rozumiesz? Byłam taką kretynką, wierząc kiedyś w to, że mnie kochasz. Nigdy tego nie robiłaś. Chciałaś wokół siebie szumu i go miałaś, tego właśnie chciałaś? Nie wiem dlaczego to robiłaś, ale wiedz, że jesteś żałosna. Tata doskonale poradził sobie z naszą dwójką i wcale nie potrzebuje pomocy teraz, kiedy wcale nie jest potrzebna. Wychował nas, był wtedy, kiedy najbardziej go potrzebowaliśmy. A gdzie byłaś Ty? Oh, tak, robiłaś swoją wielką karierę, robiąc przy tym z siebie idiotkę. Współczuje tacie tego, że wyszedł za taką kretynkę. Może gdybyś wiedziała, jak bardzo go zranisz, wcale byś się do niego nie zbliżała. A może jednak wiedziałaś, jak bardzo możesz go zranić i dlatego to zrobiłaś? Zdawałaś sobie sprawę z tego, że jest słaby i dlatego obrałaś sobie go za cel. Może na tym Ci zależało, na zrobieniu z niego naiwnego idioty. - dokończyła i poszła do swojego pokoju, zostawiając mnie samego.

Chwilę później Rose sama wyszła, mrucząc pod nosem, że niepotrzebnie się starała, a ja wybuchnąłem śmiechem. Nie rozumiałem tego, jak można było być taką suką. W tamtym momencie miałem jedynie nadzieję, że nigdy więcej się nie pojawi w naszym życiu.

☁☁☁

Mile widziane są gwiazdki i komentarze. Nieważne kiedy czytasz, na bieżąco czy rok po zakończeniu ff. :)

Still The One // n.hOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz